Wprowadzenie do modlitwy na środę, 25 maja

Proś o łaskę mądrości płynącej z zobaczenia w Bogu ostateczny cel wiary i nadziei.

Na początku modlitwy przeczytaj uważnie fragment listu św. Piotra. Zatrzymaj się na tych momentach, które Cię poruszają. Trwaj przez chwile w tym uczuciu. Nawet jeśli czegoś nie rozumiesz, pozwól by Słowo powoli przenikało Ciebie.

Paweł pisze o człowieku, który jest grzeszny. Jego słabość jest charakterystyczna od pokoleń. Pod koniec listu pisze o ciele, które jest jak trawa i o przebłyskach geniuszu, które jak kwiat trawy przemijają. Taka jest rzeczywistość człowieka. Przywodzi to na myśl słynne słowa Koheleta: „Marność nad marnościami i wszystko marność”. Jak coś jest marne, to znaczy, że jest beznadziejne i nieistotne. Polskie tłumaczenie faktycznie nie pozwala pokusić się o bardziej optymistyczną interpretację. Zamysł autora biblijnego był inny. Wyraz, którego użył, oznacza parę wodną, coś ulotnego, nietrwałego, co przemija. Same przemijanie nie jest naznaczone pejoratywnie. Faktycznie, tacy jesteśmy, przemijamy. Mądry człowiek pogodzi się z tym i przygotuje się do swojego odejścia. Czy faktycznie pogodzenie się z przemijalnością ma coś wspólnego z mądrością? Tak. Wiedział to także św. Ignacy, który zachęcał, by w momencie podejmowania decyzji, zobaczyć, jak będzie myślało się o tej sprawie w godzinie śmierci.

Na kruchość człowieka Bóg odpowiada stałością. Oferta zbawienia jest ostateczna i bezwarunkowa ze strony Boga. Plan odkupienia był zamierzony już od stworzenia świata. Bóg może być ostatecznym celem i spełnieniem naszej wiary i nadziei. Jego działanie wobec nas jest przyjazne – On stwarza odpowiednie warunki dla naszego rozwoju. „On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi; i zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych”. Paweł wspomina o Słowie, które trwa i które zostało dane jako Dobra Nowina. Dziś możesz wybrać sobie jeden z cytatów i pozwolić, by przeniknął on do Ciebie i pokonała drogę z umysłu do serca. Może będzie to tekst: „ty jesteś mój syn umiłowany” lub „nie bój się, tyś mój”.

Tuż po święcie Trójcy Świętej jeszcze raz w Słowie zostajemy zachęceni do miłości braterskiej. To ona jest ludzkim spoiwem Kościoła. Bóg pragnie podzielić się z nami tym, co ma najcenniejszego, czyli relacją osób w Sobie samym. Odbiciem miłości Trójcy jest wzajemne oddanie braci. Trudno dziś odczuć tę miłość w wielkich, bezosobowych parafiach. Dlatego tak cenne są wszelkie grupy wspólnotowe, ponieważ pozwalają na wyjście ku drugiemu człowiekowi – nie tylko dostarczając mu pomocy charytatywnej, ale właśnie tej wzajemnej, która daje i bierze. Dając czuje się obdarowana.