Wprowadzenie do modlitwy na sobotę, 29 listopada
Tekst: Łk 21, 34 – 36
Prośba: o serce wolne, nieskrępowane, mogące w pełni kochać.
1. Po słowach o przyjściu Syna Człowieczego Jezus pokazuje uczniom, jakie mają zachować serce. Mówi o sercu nieociężałym, a więc lekkim, nieprzywiązanym do niczego. Wiemy dobrze, że jest to bardzo trudne. Materialnie pijaństwo i obżarstwo może nam nie grozić. Jednak to może być tylko symbol wszystkiego, czym człowiek chce zapełnić czasem swoje serce, które wydaje mu się puste. W to wchodzą również troski doczesne. Każdy ma ich sporo i niełatwo jest zachować wobec nich odpowiednią wolność i dystans. Pomyśl przez chwilę o tym, co teraz, aktualnie, mocno zaprząta Ci głowę, co może nawet utrudnia modlitwę, gdyż generuje mnóstwo myśli odciągających od Pana a skupiających na sobie, na problemach.
2. Czuwajcie i módlcie się… to wezwanie, by z powierzchni życia schodzić coraz bardziej ku jego głębi. Obżarstwo, pijaństwo i troski doczesne mocno nas mogą trzymać na powierzchni. Ale w tym życiu chodzi o coś dużo więcej, niż to, co powierzchowne. Uświadamiamy sobie to i doświadczamy tego w momentach krytycznych, np. kiedy ktoś ważny umiera, kiedy zaczyna kogoś brakować, kiedy relacje się mocno popsuły i przychodzi poczucie osamotnienia. Wtedy zaczynamy dostrzegać, że to, za czym tak nierzadko gonimy, wcale nie jest tego warte. Popatrz w ten ostatni dzień roku liturgicznego na to, co jest dla Ciebie naprawdę ważne i w którym kierunku idzie Twoje życie. W ten sposób możesz również wejść w Adwent, na progu którego właśnie jesteśmy – wejść z pragnieniami zmiany, otwarcia serca na Miłość, czyli przychodzącego Pana.
„Czuwajcie i módlcie się” ale też tak pięknie jest opisane w książce „Decenarium” że tak jak ptak ma dwa skrzydła do latania, tak człowiek ma miłość i modlitwę do latania. W tym zawarte jest wszystko. Miłość to dla mnie słowo, które każdego dnia odkrywam na nowo, bo miłość to bliskość drugiej osoby, to być z drugą osobą to umieranie siebie dla drugiej osoby. W ostatnim czasie doświadczyłam, że miłość to też umartwienie, ale nie takie jak ja sobie obieram przez post, lub inne zobowiązanie, ale przyjmować umartwienie, tak jak bicie serca, to co tu i teraz, to trud normalnego życia i widzieć w nim drogę do zbawienia. Panie proszę o serce wolne, nieskrępowane, mogące w pełni KOCHAĆ MIŁOŚCIĄ BOŻĄ!
„kiedy relacje się popsuły i przychodzi poczucie osamotnienia”-to jest moim głębokim doświadczeniem w relacji z najbliższą osobą, ale też doświadczeniem jest wiara, że Jezus mnie nie zostawił, że to na relacji z Nim mogę się oprzeć, szukać poczucia bezpieczeństwa