Wprowadzenie do modlitwy na sobotę, 5 października.

Tekst: Łk 10,17-24

Prośba: o to, by Jezus przemieniał mnie w Siebie.

1. Przez wzgląd na Twoje imię. Uczniowie, których Jezus rozesłał na głoszenie Dobrej Nowiny o zbawieniu, wracają z misji pełni radości. Był to czas, kiedy nie było obok nich Mistrza w taki sposób, jak do tej pory. Możliwe, że często nie wiedzieli co robić, jak się zachować, jakich użyć słów. Brakowało im pewnie ciepłego, pełnego życzliwości spojrzenia Jezusa i Jego mądrości. Gdyby jednak czuli się zupełnie sami, nie wracaliby pełni radości. Tajemnica pomyślności ich misji nie leży w ich umiejętnościach, ale w tym, że Mistrz był jednak z nimi obecny i to On dokonywał cudów. Imię, na które się powoływali nie jest zwykłym imieniem. „Modlić się, mówiąc „Jezus”, oznacza wzywać Go, wołać do Niego w nas. Tylko Jego imię zawiera Obecność, którą oznacza. Jezus jest Zmartwychwstałym i ktokolwiek wzywa Jego Imienia, przyjmuje Syna Bożego, który go umiłował i siebie samego wydał za niego” (KKK 2666). Czym jest dla mnie to Imię? Jak brzmi w moich uszach, sercu… dziś jest czas, żeby zatrzymać się na modlitwie, wzywając Imienia Jezus.

2. Jezus rozradował się w Duchu Świętym. Przebywanie w obecności Jezusa, prowadzi do bycia przemienianym w Niego. To On dokonuje tej pracy w nas. Kształtuje nasze myśli, oczyszcza serce, wzmacnia, ukierunkowuje wolę, a za nią, z czasem podążają uczucia. W dzisiejszej Ewangelii Jezus poddał się uczuciom. Można powiedzieć, że Go „poniosło”. Nie krył swojego wzruszenia, radości, która go przepełniała. Jakie ja dzisiaj noszę w sobie uczucia? Może nie są one łatwe, ani przyjemne. Modlitwa to czas, spotkanie kiedy mogę być prawdziwa przed Bogiem, ze wszystkim co w sobie noszę. O czym chcę Mu dziś opowiedzieć? Moje serce jest przepełnione radością, uwielbieniem, żalem, smutkiem, a może obojętnością? Opowiem o tym Bogu.