Wprowadzenie do modlitwy na czwartek, 9 stycznia
Tekst: 1 J 4, 11-18
Prośba: o łaskę przyjęcia Bożej miłości i umiejętność kochania braci
1. Żeby lepiej zrozumieć kontekst dzisiejszego fragmentu wróćmy 10 wersetu: „W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy”. Miłość do drugiego człowieka może wypływać jedynie z doświadczenia, że jestem kochany przez Boga. Trwaj przez chwilę przy tej treści. Jakie jest Twoje doświadczenie? Co chcesz w związku z tym powiedzieć Bogu?
2. Św. Jan pisze, że miłość pomiędzy ludźmi jest skutkiem zamieszkiwania Boga w nas. Nie kochamy braci z siebie samych, ale z Bożą pomocą. Tak objawia się obecność Boga w nas. To jest sposób świadczenia o Bogu, który może dotknąć nawet najzatwardzialszego ateistę. Nie słowa. Życie… Kogo jest Ci jeszcze trudno kochać?
3. Czytaj kolejne słowa dzisiejszego fragmentu i zatrzymuj się tam, gdzie zostanie poruszone Twoje serce. Pozwól, aby Słowo Boga, które ma moc urzeczywistnić to, co Bóg zamierzył, dawało Ci doświadczenie bycia kochanym i uczyło kochać.
Gdy w dzisiejszym słowie czytam wersety „Bóg jest miłością:kto trwa w miłości,trwa w Bogu,a Bóg trwa w nim” to pojawia mi się konkluzja prosta-Miłość to Bóg.Jednocześnie myślę ze smutkiem o swojej przeszłości i moim chorym sposobie rozumienia miłości,gdzie pojmowałam ją w sposób karykaturalny myląc miłość z pragnieniami,uczuciami,poświęceniem itd.Dopiero z czasem zaczęłam rozumieć,że to,co wydawało mi się miłością,wcale nią nie było. Moja milość była chora, bo nie dość,że nie było równowagi pomiędzy miłością do siebie i miłością do drugiego człowieka to przede wszystkim nie uwzględniałam w tym układzie najistotniejszego elementu którym jest miłość do Boga.Nie wiedziałam,że w tym „trójkącie” zasadniczymi elementami wzrostu jest przyjmowanie i dawanie. Nie rozumiałam tak oczywistej dla mnie dzisiaj prawdy, że„Miłość do drugiego człowieka może wypływać jedynie z doświadczenia, że jestem kochana przez Boga”
I przypominam sobie gdy spytałam kiedyś mojego małego synka „Co jest najważniejszą sprawą na tym świecie,jak sądzisz?”,a on odpowiedział mi bez namysłu:”Zycie”. Pewnie nie do końca rozumiał co mówi,jednak zostałam wtedy dziwnie poruszona tą jego wypowiedzią i pozostała ona w moim sercu do dzisiaj.Dzisiaj odczytuję z niej istotny sens.Nawiązuje on między innymi do myśli zawartych w słowach wprowadzenia:”Nie kochamy braci z siebie samych, ale z Bożą pomocą. Tak objawia się obecność Boga w nas. To jest sposób świadczenia o Bogu”.
Każdego dnia wieczorem rozważam co w danym dniu się wydarzyło. Widzę jak Pan przemienia mnie i moje spojrzenie. Kiedyś widziałam trudne sprawy, odczuwałam lęk, dziś prawie każdą chwilę i zdarzenie odbieram jako dar Boży. Taki przykład: Mieszkanie ogrzewamy piecem – centralne ogrzewanie (kamienica). W nocy z pierwszego święta Bożego Narodzenia na drugi dzień świąt, zepsuło się coś w piecu-syn nie spał -o trzeciej godz. w nocy, czad w domu, sprawdzamy co się dzieje, dym idzie z piwnicy. Syn poszedł zobaczyć, i był przerażony, na piecu topiły się wszystkie urządzenia, a piec był cały czerwony od temperatury. Zaczęłam dziękować Bogu, że nic nikomu się nie stało, że czuwał nad nami. I choć teraz mieszkamy w chłodzie (bo musi być nowy piec) to nie ma we mnie lęku, zawierzam wszystko Bogu i proszę o pomoc i błogosławieństwo dla nas. Widzę właśnie różnicę reakcji dziś – a kiedyś. Widzę jak Bóg troszczy się o mnie, jak mnie kocha, takich przykładów mogła bym wymienić mnóstwo. Są drobniejsze i większe, ale Pan pokazuje, że nie ma sekundy, aby nie było Go przy mnie, że chroni mnie i jest przy mnie cały czas. Dziękuję Ci Panie za Twoją lekcję mądrej miłości za te wszystkie cuda, którymi obdarzasz mnie! Kocham i uwielbiam Cię Panie!
Jezu, walcz we mnie z moją słabością. Pomagaj oddalać pokusy i podszepty podważające Twoją miłość do mnie. Nie pozwól zniszczyć tego, co sam zbudowałeś. Panie Jezu, ufam Twojej miłości.