Wprowadzenie do modlitwy na sobotę, 3 lutego
Tekst: Mk 6,30-34
Prośba: o łaskę zobaczenia i przyjęcia troski Boga o mnie
1. Opowiedzieli Mu wszystko. Apostołowie zostali przez Jezusa wysłani z misją głoszenia Królestwa Bożego. Chodzili po dwóch, wzywali do nawrócenia, wyrzucali demony, uzdrawiali. Teraz zaczynają zbierać się przy Jezusie. Wracają pełni wrażeń, ale nie tylko przyjemnych doświadczeń. Pewnie nie raz przyszło im strząsnąć proch z nóg, bo nie zostali przyjęci. Jezus czeka na nich i słucha z wielkim zainteresowaniem. Spróbuję sobie tę scenę wyobrazić, przyjrzeć się zmęczonym, ale szczęśliwym uczniom, znaleźć tam miejsce dla siebie. Jezus dzisiaj jest cały dla mnie. To na mnie czeka i chce usłyszeć co mam do powiedzenia. Bo nie jest ważne, że On to i tak wszystko wie, ale liczy się spotkanie, czas, który spędzimy razem, Jego spojrzenie we mnie utkwione, Jego zasłuchanie. Jeśli tylko zechcę, na tym mogę skończyć dzisiejszą modlitwę. Na byciu z Jezusem słuchającym mnie.
2. Wypocznijcie nieco. Tak. Te słowa są zapisane w Ewangelii i wypowiada je Bóg. Wypoczynek jest dobry. Jest też konieczny, jeśli chcę mieć siły, by żyć pełnią, by kochać. Spróbuję usłyszeć te słowa, ton głosu zatroskanego o mnie Jezusa – Dobrego Pasterza, który chce dla mnie zielonych pastwisk. Chce, żebym był wypasioną owcą. Przyjrzę się swojemu planowi dnia, tygodnia. Czy jest w nim miejsce na relaks, wyciszenie, zatrzymanie? Czy jest czas na zdrową rozrywkę? Czy nie kradnę czasu pracy na to, żeby odpocząć? Czy pozwalam innym na odpoczynek? A może narzucam takie tempo, że inni przy mnie nie potrafią odpocząć?
3. Owce nie mające pasterza. W ogromnym napływie informacji, in-formacji, można się zagubić i w którymś momencie zagłuszyć głos swojego pasterza. Nie zauważyć chwili, kiedy daję się formować komuś obcemu. Nawet wśród katolickich komentarzy można znaleźć wykluczające się, sprzeczne. Z tym niepokojem zagubionej owcy wrócę do Ewangelii. Do słów Jezusa. Jego będę prosić, żeby wyjaśniał mi Słowo, żeby mnie przez nie prowadził, uspokajał, upewniał. On jest Pasterzem, który daje życie za Swoje owce.
„ . byli bowiem jak owce nie mające pasterza ‘’. Myślę, że chyba każdy człowiek pragnie mieć kogoś takiego bliskiego, kto by go w życiu wysłuchał, doradził, wspierał, pomógł w potrzebie. Taki Przyjaciel przez duże „ P”. Jezus jest nie tylko Przyjacielem dla człowieka, jest Kimś więcej. Jeżeli w swojej hierarchii wartości postawię Jezusa na pierwszym miejscu, w pełni Mu zaufam, będzie On dla mnie Najważniejszy, moim Pasterzem, który mnie prowadzi, moim Drogowskazem. Ja będę poddana w pełni Jego woli, bo czuję się przy Nim bezpiecznie.
W dzisiejszej Ewangelii w sposób szczególny zainspirowało mnie zaproszenie Jezusa na miejsce odosobnienia, ciszy, miejsce pustynne, aby odpocząć: ,,Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco’’. Rozważając powyższy werset przyszły mi na myśl dwa pytania:
1.Dlaczego Jezus zaprasza każdego z nas oddzielnie na takie miejsce odosobnienia, miejsce ciszy, przecież też można odpoczywać razem w grupie?
2.Czy moja modlitwa jest dla mnie odpoczynkiem w obecności Boga?
Myślę, że Jezus pragnie do każdego z nas przyjść i spotkać się także oddzielnie. Chce spotkać się ze mną osobiście w ciszy, powiewie delikatnego wiatru, abym mogła usłyszeć Jego głos. Tylko w ciszy, w miejscu odosobnienia mogę skupić całą swoją uwagę na spotkaniu z Jezusem, na otwarciu mojego serca, rozmowie
z Nim, na wejście w głębię rozważań Słowa Bożego. Bóg mówi do mnie w ciszy. Ta przestrzeń ciszy jest moim miejscem spotkania z Bogiem i usłyszenia Jego głosu. Tylko w moim osobistym spotkaniu z Jezusem w ciszy,
w odosobnieniu dokonuje się przemiana mojego myślenia, mojego serca. Miejsce pustynne jest obszarem mojej samotności z Bogiem, wyciszenia, wglądu we własne serce, sumienie. Potrzeba takiego miejsca odosobnienia, aby dokonać refleksji, czy aby podążam we właściwym kierunku, zatrzymania się, zastanowienia, czy pozwalam się prowadzić Bogu, czy idę własną ścieżką życia.
Jezus pragnie także, aby moja modlitwa stawała się i była przyjemnością spotkania z Nim. On sam był dla nas najlepszym przykładem takiej modlitwy, która była dla Niego radosnym spotkaniem z Ojcem, odpoczynkiem w Jego obecności. Odpoczywać na modlitwie to otworzyć się na przyjmowanie, to pozwolić Bogu na obdarowywanie siebie, to wdzięcznością przyjmować to, co jest mi dane. Najważniejsze to całkowicie pozwolić się Bogu prowadzić od początku do końca naszego spotkania.