Z punktu widzenia etyki powiemy że uczucia są neutralne. Z punktu widzenia teorii bytu (metafizyki tomistycznej) uczucia są czymś jak najbardziej dobrym (ponieważ wszystko co stwarza Pan Bóg jest dobre, a On stworzyła nas zdolnych do odczuwania emocji:) ).
Nie za każdą emocją trzeba iść, ale każda mówi coś o nas i o sytuacji w której się znaleźliśmy. Upraszczając trochę możemy powiedzieć, że nasze działanie jest odpowiedzią na pojawiającą się w nas emocję. Trzeba tylko tą odpowiedź dobrze dobrać kierując się między innymi sumieniem.
Tak czy inaczej przyglądając się emocji, która się w Tobie pojawia, wiele dowiesz się o sobie. Ponadto zobaczysz, ze każda emocja u swoich podstaw stoi na straży czegoś ważnego i dobrego. Na przykład będąc mężczyzną w relacji małżeńskiej „zakochałem się” w innej kobiecie. Zamiast iść z nią do łózka, czy też rozpaczać nad tym że takie emocje się we mnie w ogóle pojawiły, mogę zapytać się siebie skąd one się biorą. Ich podstawą w tym przypadku może być fundamentalne pragnienie miłości (na pewno dobra rzecz). W takim wypadku trzeba się siebie zapytać dlaczego nie odczuwam (przestałem odczuwać) tego w relacji z żoną i naprawić to (pamiętając, że pełnia miłości to i tak tylko w Bogu:) ). Oczywiście to tylko uproszczenie ale mam nadzieję, że Ci pomoże. Wybaczcie długość:)
Alina
dnia 23 marca 2014 o godz. 19:51
Ja myślę, że jak mąż zdradza żonę, to ma raczej wyrzuty sumienia, gdyż uległ pokusie, a nie przyjemnie uczucie. Chyba że ma zdeformowane sumienie. Poza tym nie należy mylić uczuć z doznaniami fizycznymi. Uczucia są obojętne moralnie, ale czyny już nie. Zdrada żony jest konkretnym czynem podlegającym osądowi sumienia.
Gosia
dnia 23 marca 2014 o godz. 19:29
Chyba nikt nie powiedział, że za przyjemnymi uczuciami należy iść?
Dorota
dnia 23 marca 2014 o godz. 10:01
Rozmawiałam niedawno z o. franciszkaninem i mówiłam jak ważne są uczucia, że nie ma uczuć złych, że są drogowskazem jak postępować, że ważne co my zrobimy z tymi uczuciami-mogę komuś zazdrościć samochodu i pójdę poprzebijam mu opony, a mogę zabrać się do pracy abym mogła sobie kupić taki samochód. On mi odpowiedział, że przecież jak mąż zdradza żonę, też ma przyjemne uczucie, czy wtedy też oznacza że robi dobrze? Ważne jest sumienie a nie uczucia-tak mi odpowiedział.
Jak bym mogła prosić o. Dariusza o odpowiedź byłabym wdzięczna, nurtuje mnie to zagadnienie i często powraca.
Moc Słowa
„Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa.” /Rz 10, 17/
Z punktu widzenia etyki powiemy że uczucia są neutralne. Z punktu widzenia teorii bytu (metafizyki tomistycznej) uczucia są czymś jak najbardziej dobrym (ponieważ wszystko co stwarza Pan Bóg jest dobre, a On stworzyła nas zdolnych do odczuwania emocji:) ).
Nie za każdą emocją trzeba iść, ale każda mówi coś o nas i o sytuacji w której się znaleźliśmy. Upraszczając trochę możemy powiedzieć, że nasze działanie jest odpowiedzią na pojawiającą się w nas emocję. Trzeba tylko tą odpowiedź dobrze dobrać kierując się między innymi sumieniem.
Tak czy inaczej przyglądając się emocji, która się w Tobie pojawia, wiele dowiesz się o sobie. Ponadto zobaczysz, ze każda emocja u swoich podstaw stoi na straży czegoś ważnego i dobrego. Na przykład będąc mężczyzną w relacji małżeńskiej „zakochałem się” w innej kobiecie. Zamiast iść z nią do łózka, czy też rozpaczać nad tym że takie emocje się we mnie w ogóle pojawiły, mogę zapytać się siebie skąd one się biorą. Ich podstawą w tym przypadku może być fundamentalne pragnienie miłości (na pewno dobra rzecz). W takim wypadku trzeba się siebie zapytać dlaczego nie odczuwam (przestałem odczuwać) tego w relacji z żoną i naprawić to (pamiętając, że pełnia miłości to i tak tylko w Bogu:) ). Oczywiście to tylko uproszczenie ale mam nadzieję, że Ci pomoże. Wybaczcie długość:)
Ja myślę, że jak mąż zdradza żonę, to ma raczej wyrzuty sumienia, gdyż uległ pokusie, a nie przyjemnie uczucie. Chyba że ma zdeformowane sumienie. Poza tym nie należy mylić uczuć z doznaniami fizycznymi. Uczucia są obojętne moralnie, ale czyny już nie. Zdrada żony jest konkretnym czynem podlegającym osądowi sumienia.
Chyba nikt nie powiedział, że za przyjemnymi uczuciami należy iść?
Rozmawiałam niedawno z o. franciszkaninem i mówiłam jak ważne są uczucia, że nie ma uczuć złych, że są drogowskazem jak postępować, że ważne co my zrobimy z tymi uczuciami-mogę komuś zazdrościć samochodu i pójdę poprzebijam mu opony, a mogę zabrać się do pracy abym mogła sobie kupić taki samochód. On mi odpowiedział, że przecież jak mąż zdradza żonę, też ma przyjemne uczucie, czy wtedy też oznacza że robi dobrze? Ważne jest sumienie a nie uczucia-tak mi odpowiedział.
Jak bym mogła prosić o. Dariusza o odpowiedź byłabym wdzięczna, nurtuje mnie to zagadnienie i często powraca.