Wprowadzenie do modlitwy na środę, 21 lutego

Tekst: Łk 11, 29-32

Prośba: o łaskę otwartych uszu i serca na Słowo Pana, by wypełnić je w swoim życiu.

1.   Nie będzie żadnego znaku, prócz znaku Jonasza. To Jezus jest tym „znakiem”, czyli jak Jonasz idzie i głosi Słowo, które zawiera w sobie Dobrą Nowinę o zbawieniu oraz wezwanie do nawrócenia, czyli zwrócenia się ku temu Słowu. Jednak pokolenie Jezusa nie widzi tego akurat znaku (a bardziej nie chce go widzieć), więc ciągle żąda znaków spektakularnych, nadzwyczajnych czy tym podobnych. Choć Jezus nieustannie idzie i wraz z głoszonym Słowem, uzdrawia chorych, wskrzesza umarłych, rozmnaża chleb i ryby, to Żydzi nieustannie wołają o nowe znaki. Problemem więc nie są znaki, ale ich wiara. Wiara, która – jak mówi św. Paweł – nie rodzi się ze znaków, lecz ze słuchania Słowa Chrystusa (por. Rz 10, 17). Wołanie Boga przemieni mnie wtedy i tylko wtedy, kiedy uwierzę Słowu. Niniwa w ten właśnie sposób się nawróciła – z samego tylko wołania Jonasza, a nie ze znaków, których Jonasz nie czynił. Co to wszystko mówi o Twoim życiu? Czego Ty oczekujesz od Boga?

2.   Usłyszenie słowa to dopiero „pół sukcesu”. Ważne pół sukcesu, bo kiedy człowiek jest głuchy na wołanie, to nic w Jego życiu nie ma szansy się zmienić. Ale to tylko pół sukcesu, bo jeszcze potrzeba to słowo wcielić w czyn. Potrzeba się zaangażować. Tylko wtedy wołanie będzie przemieniające. Tylko wtedy Słowo okaże swoją moc względem mojego życia. Jezus daje przykład królowej Saby, która do Salomona przybyła z krańców świata. Podjęła wysiłek, by posłuchają mądrości króla – człowieka, takiego jak ona. My czasem również dla rzeczy mniej ważnych potrafimy zjeździć cały świat, by to zdobyć, ale czy podobnie wygląda zaangażowanie, by zejść w głębiny własnego serca? Tego „świata”, czy nawet „wszechświata”, w którym mieszka Bóg i gdzie chce się ze mną spotykać? Nawrócenie bowiem, to nie tylko sprawa usłyszenia wołania – od tego się zaczyna – lecz od podjęcia Słowa i wcielenia Go w swoje życie. Wtedy realnie człowiek może stawać się podobny do Mistrza, za którym idzie.