Tekst: 2 Kor 4, 7 – 15
Poproś dzisiaj Pana o łaskę przyjęcia siebie wraz ze swoimi słabościami oraz zobaczenia swojej wielkiej wartości.
1. Przechowujemy skarb w naczyniach glinianych – jesteśmy słabymi ludźmi, uczynionymi z „gliny”. Przygotowując się do tej modlitwy możesz zerknąć do proroka Jeremiasza, by zobaczyć, jak Bóg pracuje z gliną, jak nas lepi (Jr 18, 1 – 6). Jesteśmy ulepieni z gliny, czegoś kruchego, słabego i delikatnego, ale nosimy w sobie ogromny skarb. A ta nasza słabość jest po to, by w naszym życiu Bóg był uwielbiony za wielkie rzeczy, jakie dla nas – słabych – czyni. W przeciwnym wypadku dokarmiona byłaby tylko nasza pycha.
2. Paweł pisze o trudnych rzeczach – prześladowaniach, niedostatku, cierpieniu. Dla niego jednak nie jest to powód do rozpaczy, lecz do nadziei i siły. Wszak ten sam Paweł, w tym samym liście pisze o tym, co mu Bóg powiedział: moc w słabości się doskonali. On sam tego doświadczał. Te różne trudności odczytuje on jako współuczestniczenie w konaniu Jezusa. Dla niego to wielka łaska móc być podobnym do Chrystusa. W tych trudnościach i przeciwnościach, które on znosi z cierpliwością, widać życie Jezusa. Co widać w Twoim życiu? Jak znosisz różne trudności, przeciwności losu, cierpienia – niezależnie, czy spadają na Ciebie nagle i nie zawinione, czy są konsekwencją Twoich wyborów i decyzji.
3. Ostatnie słowa tego fragmentu mówią o wierze Pawła – wierze, że chociaż niszczejemy i umieramy, to Bóg przywróci nam życie wraz z Jezusem. Ta wiara jest podstawą chrześcijaństwa, bo jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, to i my nie zmartwychwstaniemy, a wtedy „próżna jest nasza wiara”. Ale nie chodzi tu tylko o śmierć fizyczną, która czeka każdego z nas. Pytanie jest też o nasze codzienne „umieranie”. Bo przecież kiedy dajemy siebie innym, kiedy poświęcamy innym czas, energię – to w jakiś sposób „umieramy” dla siebie samych, dla swego egoizmu, by dać siebie innym. Czy na takie umieranie się zgadzasz? Czy wierzysz, że to tracenie życia dla innych przyniesie Tobie życie? Porozmawiaj o tym z Jezusem na koniec modlitwy.
Dziękuję Ci Panie za moją kruchość,słabość -bo to ona właśnie stała się narzędziem Twojego działania we mnie a poprzez mnie także w najbliższych mi osobach.Jak bardzo potrzebne mi było doświadczenie swojej słabości abym zapragnęła Ciebie z całego swojego serca.Moje odejście od Ciebie,mój grzech okazały się paradoksalnie momentem zwrotnym w moim życiu,miejscem z którego zaczęła się droga powrotu do Ciebie…….Dziś wiem,że „niektóre sprawy robią wrażenie nieszczęścia,a w rzeczywistości są łaską”(Phil Bosmans)
…..moc w słabości się doskonali.
To wiem i tego co jakiś czas doświadczam. Pan wie co dla mnie …..:)
„Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie.” (Mt. 11,30) Umieranie dla siebie, dawanie siebie innym, to wielka łaska i dar od Boga, ale to ja muszę wejść w relacje z Bogiem, muszę dać mu znak, że tego pragnę, i potrafię przyjąć ten dar. Bóg daje mi wiele możliwości działania i wyborów, i widzę owoce tej współpracy. Dziękuję Ci Panie, że posyłasz mnie, uzdalniasz do dawania siebie. DZIĘKUJĘ CI PANIE!