Wprowadzenie do modlitwy na piątek, 2 maja
Tekst: J 6,1-15
Prośba: o wielkie pragnienia.
1. Wejdź osobiście w opisywane dziś przez Jana wydarzenie. Jest wiosna w Palestynie. Wszędzie jest jeszcze zielono – później, w upałach trawa szybko uschnie. Ale póki co jest jeszcze obfita. Zbliża się Pascha – święto wyprowadzenia Izraela z Egiptu i jego ruszenia w podróż, w czasie której Bóg żywił lud manną. Jezus jest w drodze z uczniami. Jak zwykle, naucza. Zaczyna przychodzić coraz więcej ludzi. W końcu zbiera się ich kilka tysięcy. Jezus – tak jak Ojciec – troszczy się o nich i chce dać im jeść. Przysłuchaj się Jego rozmowie z uczniami. Zobacz, jak uczniowie mówią ludziom, aby usiedli. Zobacz w także siebie w tym wydarzeniu. Kim jesteś? Co robisz? Jak się czujesz? Szczególnie przyglądaj się Jezusowi, który odmawia dziękczynienie nad chlebem i rybami, a potem rozdaje je ludziom według ich pragnień. Dostają tyle ile chcą. A ile Ty od Niego chcesz? Jaka jest miara Twoich pragnień?
2. „Szedł za Nim wielki tłum, bo widziano znaki, jakie czynił dla tych, którzy chorowali”. Za Jezusem chodziły spore tłumy. Dokonywał uzdrowień, uwolnień – różnych znaków. Ewangelista podaje to jako motyw ich przychodzenia do Pana: „Szedł za Nim tłum, bo widziano znaki”. Jako ludzie mamy to do siebie, że szukamy korzyści, wynajdujemy „okazje”. To prawda, że taki często bywa też początek zainteresowania Jezusem. Przychodzę, bo widzę, że mogę jakoś skorzystać. I nie chodzi nawet o jakieś spektakularne uzdrowienia. Ale może po prostu życie staje się na tyle uciążliwe, przygniata mnie coś takiego, że szukam ratunku u Jezusa. I to dobrze! Jednak na tym nie może się cała rzecz zakończyć. Po jakimś czasie przychodzi pora na oczyszczanie motywacji. Jeśli tak się nie stanie – odejdziemy wraz z tłumem, który przecież w końcu obrócił się przeciwko Jezusowi. Dlaczego idę za Nim? Jakie korzyści odnoszę z tej relacji? Nie chodzi o to, aby te korzyści odrzucić, albo oszukiwać się, że ich nie mam. Ważne, żeby zdawać sobie sprawę ze swojej potrzeby bycia obdarowywanym przez Boga. I żeby nie uzależniać swojej wierności Mu od tego, czy życie wiary będzie spełniało moje oczekiwania.
Pragne…. ugas moje pragnienia …dobrze ze Jestes i dobrze ze Ciebie mam i ze moge czerpac Panie …:)
Jestem w tłumie obok Jezusa….. Jestem jedną z wielu….. Ale tłum to mój obraz.
Wiem, że dla Jezusa nie ma tłumu, każdy w nim obecny ma wartość i godność dziecka Bożego. Każdy.
Mam świadomość, że On wszystko może i że bez Niego nic nie uczynię. Nie uwolnię się od moich dolegliwości na ciele, od moich zniewoleń, od mojego grzechu. Nie ochronię swojej rodziny….czego najbardziej pragnę. Nie zbliżę moich córek ani męża do Jezusa, jeśli On nie da im tej łaski.
Jezu, będąc w tłumie, choć onieśmielona, tak bardzo pragnę dotknąć Twej szaty, i usłyszeć 'Kto mnie dotknął?’, a potem poczuć Twoje pełne miłości , przenikliwe spojrzenie, w którym jest moc, która uleczy wszystko….
Będąc w tłumie ludzi, czułam ogromne pragnienie być bliżej Jezusa. Jestem wpatrzona w to co robi i co mówi „Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy DZIĘKCZYNIENIE, rozdał siedzącym”. Jak ważne w moim życiu jest dziękczynienie za każdą rzecz, za wszystko czym mnie obdarza Bóg. Tak jak pisze Saint-Exupery, bogatymi czyni nas nie to, co otrzymujemy, ale to co dajemy innym. Panie proszę o wielkie pragnienie dzielenia się tym co sama otrzymuję od Ciebie. JEZU UFAM TOBIE!