Wprowadzenie do modlitwy na niedzielę, 26 października, Rocznica poświęcenia własnego kościoła
Tekst: Łk 19, 1 – 10
Prośba: o łaskę zamieszkania w sercu Pana.
1. Zacheusz to znany człowiek. Chce zobaczyć Pana, ale nie może z powodu niskiego wzrostu. Jest zwierzchnikiem celników (a więc ma władzę) oraz jest bardzo bogaty. Chce zobaczyć Jezusa, ale dlaczego? Czy ze względu na to, że może słyszał o cudach, jakie przez Jezusa się dzieją? Nie wiemy. Jednak warto na początku dzisiejszej modlitwy popatrzeć na tego człowieka i spróbować wczuć się w to, co mógł mieć w sercu.
2. Jezus zauważa go. Nie wiemy, czy celnik chciał być na tym drzewie niezauważony i tylko sobie pooglądać, czy też wręcz przeciwnie – chciał zostać zauważony. Tak czy inaczej Jezus staje przy nim i wchodzi w relację z nim. Nie patrzy ani na jego władzę, ani na bogactwo. Widzi człowieka i jego pragnienia. Bo to, że mu zależy jest niepodważalne – człowiek na takim stanowisku i pozycji społecznej nie wchodziłby na drzewo, by zobaczyć kogoś, kogo nie zna. Jezus to widzi i bardzo docenia. Jezus widzi więcej. Zauważył również, że w tym człowieku jest ogromna dyspozycja serca do nawrócenia.
3. Jezus chce, wręcz „musi” zatrzymać się w Jego domu. Chce również zatrzymać się w Twoim domu – w sercu. Niezależnie od tego, czy jest w nim porządek, czy nie. Po prostu chce wejść. Dla Niego Ty się liczysz bardziej niż Twój porządek lub jego brak. Bo kiedy On wchodzi, to sprawy się porządkują. Zacheusz jest tego dobitnym przykładem. Jego życie zmienia się diametralnie. Jezus wchodzi nie tylko do jego domu, ale przede wszystkim do serca, które jest świątynią Boga – domem, w którym On mieszka. To dom zbawienia, gdzie poranieni przez życie mogą przyjść i doznać uleczenia. Jezus jest w nim gospodarzem, a działa przez ludzi. On zawsze działa, bo sakramenty to pewne jak skała ścieżki przychodzenia Boga. Człowiek może zawieść, lecz Bóg – nie. Bóg podejmuje ryzyko, bo się wcielił, więc przychodzi przez to, co widzialne, też przez ludzi. Ale Jego działanie nie jest ograniczone przez to, co widzialne. Działa w Kościele na różne sposoby i dociera do człowieka w Jego konkretnej sytuacji życiowej. Możesz dziś pomyśleć z wdzięcznością o swoim kościele parafialnym, ale może przede wszystkim o swoim sercu, które jest świątynią Boga i w którym dokonuje On nieustannie swoich cudów – czy je dostrzegasz, czy nie.
Droga każdego człowieka jest inna. Moja droga to wielki upadek ale tak ja w dzisiejszej Ewangelii „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” najbliższe mi osoby, modliły się za mnie o uwolnienie od zła. Bóg znał serce Zacheusza, „Zauważył również, że w tym człowieku jest ogromna dyspozycja serca do nawrócenia.” Bóg zna i moje serce, wlał w nie ogromne PRAGNIENIE. To co na tamtą chwilę było najważniejsze-PRAGNIENIE, a potem zaczyna się proces przemiany. Patrząc z perspektywy czasu, to czas walki, pokonywania siebie, to wspinanie się tak jak Zacheusz na sykomorę. Ale jeżeli już Pan dotknie serca i rozpali ogień Swojej Miłości to nie ma rzeczy , których nie można pokonać, bo Bóg jest ze mną i nie walczę już sama, mam przy sobie najwspanialszego Obrońcę-Boga! JEZU UFAM TOBIE!
Pan jest moją opoką, twierdzą i wybawieniem.
Mój Bóg jest skałą, na której się schronię,
moją tarczą i mocą mojego zbawienia
moją warownią
/Ps 18 (17), 3/