Doskonale rozumiał to św. Ignacy. Odkąd się nawrócił i przyjął Boga, który do Niego przyszedł poprzez wydarzenia jego życia – nieustannie szukał Boga w zwykłych, codziennych sprawach i tam Go znajdował. Spróbujmy pogłębić to, o czym mówiliśmy wczoraj analizując jeden z ważniejszych tekstów Ćwiczeń Duchowych. Począwszy od okresu Manresy, Ignacy najpierw sam doświadcza, a potem układa, spisuje i daje wybranym osobom różne myśli i ćwiczenia, które zebrane w całość staną się książeczką Ćwiczeń Duchowych. Ta książeczka to fundament zakonu jezuitów i naszej duchowości. W niej odnajdujemy to, co Ignacy zostawił nam jako narzędzie pomocne do przemiany, nawrócenia i przeorientowania naszego życia na Boga. Daje narzędzie, które ma nam pomóc odnajdywać Boga we wszystkim, być wrażliwym na Jego obecność we wszystkim. W nr 230 i nast. podaje ćwiczenie nazwane: kontemplacją pomocną do uzyskania miłości. W niej zawiera istotę odnajdywania Boga we wszystkim. Prześledźmy pokrótce to ćwiczenie.

Przywieść sobie na pamięć dobrodziejstwa otrzymane-stworzenie, odkupienie, a także dary poszczególne, ważąc i [doceniając] z wielkim uczuciem [miłości], jak wiele uczynił Bóg, Pan nasz, dla mnie; jak wiele mi dał z tego, co posiada. A dalej, jak bardzo tenże Pan pragnie mi dać samego siebie, ile tylko może wedle swego Boskiego planu. A potem wejść w siebie samego rozważając, com ja z wielką słusznością i sprawiedliwością winien ze swej strony ofiarować i dać jego Boskiemu Majestatowi, i siebie samego z tym wszystkim, jak ten, co z wielką miłością ofiaruje coś drugiemu” (CD 234).

Przywieść sobie na pamięć. Pamięć jest bardzo ważna w życiu duchowym. Dziesięć przykazań zaczyna się od słów: „Jam jest Pan, Bóg Twój, który Cię wywiódł z ziemi egipskiej, domu niewoli..”, tzn. pamiętaj człowieku, że to Ja, Bóg, Ciebie uwolniłem z Twojej niewoli. Pamiętaj. Pamiętaj, że jestem Twoim Stwórcą, że beze mnie nic by nie było, pamiętaj, że Cię odkupiłem. Pamiętaj, że to wszystko uczyniłem dla Ciebie. Konkretnie. Nie dla całej ludzkości, nie dla narodu, nawet nie dla Twojej rodziny – dla Ciebie. Bóg każdemu mówi to samo: kocham Cię dla Ciebie samego. Nie za coś, nie bo jesteś pobożny, żyjesz moralnie i się starasz. Kocham Cię, bo istniejesz. Kocha Cię dla Ciebie samego/samej. Dlatego Ignacy pisze dalej: jak bardzo tenże Pan pragnie mi dać samego siebie. Bóg nie tylko daje mi dary „zewnętrzne” – On chce dać samego siebie. Dziecko potrzebuje różnych przedmiotów, zabawek, itd., ale przede wszystkim potrzebuje obecności matki, potrzebuje czuć jej ciało, bicie jej serca, jej bliskość. Bóg chce się dawać cały właśnie w taki sposób – bo jest Ojcem. Co ja mogę ofiarować Bogu? Nie jako próbę „zasłużenia” sobie na Jego miłość, ale jako moją odpowiedź na to, co On mi daje. Czy umiem Boga odnajdywać w tym, co On mi daje, w stworzeniu, zbawieniu – w tym, co robi dla mnie?

Patrzeć, jak Bóg mieszka w stworzeniach: w żywiołach, dając im istnienie; w roślinach, dając im życie i wzrost; w zwierzętach dając, im czucie; w ludziach darząc, ich rozumieniem. I we mnie także mieszka, dając mi być, żyć, czuć i darząc mię rozumem. A nadto uczynił mię świątynią [swoją], bom stworzony jest na podobieństwo i obraz jego Boskiego Majestatu.” (CD 235).

Bóg nie tylko daje mi różne dobrodziejstwa: stworzenie, zbawienie. Nie tylko daje mi siebie samego, ale mieszka we mnie, dając mi przez to życie, czucie i rozum – coś, czego inne stworzenia nie mają. Uczynił mnie swoją świątynią, tzn. domem, w którym On sam zamieszkuje. Jestem do Niego podobny. Ignacy każe to wszystko widzieć, patrzeć. Mamy patrzeć na cały świat i dostrzegać w nim Boga, ale przede wszystkim patrzeć na swoje życie, serce, duszę – i tam odnajdywać Jego obecność. Czy umiemy tak patrzeć na świat, innych ludzi i siebie?

Rozważać, jak Bóg działa i pracuje dla mnie we wszystkich rzeczach stworzonych na obliczu ziemi. Znaczy to, że postępuje tak, jak ktoś pracujący. I tak w niebiosach, w żywiołach, w roślinach, owocach, trzodach itd., dając [wszystkiemu] istnienie, zachowując, darząc wzrostem i czuciem” (CD 236).

Rozważyć, jak Bóg działa i pracuje dla mnie! Czy mieści się to w naszych głowach? Jaki mamy obraz Boga? Czy czasem nie taki, że Bóg to ktoś, kto „siedzi” sobie gdzieś tam, „do góry”, patrzy na nas, jest bierny i wyczekuje na nasze modły, starania, dobre uczynki… patrzy też na nasze potknięcia, grzechy, upadki… liczy to wszystko skrupulatnie i przy sądzie ostatecznym nam to „zbilansuje”? Jakie mamy wyobrażenie o Bogu? Bóg działa i pracuje dla mnie. Bóg działa i pracuje – to On jest Pierwszy w działaniu, Pierwszy w pracy dla mnie, Pierwszy w kochaniu. Św. Ignacy w tej samej kontemplacji mówi, że „Miłość winno się zakładać więcej na czynach niż na słowach”. Tzn. że jeśli Bóg jest pierwszy w miłowaniu nas, to zawsze jest to miłość czynna, działająca, pracująca dla mnie. Bóg działa i pracuje dla mnie… rozważajmy te słowa często, bo to nam pomoże dojść do zrozumienia kim tak naprawdę jest Bóg.

Patrzeć, jak wszystkie dobra i dary zstępują z góry; jak moja ograniczona moc – od najwyższej i nieskończonej owej mocy z góry; i w podobny sposób sprawiedliwość, dobroć, miłość, miłosierdzie itd. tak, jak od słońca wychodzą promienie, jak ze źródła  – wody itd.” (CD 237)

Wszystko, co mamy pochodzi z góry, od Boga. Człowiek skażony grzechem ma większą łatwość popadania w zło niż w dobro. Człowiek nie jest zły, ale jest w nim tendencja do tego, by pójść na skróty, na łatwiznę drogą przestronną i szeroką, która jednak nie prowadzi do zbawienia. To co dobre, piękne, szlachetne przychodzi wcale nie łatwo, trzeba się czasem natrudzić, wysilić. Bo czy łatwo nam pomóc drugiemu, kiedy jesteśmy zmęczeni? Czy łatwo przebaczyć komuś, kto nawet nie widzi swojej winy i krzywdy, którą nam wyrządził? Czy łatwo wyjść do drugiego człowieka, wyjść z własnego świata, własnego domu, własnego… egoizmu? To łaska Boża i Jego praca w naszym sercu sprawiają, że możemy nasze siły wykorzystać dla dobra nas samych i innych ludzi. To wszystko, jak promienie słońca, zstępuje z góry i pobudza naszą wątłą czasem naturę, by stawała się coraz bardziej podobna do natury Boga, natury Jezusa Chrystusa – pełnej dobra, miłości i miłosierdzia.

Odnajdywać Boga we wszystkim to pamiętać to wszystko, co Bóg dla nam daje, a zwłaszcza to, że daje nam samego siebie (choćby w Eucharystii, sakramencie pojednania…). To patrzeć jak Bóg we wszystkim mieszka, szczególnie we mnie, moim życiu, sercu – jak czyni ze mnie świątynię Bożą. To rozważać jak Bóg działa i pracuje dla mnie, że to nie ja dla Niego pracuję (nie jestem niewolnikiem), ale to Bóg jest Pierwszy w działaniu na moją rzecz i miłowaniu mnie. Moja modlitwa, moje starania, moje dobro – to skromna odpowiedź na to, co Bóg mi ofiarowuje każdego dnia i w każdym momencie życia. Wreszcie odnajdywanie Boga we wszystkim to patrzeć, jak wszystko co mam pochodzi od Boga, z góry – to uznać moją zależność od Niego, a zarazem uznać względność tego wszystkiego co mam. Bo to On, Bóg, jest w tym wszystkim najważniejszy i pierwszy. On, który cały mi się daje, bez reszty.

Na koniec porozmawiaj z Jezusem o tym wszystkim, co zrodziło się w Twoim sercu na tej modlitwie.