Tekst: Iz 49,1-6
Prośba: o łaskę bycia dobrym narzędziem w rękach Pana.
Powołał Mnie Pan już z łona mej matki – w Uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzciciela Kościół proponuje w pierwszym czytaniu fragment Drugiej Pieśni o Słudze Jahwe z Księgi proroka Izajasza. Przeczytaj tekst kilka razy, powoli i zatrzymaj się na fragmencie, który poruszy Cię bardziej. Na początek wyobraź sobie jak Bóg również Ciebie ukształtował i nadał Ci imię czyli istotę. „Ostrym mieczem uczynił me usta, w cieniu swej ręki Mnie ukrył. Uczynił ze mnie strzałę zaostrzoną, utaił mnie w swoim kołczanie” Ostry miecz w ręku i strzała ukryta w kołczanie mówią o tym, że Bóg chce się posłużyć swoim sługą, że ma dla niego zadanie przygotowanie zgodne z jego istotą. Bóg pragnie posłużyć się każdym z nas, zaprasza nas do współpracy rozszerzania Jego miłości na świecie. W chrześcijaństwie nie powinno być czegoś takiego jak miłość charytatywna, kiedy człowiek tylko daje, poświęca się dla innych i nic z tego nie ma. Specyfiką chrześcijańskiego bycia ludzi ze sobą jest miłość wzajemna: wzajemne obdarzanie się miłością – branie i dawanie. Zobacz swoje relacje: jak dajesz i przyjmujesz w nich miłość? Co jest łatwiejsze?
Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły – czasem naszym działaniom towarzyszy poczucie zniechęcenia i bezsensu. Szczególnie, gdy nie widzimy owoców naszego działania. Pomyśl o takiej sprawie w Twojej pracy duchowej, która jest dla Ciebie szczególnie trudna i wydaje się bezowocna. Czy robisz wszystko, co w Twojej mocy, aby nad nią pracować? Czy pomimo tego, nie zauważasz w niej owoców? Tu z pomocą przychodzi Prorok, który pisze: „Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga mego”. Te słowa mogą stanowić dla nas zachętę byśmy sąd nad naszą sprawczością w działaniu powierzyli Bogu. Nie jesteśmy w stanie zobaczyć wszystkich okoliczności, nie mamy perspektywy globalnej. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak nasze starania wpisują się w Boży plan „podźwignięcia pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela”.
„W chrześcijaństwie nie powinno być czegoś takiego jak miłość charytatywna, kiedy człowiek tylko daje, poświęca się dla innych i nic z tego nie ma. Specyfiką chrześcijańskiego bycia ludzi ze sobą jest miłość wzajemna: wzajemne obdarzanie się miłością – branie i dawanie. ” Dla mnie ta myśl zburzyła moje dotychczasowe myślenie na temat miłości, postrzegania chrześcijaństwa, a co za tym idzie na osobę Jezusa.Bardzo dotknęły mnie te słowa.
Przez wiele lat swojego życia rozumiałam miłość jako dawanie przede wszystkim,nie mając świadomości ,że tym „dawaniem” próbowałam zasługiwać na akceptację,że próbowałam siebie „karmić” w taki pokrętny sposób i że tym samym chciałam brać .Zapomniałam przy tym o prawdziwym Dawcy Miłości,aczkolwiek deklarowałam się jako osoba wierząca.Dziś wiem,że moja miłość była niedojrzała,ponieważ nie zakładała równości pomiędzy miłością do siebie a miłością do drugiego.Nie uwzględniałam w tej miłości najistotniejszego elementu,którym jest miłość Boga.Nie mogłam sama sobie okazać miłości,trzeba mi było miłość przyjąć.I to był moment zwrotny. Kiedy otwieram się na Miłość Większą niż ja sama mogę dawać z poczucia siły w sobie,a nie słabości.I modlę się tylko o to,aby się nie zamykać na tę Miłość w codzienności….. Proszę Cię Panie o łaskę wiary i zaufania Tobie jako dawcy Miłości,bo tylko wtedy mogę być narzędziem w Twoich rękach,czy-jak mawiała Matka Teresa-„ołówkiem w rękach Pana”. Mogę tak być nawet wtedy,kiedy wykonuję swoje najzwyklejsze obowiązki i zajęcia dnia codziennego.Proszę,abym czerpiąc z Twojej Pięknej Miłości mogła ją dawać innym,świadczyć o niej swoim życiem wobec moich bliskich i tych wszystkich,którzy mają ze mną kontakt.
Bóg ma plan dla każdego z nas. Ma go także dla mnie. Ma plan na moje życie. Plan, który mam za zadanie odkrywać kawałek po kawałku każdego dnia. Z perspektywy czasu mogę być zaskoczona tym co odkryję. Będzie to na pewno coś bardzo dobrego, czego być może teraz jeszcze się zupełnie nie spodziewam. To odkrywanie dzień po dniu jest przygodą, otwieraniem kolejnych drzwi za którymi są następne i następne i następne drzwi.
Panie – pomóż mi otwierać kolejne drzwi i przyjmować to, co za nimi przygotowałeś dla mnie.
Dawanie miłości jest bardzo trudne, bo to zapominanie o sobie. Branie miłości to „bułka z masłem”, to balsam, bo to widzenie siebie w oczach kogoś kto mnie kocha.
„Spójrz, daję ci dzisiaj władzę… byś wyrywał i obalał, byś niszczył i burzył, byś budował i sadził.” Słowa, które mnie bardzo poruszają-łatwo przyjąć to co budujesz i sadzisz, jeżeli to jest dobro, ale trudniej przyjąć jeżeli „byś wyrywał i obalał, byś niszczył i burzył,” pytam wtedy czy to pochodzi od Boga? Wiem, że jeżeli zawierzam życie Bogu i spotykam się z Nim codziennie to nie trudne są słowa: „Oto kładę moje słowa w twoje usta” to działa Duch św. i nie muszę się bać.
Potwierdza to psalm dzisiejszy:
„Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie,
godne podziwu są Twoje dzieła.
I dobrze znasz moją duszę,
nie tajna Ci moja istota,
kiedy w ukryciu powstawałem,
utkany w głębi ziemi.
Oczy Twoje widziały me czyny
i wszystkie są spisane w Twej księdze;
dni określone zostały,
chociaż żaden z nich [jeszcze] nie nastał”. DZIĘKUJĘ CI PANIE!