Wprowadzenie do modlitwy na poniedziałek, 27 października.
Tekst: Łk 13,10-17
Prośba: o łaskę wpatrzenia się w Jezusa.
1. Moje pochylenie. Człowiek pochylony nie patrzy na Boga. Jego perspektywa jest mocno ograniczona. Trudno mu wyobrazić sobie, że można iść przez życie kierując się czymś więcej, niż tylko perspektywą materialną. Każda chwila przygnębienia i depresji, poddawania się jej sile jest takim pochyleniem. Sfera duchowa wydaje się wówczas nie istnieć. Kobieta z Ewangelii, pomimo swojego pochylenia przyszła do synagogi. Jest zatem w człowieku zdolność do przekraczania swoich słabości i ograniczeń, aby stworzyć przestrzeń na uzdrawiające spotkanie z Jezusem. Co jest moim pochyleniem? Jak funkcjonuję w takich życiowych sytuacjach?
2. Proste spojrzenie. Jezus potrzebuje naszej najmniejszej chęci do przemiany, aby dokonać uzdrowienia. Na tym polega nasza z Nim współpraca. Kobieta zrobiła ruch – przyszła do synagogi – a Jezus dokonał reszty – uleczył jej spojrzenie. Już nie szukała polepszenia swojej sytuacji w tym, co nie mogło jej pomóc. Mając proste spojrzenie, dokładnie wiedziała, gdzie je kierować. Patrzenie na Jezusa oczyszcza serce człowieka i zacieśnia z Nim relację. Jaki jest mój wzrok? Czy jest on utkwiony w Jezusie? Czy nie patrzę na rzeczy, które zabierają mi niewinność serca? Jak sobie radzę z pokusami uderzającymi w moje spojrzenie?
Czułam się taką kobietą pochyloną. Przez wiele lat próbowałam kierować swoim życiem sama, myśląc, że to wszystko zależy ode mnie. Pochylałam się coraz więcej i więcej, tak że już nic nie widziałam, tylko bezsens mojego życia. Wtedy Bóg zawołam mnie i zaprosił na kurs, na którym była modlitwa uwielbienia i wylanie Ducha św. „..oświeciłeś swoim światłem jego pogrążony w ciemności i zaślepiony umysł, zraniłeś go płomieniem swojej miłości, i natychmiast kiedy to się stało, poznał Ciebie.”
Od tego momentu moje życie się zupełnie zmieniło. Co nie znaczy, że już było wszystko poukładane. To była wielka praca z Bogiem, z Jezusem i Duchem św. Od tego dnia wiedziałam gdzie mogę przyjść, komu mogę zawierzyć siebie, moich bliskich i wszystko, co jest w moim życiu. To jest praca ze sobą samą. Na początku chciałam zmieniać wszystkich na około, ale Pan pokazał mi, że to ja muszę zmienić siebie, swoje wnętrze, swoją świadomość, mentalność. Muszę nauczyć się patrzeć oczami Jezusa, a to wcale nie jest takie proste. Panie ucz mnie na nowo każdego dnia wpatrywać się w Ciebie, wlewaj w moje serca dary Ducha św., aby w mojej duszy panował pokój, bo tylko wtedy usłyszę Twój głos Miłości i Prawdy.
JEZU UFAM TOBIE!