Wprowadzenie do modlitwy na 29 Niedzielę zwykłą, 21 października

Tekst: Mk 10, 35-45 oraz Iz 53, 10-11

Prośba: o łaskę odkrycia swojej prawdziwej tożsamości w stawaniu się dobrowolnym darem z siebie dla innych.

1.   Dzisiejszy tekst wydaje się dość jasno wskazywać na postawę Jezusa i Jego prawdziwego ucznia, który nie ma szukać dla siebie zaszczytów i władzy, lecz ma stawać się sługą, a nawet niewolnikiem tych, wśród których żyje. Nie słucha się tego zbyt dobrze i zbyt miło. Boimy się zostać przez innych wykorzystani, zmanipulowani, pogardzeni. Z drugiej strony ciągnie nas do bycia człowiekiem szanowanym, poważanym, zapraszanym na ważne miejsca, czasem nawet wspominanym po imieniu z honorami i oklaskiwanym. Takie postawy siedzą w nas głęboko i nie ma potrzeby od nich uciekać. Warto się z nimi spotkać i posłuchać w sercu, co te pragnienia chcą Ci powiedzieć o Tobie. Zauważ, że dwaj uczniowie podchodzą do Jezusa na boku, oni nie chcieli tym dzielić się ze współtowarzyszami. To już coś mówi ważnego. Oburzenie pozostałych również jest wymowne. Czy ono wynikało z tego, że tamci zrobili to na boku, a może zwyczajnie z zazdrości – tego nie wiemy. Bądź w tej scenie, wyobraź ją sobie i wczuj się w to, co mówi Jezus, co mówią uczniowie i co mogło rodzić się w ich sercach: zarówno tych dwóch, jak i pozostałych dziesięciu. Pomyśl o tym, gdzie Ty jesteś ze swoimi uczuciami w tej scenie.

2.   Nie chodzi tu jednak tylko o panowanie i władzę, czy też mówiąc inaczej – jak funkcjonować w tym świecie (i przyszłym również). Bo kiedy Jezus mówi o staniu się sługą, to dotyka aspektu – wydaje się – głębszego, mianowicie tożsamości człowieka. Nasze „ja” boi się zlania z innymi, porównywania z innymi (choć sami robimy to czasem z lubością), bo wzbudza to lęk przed zlaniem się z innymi i lęk zaginięcia w „szarej masie” ludzi. Jesteśmy nastawieni na podkreślanie swojej indywidualności, niepowtarzalności – co oczywiście nie jest złe. Istnieje jednak niebezpieczeństwo przechyłu w stronę subtelnej pychy, która na każdym kroku będzie chciała podkreślać swoją ważność i wartość. Tymczasem człowiek nie będzie w pełni sobą, jeśli nie stanie się dla innych darem z siebie. Istniejemy dla siebie, ale nie staniemy się w pełni sobą, jak tylko przez pokorne służenie (nie zaś przed ciągłe podkreślanie na różne sposoby, kim to nie jest moje „skromne ja”). Kiedy powoli staję się darem dla innych, odkrywam, kim jestem naprawdę. Bo naprawdę jestem uczyniony (stworzony) na obraz Boga, który nie przyszedł, aby Go obsługiwano (jak ładnie ujmuje oryginał grecki), lecz przyszedł służyć i ofiarować siebie dobrowolnie. Rozważaj te słowa i pozwól, by one odkrywały w Tobie oblicze prawdziwego Boga, który mieszka w Twoim sercu.

3.   O tym wydaniu siebie i służeniu innym mówi także tekst z pierwszego czytania. Niektórzy służenie Bogu rozumieją jako „wymyślaniu jakiejś pracy dla Boga”. Tyle, że wtedy jest to „moja” praca, mój wymysł. Prawdziwe służenie rozpoczyna się od pójścia za Chrystusem: „A kto chce mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie ja jestem, tam będzie i mój sługa” (J 12, 26). Dopiero idąc za Panem i słuchając Go (z czego rodzi się po-słuch, czyli posłuszeństwo), możesz być prawdziwym sługą, pełniącym Jego wolę (a nie swoją). Być może w tym kontekście lepiej mówić nie o służeniu Bogu, lecz o pozwoleniu Mu, by się Tobą po-służył. By Twoje oczy stawały się Jego oczami, Twoje uszy, ręce, nogi i całe ciało, z umysłem, uczuciami, pragnieniami – stawało się Jego ciałem, wychodzącym ku bliźnim. W ten sposób będziesz Mu prawdziwie służył i pełnił Jego wolę w codzienności, oddając Bogu chwałę całym swoim życiem. Czy pozwolisz, by On sam, Pan i Zbawiciel, przemieniał Twoje serce i objawiał coraz bardziej Twoją prawdziwą tożsamość? Czy naprawdę pragniesz być, ISTNIEĆ, na wzór Jezusa Chrystusa, na obraz którego zostałeś uczyniony? Porozmawiaj z Nim o tym wszystkim.