Wprowadzenie do modlitwy na sobotę, 28 lutego

Tekst: Mt 5, 43 – 48

Prośba: o łaskę kochania bez ograniczeń.

1.   Bycie synem Ojca, który jest w niebie oznacza miłować. Mamy w tym naśladować Jego. I to nawet nie dlatego, że On nas kocha i to w sposób bezwarunkowy, lecz że On JEST Miłością. On nie potrafi inaczej, choć nam się czasem wydaje coś innego. Miłować nie oznacza rozpłynąć się  w kimś, nie oznacza nie stawiać granic. Miłość bowiem zawsze szuka dobra i rozwoju. Bóg tego pragnie dla nas, ale my również mamy tego pragnąć dla innych.

2.   Szukanie dobra dla innych to również modlenie się za nich. Uświadom sobie, za kogo się najczęściej modlisz? Czy tylko za najbliższych, tych dobrych, kochanych, którym tak mocno życzysz jak najlepiej? Czy modlisz się też za nieprzyjaciół, ludzi Ci nieżyczliwych, może wręcz wrogich? Tu nie chodzi o żaden „przymus czy obowiązek”, tu chodzi o serce, które szuka dobra (a więc kocha i to na wzór Boga).

3.   Możemy w naszych pragnieniach równać do przeciętnej. Ale nie o to chodzi Bogu. Chrześcijanin ma być człowiekiem, który wskazuje na coś więcej. Pan Jezus Piotra – tego samego, który się Go zaparł – pyta nie o to, czy Go kocha, lecz czy Go kocha więcej. Pozdrawiać swoich i miłować swoich przyjaciół potrafią także poganie. Czasem i to nie jest łatwe, jednak jest to miłość dostępna każdemu i każdy ma dość zdolności, by to czynić. A miłość nieprzyjaciół? Miłość krzyża? Dla sporej liczby osób taka miłość to za wiele… A dla Ciebie? Nie chodzi o heroizm, po prostu stań w prawdzie i powiedz Jezusowi, czego dziś pragniesz w tym względzie.