Wprowadzenie do modlitwy na 3 Niedzielę Wielkanocną, 30 kwietnia

Tekst: Łk 24, 13-35

Prośba: o łaskę spotykania Boga na osobistej modlitwie.

1.   Tekst, który nam Kościół proponuje na dziś, pojawia się nie pierwszy raz podczas paschalnej drogi. Spróbujmy spojrzeć na niego jak na drogę modlitwy, po której prowadzi nas Jezus. Możemy tutaj zobaczyć dwa poziomy owej drogi. Pierwszy, bardziej zewnętrzny – w jaki sposób Jezus prowadzi do spotkania z Nim tam, gdzie człowiek ucieka i jest sfrustrowany swoim życiem, albo tym, co go spotkało. Drugi poziom dotyczy tego, co dzieje się w człowieku i w jaki sposób Bóg dotyka naszego serca.

2.   Zauważ, że kiedy przeżywamy coś bardzo trudnego, kiedy spotyka nas coś, co może nawet przeraża (uświadom sobie, co przeraziło Kleofasa i jego współtowarzysza drogi), to mamy tendencję, by tak jak uczniowie – uciekać. Byle dalej. Nie zmieniamy miejsca zamieszkania, lecz uciekamy od siebie i od naszego wnętrza w to wszystko, co powierzchowne, co ma na celu „zabicie czasu”, albo spowodować, by nie myśleć, nie zastanawiać się, nie czuć. To mogą być różnego rodzaju znieczulacze: alkohol lub inne używki, ucieczka w pracę albo w nic nierobienie, zabawowe życie, towarzystwo albo ucieczka od ludzi, zamknięcie na innych, świat… To, co robi Jezus, to dołącza do tej ucieczki, lecz jest często ukryty pod postacią Wędrowca. I zaczyna rozmowę. Wydaje się być zupełnie niezorientowany w sytuacji. Wręcz ciągnie za język tych mężczyzn, którzy trochę jakby chcieli Go zbyć. Lecz On się nie daje. To, co chce najpierw zrobić – zatrzymać uciekinierów. Dopóki się nie zatrzymasz, nic do Ciebie nie dotrze, nic nie zrozumiesz, nic się w życiu nie zmieni. Popatrz na swoje życie i miejsca, które dzisiaj odczytujesz jako zatrzymanie.

3.   Kiedy już uczniowie wyrażą całą swoją frustrację – a o to chodzi Jezusowi podczas zatrzymania „uciekinierów”, wtedy On zaczyna mówić. Zaczyna opowiadać im i objaśniać, co o Mesjaszu mówili Mojżesz i prorocy. Zaczyna ich ewangelizować. Głosi im Słowo, którym On sam jest. Ale oni jeszcze o tym nie wiedzą. Ostatnim krokiem, kiedy przymuszając Wędrowca, by zasiadł z nimi do stołu – czyni znak. Wcale nie musiała być to Eucharystia, lecz dla nich zbyt czytelny znak – błogosławienia i łamania chleba, który spowodował, że Go rozpoznali. Mamy więc trzy kroki na tej drodze: zatrzymać się i wypowiedzieć frustrację, cierpienie, niemoc, potem słuchanie Słowa oraz znak. Czy rozpoznajesz taką drogę również w swoim życiu? Przypomnij sobie takie momenty.

4.   Drugi poziom tej drogi modlitwy jest bardziej wewnętrzny. Co dzieje się podczas modlitwy? Czego Bóg dotyka w nas? Ten tekst pokazuje to bardzo wyraźnie. Kiedy człowiek się już zatrzyma, to Słowo działa na rozum przez oświecenie go. Jezus poucza uczniów o Mesjaszu, wyjaśnia im Pisma, by rozumieli. Pierwszy krok więc, to oświecenie rozumu. Kiedy dochodzą do Emaus i rozpoznają Jezusa, wtedy słyszymy zachwyt uczniów: „czy serca nie pałały w nas, kiedy Pisma nam wyjaśniał?”. Słowo oświeca rozum, ale też rozpala uczucia i sprawia, że serce zaczyna pałać. To drugi krok. Potem następuje trzeci – Słowo porusza w uczniach ich wolę (to, czego chcą, ich decyzje) i popycha ich do powrotu tam, skąd przed chwilą uciekali. Zmiana decyzji, czyli zmiana życia. Słowo więc oświeca rozum, rozpala emocje i pobudza wolę do zmiany, która prowadzi do Życia. Czy rozpoznajesz te etapy podczas swojej modlitwy? Nie muszą być równomiernie rozłożone, czy też występować w jednakowym, mocnym natężeniu. Jednak występują i potrzeba uwrażliwić swoją świadomość, by te ślady Bożej obecności w czasie modlitwy w sobie rozpoznać.