Wprowadzenie do modlitwy na 29 Niedziele zwykłą, 16 października
Tekst: Łk 18, 1-8 oraz Wj 17, 8-13
Prośba: o łaskę wiary w modlitwie i życiu.
1. Zawsze się modlić i nie ustawać. Z jednej strony nie jest to łatwe, z drugiej – rodzi niebezpieczeństwo pójścia w mnożenie modlitw i potraktowania ich bardzo magicznie. W modlitwie mamy zachować to napięcie, które jest pomiędzy natrętnym proszeniem (jak w dzisiejszym tekście), a pokusą wielomówstwa i tego, że „wie Ojciec, czego nam potrzeba, wpierw nim Go poprosimy” – jak o tym mówi Jezus w Kazaniu na Górze. Nie jest kwestia, że albo tak, albo tak, lecz – i tak, i tak. Stosownie do sytuacji, momentu życia, zaangażowania i etapu relacji z Bogiem. Od przyjaciela czasem czegoś potrzebujemy i przychodzimy z konkretną prośbą, ale są momenty, w których niczego nie potrzebujemy oprócz tego, by z nim BYĆ.
2. Modlitwa prośby nie ma nas prowadzić do tego, by dostać od Boga „prezent” i tyle. Czy natrętne proszenie oznacza, że Bóg jest głuchy i nie dosłyszy? Czy dlatego trzeba Mu powtarzać wiele razy? Bynajmniej. Modlitwa zawsze zmienia nas, a nie Boga. Proszenie ma na celu także uświadomienie nam tego, co się w naszym sercu dzieje, o co tak naprawdę nam chodzi. Nade wszystko zaś modlitwa (każda, także prośby, także natrętnej) ma nas prowadzić do głębszej, bardziej zażyłej i bliskiej relacji z Bogiem. Chęć otrzymania od Boga prezentu (łaski) jest dobra, ale czy byłaby wystarczająca, gdyby na tym miała poprzestać? Przeczytaj jeszcze raz dzisiejszą ewangelię – mowa o relacji sędziego z natrętną wdową. On ostatecznie spełnia jej prośbę i bierze ją w obronę, tzn. staje po jej stronie, w pewien sposób staje się jej bliski. Czy moja modlitwa jest prawdziwym wchodzeniem w relację (nie tylko spełnianiem obowiązku, albo żebym się „dobrze poczuł”), czy przez nią relacja z Bogiem staje się bliższa (co nie oznacza łatwiejsza)?
3. Warto sobie uświadomić jeszcze jedną rzecz. Na modlitwie nie musimy mieć wzniosłych uczuć, a nawet w ogóle nie musimy nic czuć. Uczucia są bardzo ważne w życiu duchowym, jak i w całym naszym życiu. Kiedy są – cudownie. Ale jeśli nie ma ich lub są w słabej intensywności – też dobrze. Celem modlitwy jest SPOTKANIE, a nie odczuwanie. Uczucia mogą w spotkaniu pomagać, mogą też zasłaniać. Pomyśl na koniec, jak wygląda Twoja modlitwa i do czego prowadzi. Co w tym względzie dobrze byłoby zmienić, w jaki sposób podejść do niej, by dochodziło do SPOTKANIA.
A ja z opóźnieniem przeczytałam, ale to właśnie odpowiedź na moje dzisiejsze rozterki?
Ja ostatnio jestem na etapie próby czytania Słowa Bożego. Już tak 15 lat tyle razy zaczynałam próbować je czytać, najdłużej dla mnie wychodziło około miesiąc i po jakimś czasie znowu podejmowałam próby. Niedawno szukałam czegoś co by mi pomogło w codziennym rozważaniu słowa. I właśnie dziś szukając medytacji ignacjańskich natrafiłam na te komentarze do Słowa Bożego z dnia. Myślę, że będą dla mnie bardzo pomocne i pomogą głębiej w nie wejść.
No to powodzenia?