Wprowadzenie do modlitwy na sobotę, 25 października
Tekst: Łk 13, 1 – 9
Prośba: o łaskę nawracania się w codzienności.
1. Można myśleć podobnie jak Żydzi – skoro kogoś spotkało jakieś nieszczęście, to być może sobie jakoś na to zasłużył, zrobił coś złego, albo – co gorsza – „taka była wola Boża”. Szukamy usprawiedliwień i czasem za wszelką cenę chcemy wszystko zrozumieć, wszystko uczynić takim „jasnym i klarownym”… wszystko, oprócz własnego życia, które potrzebuje stałego nawracania. Wydaje się, jakby Jezus zachęcał dziś do tego, byśmy w podobnych sytuacjach patrzyli na siebie. Bo wszystko na tym świecie ma jakąś przyczynę. Ona nie zawsze jest dla nas widoczna. Osądzanie jednak niczego nie wnosi, może co najwyżej zablokować proces naszego nawrócenia.
2. Nawrócenie to zmiana myślenia. To powolne uwalnianie się od tego, co zniewala. A skoro chodzi o zmianę myślenia w pierwszej kolejności (według źródłosłowu greckiego), a nie o zmianę postaw (moralności), to tym, od czego mamy się w pierwszym rzędzie uwalniać są nasze schematy myślowe – stare, skostniałe, nieuporządkowane, które nie muszą być złe, ale do zła mogą prowadzić, a na pewno blokują wszelki postęp duchowy. Jezus zachęca dzisiaj do tego, byśmy nie tyle zbyt pochopnie oceniali rzeczywistość zewnętrzną, lecz wchodzili w siebie, łapali kontakt ze swoim wnętrzem i odkrywali w nim przestrzenie ciemności, różnych odmian szarości, niedomówień, dwuznaczności, ucieczek, dwulicowości, itp. Tylko wtedy może się w nas dokonać nawrócenie. Tylko wtedy Ewangelia będzie mogła nas bardziej otulić, przesiąknąć – do tego stopnia, że będziemy nią żyli w sposób naturalny, a nie wymuszony.
3. O ludzkich siłach to wszystko nie jest łatwe. Bóg dobrze wie, że z tej rany naszego serca, jaką zrobił w nas grzech, sączy się krew i powoli uchodzi z nas życie. Na koniec więc dzisiejszego tekstu uświadom sobie ogromne miłosierdzie Boga. Niech natchną Cię do tego słowa o kolejnej szansie danej drzewu figowemu. Ale nie jest to szansa w stylu „jeśli się nie nawrócisz, to Cię wytnę”, choć tak to brzmi. Tu bardziej chodzi o to, że jeśli się nie nawrócisz, to uschniesz, ponieważ człowiek nienawrócony (albo bardziej nie-nawracający się) to człowiek odcinający się (sam, swoją własną wolnością i decyzją) od Źródła Życia, jakim jest Bóg – Stwórca naszego istnienia.
Przed chwilą napisałam komentarz i mi zniknął.
Nawracanie się to praca każdego dnia, to zmiana mojej mentalności mojego spojrzenia na całe moje życie. Dziś Pan mi pokazał taki obraz – cóż jest warta twoja modlitwa, jeżeli nie ma w sercu Mojej Miłości. Kiedy w pobliżu jest osoba w potrzebie-chora, a ja nie zauważam jej bo przecież jestem na spotkaniu z Tobą Panie- co wtedy, kiedy ze złością przerywasz to spotkanie by pomóc drugiej osobie. Przecież modlitwa to służenie drugim, to czasami po prostu bycie dla drugich. To wolność od wszelkich przywiązań do stereotypów, do tego co muszę …
Przecież „aby czyny i ofiary nasze zostały przyjęte, wszystkie one muszą być skierowane do jedynego celu, jakim jest zadowolenie Ciebie, i muszą być wykonane z miłości do Ciebie… Uczynki wykonane z miłości do Ciebie są Ci miłe, ale o tych, które są wykonane ku pożytkowi i zbawieniu dusz, o tych mówisz, że przynoszą Ci największą cześć i największą chwałę.”
Nawracanie się dla mnie to być czujnym, zawsze gotowym na wezwanie Pana, co mam czynić, gdzie iść, dokąd mnie poślesz Panie. Panie, przemieniaj moje serce, moją mentalność, moją świadomość i proszę o łaskę nawracania się w codzienności. Oczyszczaj moje pragnienia i to co czynię, abym wszystko czyniła ku większej chwale Twojego Boskiego Majestatu.
JEZU UFAM TOBIE!