Wprowadzenie do modlitwy na sobotę, 1 grudnia.

Tekst: Łk 21,34-36

Prośba: o serce lekkie, zdolne do życia wiecznością.

1.Dziś kończy się rok liturgiczny. W liturgii słowa ostatnich dni Chrystus przygotowuje uczniów na Swoje powtórne przyjście. W czasie adwentu, który rozpoczynamy, chcemy zatrzymać się nad tajemnicą Paruzji, ale także tajemnicą naszego życia, które już należy do wieczności, nigdy się nie skończy. To co doczesne przeminie, a pozostanie wieczne. Jeśli już dziś chcę żyć tą perspektywą, muszę uważać, by moje serce nie było zbyt ciężkie – przygniecione do ziemi, uwikłane w doczesność, uzależnione od niej. Co dzisiaj najbardziej przeszkadza mi unieść serce ku sprawom ducha? Czym najbardziej się martwię, przejmuję? Co może mi pomóc „odciążyć” serce?

2.Adwent jest bardzo krótki. To niewiele ponad trzy tygodnie. Bardzo łatwo go przespać, przegapić. A to nie jest czas na spanie! W tekście greckim nasze „czuwajcie” brzmi dosłownie „trwajcie bez snu”. Oczywiście sen jest konieczny, żeby zregenerować nasze cielesne siły. Gdy jednak jesteśmy w nim pogrążeni, nie wiemy co się wokół nas dzieje, nie jesteśmy w pełnej gotowości na reagowanie na rzeczywistość, a dzieje świata toczą się bez nas. Taki stan zdarza się także, gdy nie śpimy dosłownie. Bywa, że chodzimy po ulicach, spotykamy się z ludźmi, nawet wypełniamy swoje obowiązki, ale jesteśmy jakby we śnie – bez zaangażowania. Sen może być formą ucieczki, gdy z czymś sobie nie radzimy, gdy życie wydaje nam się zbyt trudne do „przeżycia”. Kiedy zdarza mi się żyć obok życia, uciekać od niego? W co wtedy uciekam? Co mogę zrobić, żeby nie „przespać” czasu adwentu? Będę prosić Jezusa, żebym umiał spotykać się z Nim w mojej zaangażowanej codzienności.