Wprowadzenie do modlitwy na sobotę, 22 września.

Tekst: 1 Kor 15, 35-37. 42-49

Prośba: o przyjęcie siebie w ciele zmysłowym.

  1. Jak to będzie? Dzisiejsze czytanie może się wydawać trudne, abstrakcyjne, mało rzeczywiste. Bo po co zatrzymywać się, pytać o coś, co i tak jest tajemnicą, czego do końca nie przewidzimy i nie zrozumiemy? Paweł nie gani za samo zadawanie pytań, ale za błędne rozumienie zmartwychwstania, tak, jakby miało być ono powrotem do tego samego ciała i życia na ziemi. Tłumaczy, że zmartwychwstaniemy  w ciele duchowym, które będzie związane z wcześniejszym, „ziemskim”, jak roślinka z ziarnem. Nie zatracimy więc swojej tożsamości, ale zobaczymy ją w pełni. Zadawanie pytań jest bardzo na miejscu, bo przecież Zmartwychwstanie jest naszą największą nadzieją i treścią wiary. Można żyć tak, jakby śmierć była końcem wszystkiego – bogacić się, używać „świata” bez umiaru i roztropności, przeżywać śmierć innych z przedłużającą się beznadzieją i rozpaczą. Tymczasem chrześcijanie widzą ją jako bramę – przejście do nowego, innego życia. Jak ja podchodzę do kwestii zmartwychwstania? Czym ono dla mnie jest? Czy zadaję sobie w związku z nim pytania i szukam odpowiedzi?
  2. Nie było jednak wpierw tego, co duchowe, ale to, co ziemskie. W oryginale znajdujemy tu jeszcze mocniejsze słowo: zmysłowe. Tak, to co zmysłowe było pierwsze, a później duchowe. Oczywiście jako ludzie jesteśmy niepodzielną całością – ciałem i duszą, ale w tym kontekście Paweł mówi o sposobie życia w ciele – ciele zmysłowym. To właśnie takie ciało, w którym nosimy obraz człowieka utworzonego z prochu ziemi, jest nam dane na ten czas. I jest ono bardzo dobre. Korzystając z jego dobrodziejstw i umiejętności idziemy w kierunku ciała duchowego, kształtując w sobie obraz „człowieka z nieba”. Nie ma innej drogi. Zmysłowości nie da się pominąć, wyciąć, przeskoczyć. Paweł jasno pisze, że „zasiewa się ciało zmysłowe – powstaje ciało duchowe”. To od nas zależy jakimi nasionami będziemy, na ile skorzystamy z naszych zmysłów, pozwalając sobie na czucie, smakowanie, doświadczanie, odbieranie świata, wchodzenie w relację, dotyk, czułość, bliskość.  To wszystko ukierunkowane na „człowieka z nieba”, ale maksymalnie ziemskie, zmysłowe. Tutaj też można zadać sobie pytanie, „jak to będzie”? Jak to będzie, jeśli na prawdę zacznę żyć w ciele, ciesząc się promieniami słońca, poznając nowe smaki, słuchając dobrej muzyki, ofiarując drugiemu ciepłe słowo, uśmiech, czuły gest. Jak to będzie przyjąć swoje ciało z jego słabościami i niedoskonałościami? Jak to będzie uśmiechnąć się do siebie w lustrze i powiedzieć: lubię cię… Opowiem Jezusowi o swoich oporach i wątpliwościach. To On jest „Panem ryzyka„.