Wprowadzenie do modlitwy na XV Niedzielę zwykłą, 12 lipca
Tekst: Ef 1, 3 – 14 oraz Mk 6, 7 – 13
Prośba: o pełne zaufanie Bogu i oddanie Mu prowadzenia swojego życia.
1. Spójrz najpierw na Ewangelię. Jezus posyła swoich uczniów by głosili Ewangelię oraz wypędzali złe duchy mocą Chrystusa. Mają niczego nie zabierać ze sobą, oprócz laski. Można powiedzieć że sam Bóg chce być ich zabezpieczeniem. Nawet o chleb mają się nie martwić, a przecież jest on konieczny do życia. Pomyśl o tych rzeczach, przedmiotach, bez których nie wyobrażasz sobie życia. Pomyśl także o osobach, do których jesteś przywiązany (co samo w sobie może być i często jest dobre). Przypomnij sobie również, co Jezus miał ze sobą, kiedy rozpoczynał publiczną działalność głoszenia Ewangelii. Może w Twoim życiu nie chodzi o ubóstwo w sensie materialnym, ale za tym słowem zawsze idzie ubóstwo duchowe, czyli całkowita zależność od Boga. Za tym idzie zaufanie Jemu we wszystkim. O tym właśnie rozważaj.
2. W tym świetle spójrz na czytanie z listu do Efezjan. Paweł mówi w nim o tym wszystkim, czym Bóg nas napełnił, co nam dał, ofiarował, czego nam nie skąpił. Pisze również o tym, że mamy udział w Chrystusie, czy nie oznacza to także udziału w Jego losie, który miał tu na ziemi? Życia w ubóstwie, zaufaniu do Ojca i całkowitym powierzeniu się Jemu, wydaniu ludziom i służeniu im? Kiedy te dwa teksty się ze sobą zestawi, to można zobaczyć, że Bóg zabiera nam nasze ludzkie zabezpieczenia i podpórki, ale w zamian daje samego siebie i wszystko, co nam jest do życia potrzebne. Co się w Tobie rodzi pod wpływem dzisiejszej lektury? Wyraź to Bogu. Może będzie to wdzięczność, a może lęk o siebie. Porozmawiaj z Nim o tym, co się w Tobie zrodziło.
Myślałam kiedyś, że jestem na tyle samodzielna, że nie potrzebuję niczyjej pomocy. Nagle przyszło doświadczenie choroby i okazało się, że sama sobie nie poradzę. Więcej – pojawił się lęk, że nie poradzę sobie wcale. Nie mogłam pracować, ani nawet wykonywać codziennych, prostych czynności. Postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę – oddać wszystko Bogu. Powierzając siebie modliłam się nie tyle o uzdrowienie z choroby, co o uzdrowienie wewnętrzne. Pamiętam ten moment, jak bardzo biło mi serce. Tak bardzo się bałam. Czy moje zaufanie miało jakąś wartość, skoro było tak przepojone lękiem? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że Bóg zatroszczył się o mnie. O wszystko, nawet kwestie materialne, także o to, bym nie była w moim cierpieniu sama i o to, abym zauważyła dobro, które z niego wyniknęło…