Wprowadzenie do modlitwy na XXXIV Niedzielę zwykłą, Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata
Tekst: Mt 25, 31 – 46
Prośba: o łaskę miłości, która przekroczy ograniczenia naszego ego.
1. Spróbuj wyobrazić sobie dzisiejszą scenę. Zobacz, jak Jezus oddziela jednych od drugich. Zobacz siebie w tym tłumie. Gdzie chciałbyś się znaleźć? To chyba jasne. Wyobraź sobie, że tam się znajdujesz – wśród tych owiec, które Pasterz oddzielił od kozłów. Jak się z tym czujesz? Czy pomimo pragnień, by tam być, odczuwasz jakiś dyskomfort? Wydaje Ci się, że na to miejsce (jeszcze) nie zasługujesz? Wyraź w tym momencie swojej modlitwy pragnienie wobec Boga, by być wśród zbawionych. Św. Ignacy Loyola zaprasza rekolektanta w Ćwiczeniach Duchowych, by stawał w wyobraźni przed Bogiem w niebie, mając za sobą aniołów i świętych, którzy się za nim wstawiają. Stań więc i Ty dzisiaj przed Panem i Bogiem, przed Królem i wyraź swoje pragnienie wiedząc, że za Tobą wstawiają się wszyscy aniołowie i święci, a szczególnie Twój patron.
2. Jesteśmy stworzeni z miłości i do miłości. To jest cel naszego życia i nie ma innego. Przyjrzyj się więc swojemu życiu i zobacz, ile rzeczy myślisz i robisz z miłości, a ile z innych pobudek, np. swojego interesu, czystego wyrachowania, opłacalności, swojego zabezpieczenia, itp. Zobacz, że Król nie pyta na końcu o ilość czasu spędzoną na modlitwie, o chodzenie do kościoła, o sakramenty. Pyta o miłość, która jest czynna – jak miłość samarytanina, czy miłosiernego Ojca. Ale to nie oznacza, że nie trzeba modlitwy czy Eucharystii. Wiemy dobrze, że choć sami z siebie potrafimy kochać, to jest to miłość bardzo ograniczona i poraniona (przez grzech i egoizm). Dlatego pytani będziemy o miłość konkretną, czynną, działającą, wychodzącą naprzeciw bliźniemu i jego potrzeb, ale zakłada się, że tej miłości uczymy się od samego Boga – właśnie na modlitwie, czerpiąc ją pełnymi garściami z Eucharystii (która uobecnia Miłość wydającą się na krzyżu w całości i bez reszty za nas). Modlitwa i działanie uzupełniają się i jedno wypływa z drugiego. Bo nasz Król jest Panem miłości i tylko tak należy rozumieć Jego panowanie.
3. Nierzadko bywa tak, że aby móc kochać bliźniego jak Jezus uczy, trzeba wiele godzin wyklęczeć na modlitwie i wiele razy zanurzyć się w źródle Eucharystii (i innych sakramentów także). Ale chodzi tu o modlitwę, która jest szczerym wejściem w relację, a nie tylko „koncertem życzeń” względem Boga. Eucharystia, choć ma moc sama z siebie nas przemienić, to jednak potrzebuje naszego minimalnego skupienia i zaangażowania – inaczej staje się tylko obowiązkiem (może nawet przykrym), a nie źródłem łaski i szkołą miłości. Te dwa źródła: Eucharystia i modlitwa mogą nas skutecznie nauczyć kochać tak, że nawet wrogowi będziemy gotowi podać kubek wody i to w sytuacji, gdy sami będziemy krzywdzeni. Bo taki jest nasz Król – Pan miłości, a tę miłość najpełniej objawia na krzyżu, na którym sam jest krzywdzony, ale nie myśli o sobie, tylko dba wtedy o innych: Matce daje syna, łotrowi zbawienie, a wszystkim, nawet oprawcom – przebaczenie. Proś dzisiaj Pana o łaskę, byś pozwolił Mu w swoim sercu panować – niczym innym jak miłością, bo On jest miłością i tylko tak potrafi. Obyś nie bał się miłości!
„Byłem chory, a odwiedziliście Mnie”
Zastanawiam się, kiedy bardziej jestem sobą, czy wtedy, gdy wychodzi ze mnie moja urażona duma, mój egoizm, czy wtedy, gdy pochylam się z troską nad drugim człowiekiem?
Czy dzisiaj bardziej byłam sobą, gdy ogarnęło mnie lenistwo i nie chciało mi się odwiedzić chorej znajomej, która leży w szpitalu, czy wtedy, gdy w końcu zdecydowałam się do niej pójść?
Nawet jeśli nie jestem sobą wtedy, gdy czynię dobro, to tym dobrem jest sam Chrystus, który działa we mnie. Przecież tego właśnie pragnę – żeby to On żył we mnie i działał przeze mnie. Czy nie jest to właśnie istota miłości?
W konferencji ks. Marek Dziewiecki powiedział – że miłość to decyzja, a nie uczucie, emocje. Pragnę miłości tak pięknej (to jest moja decyzja płynąca z serca), tak bezinteresownej i proszę o to Boga. Miłość przychodzi na róże sposoby-przychodzi jako radość, wzruszenie, łzy szczęścia ale przychodzi przez cierpienie, smutek, umartwienie. Panie, dziękuję Ci za to, że otwierasz moje oczy i uszy, na tą tak barwną MIŁOŚĆ, miłość w kolorach tęczy, miłość, której nawet nie idzie opisać, bo nie ma takich słów. Prowadź mnie tą drogą, drogą MIŁOŚCI I PRAWDY. Proszę Cię o łaskę miłości, która przekroczy ograniczenia mojego ego. PANIE, KOCHAM CIĘ I UWIELBIAM, TY JESTEŚ MOIM PANEM I KRÓLEM!
JEZU UFAM TOBIE!