Wprowadzenie do modlitwy na czwartek, 24 stycznia

Tekst: Mk 3, 7-12

Prośba: o łaskę wolności wewnętrznej i odpoczynku w Bogu.

1.   Jezus i uczniowie oddalają się od tłumu. Wydaje się, że potrzebują nabrać dystansu do wszystkiego, co się dzieje. Potrzebują złapać „oddech”. Czy Ty w swoim życiu dajesz sobie „oddech”? Istnieje niebezpieczeństwo, że kiedy dzieje się dużo i szybko, to życie zamiast głębokie stanie się grząskie, płytkie, powierzchowne. Żeby dotknąć głębi trzeba się zatrzymać i właśnie złapać „oddech”. Nabrać trochę dystansu do siebie, innych i świata. Czy masz w swoim życiu momenty zatrzymania? Co się wtedy dzieje? Jak je przeżywasz?

2.   Słyszymy dziś kilka czasowników, które trafnie określają klimat tego, co dzieje się w scenie. Najpierw dwa razy słyszymy, że za Jezusem idą tłumy – wielkie mnóstwo ludzi. Jest więc bardzo tłoczno, gwarno, anonimowo. Potem znów dwa razy słyszymy, że owi ludzie cisną się na Jezusa i napierają. To drugie słowo można by nawet przetłumaczyć „napadają”. Jezus jest oblegany, ściskany, dotykany. Spróbuj wejść w Jego „skórę”. Uświadom sobie, że Jezus im na to pozwala. Zobacz również w Twoim życiu i sercu – co na Ciebie napiera? Co nie daje Ci „oddechu”? Co zabiera Ci swobodę czucia, myślenia, działania? Jakie myśli, jakie pragnienia najczęściej Cię atakują, „napadają” na Ciebie? Spróbuj się z nimi spotkać, zapytać o co im chodzi. Odrzucanie ich nic nie da. Jezus nie odrzuca tłumów, choćby były bardzo napastliwe, lecz się z nimi spotyka. Karmi je, naucza, pokazuje im inny horyzont życia. Jak to wygląda w Twoim wnętrzu?

3.   Powróć do kwestii odpoczynku i złapania oddechu. Bo wydaje się, że Jezus po to właśnie oddalał się od tłumów. Także po to, by móc spotykać się na modlitwie z Ojcem. Głęboki oddech bierzemy także, kiedy spadają nam z serca lub ramion wielkie ciężary. Takim obciążeniem mogą być choroby czy to, co Słowo nazywa złym duchem. Chodzi o to wszystko, co blokuje w nas dobro, separuje nas od Boga, nie pozwala spotkać się z sobą i bliźnimi, fiksuje nas na samych sobie. Wchodzimy więc do Bożego odpoczynku i łapiemy oddech, kiedy On nas leczy. A dzieje się to, kiedy pozwalamy Mu na to, kiedy pozwalamy Mu przybliżyć się do siebie. Chodzi nie tyle o relację, jaką z Jezusem ma tłum. Oni chcą się Go dotknąć, chcą dostać „swoje” i potem odchodzą. Jezus pragnie mieć z nami relację i bliskość ucznia, który stale jest przy swoim Mistrzu. Chce mieć relację przyjaciela, który dopuszcza do swego serca i dokonuje się cudowna wymiana „serce do serca”. To wszystko może się odbywać, kiedy się zatrzymasz w swoim pędzie życia i pozwolisz sobie złapać oddech. Szczególnie ten duchowy. Kiedy staniesz się wolny od przymusu biegnięcia, pośpiechu i całego tego szalonego pędu świata, który – może tęskni za głębią – ale nie jest w stanie jej dotknąć. Głębi, której na imię Życie, Sens, Prawda… Bóg.