Wprowadzenie do modlitwy na piątek, 12 września

Tekst: Łk 6,39-42

Prośba: o łaskę nowego spojrzenia na siebie i innych.

W życiu duchowym grożą nam przynajmniej trzy złudzenia:

1. „Widzę. Mam właściwy, prawdziwy ogląd siebie, codziennie spotykających mnie sytuacji i osób. Właściwie to nie potrzebuję, żeby mnie ktoś prowadził, kwestionował czy korygował moje postawy, wartości, motywacje i zachowanie. Przecież widzę dokładniej, lepiej”. A może jednak nie? Może warto poddać w wątpliwość to, że nie popełniasz większych błędów w patrzeniu na drugiego człowieka i na siebie? Może warto uznać się za ślepca, kogoś, kto do tej pory wydawał błędne sądy o innych i sobie, swoim duchowym i ogólnym wewnętrznym postępie…? Nie po to, żeby się pognębić, albo uznać za beznadziejny i bezwartościowy przypadek, ale po to, aby odrzucić schematy, etykiety, pewniki i dawno wydeptane ścieżki. Czy odnajdujesz w sobie potrzebę bycia prowadzonym przez Tego, który widzi i zna głębiny serc?

2. „Kiedy popatrzę wokół siebie, to dochodzę do cichego wniosku, że jestem kimś doświadczonym,  już należycie ukształtowanym. Właściwie to chyba ukształtowanym najlepiej, przynajmniej spośród osób, które mam wokół siebie. Jestem nauczycielem”. Spójrz w swoje serce i zobacz, czy gdzieś głęboko nie kryje się taka właśnie postawa. Niesamowicie łatwo jest wejść na takie tory, choćby dlatego, że swój wewnętrzny świat widzimy z bliska i jesteśmy w stanie najlepiej sobie wyjaśnić i usprawiedliwić wszystko, co się w nim pojawia. Może warto – tak z dna serca – uznać się dziś za kogoś początkującego, kto bardzo potrzebuje Nauczyciela? Może to przywróci właściwe proporcje?

3. „Nie mam poważniejszych wad/grzechów. Może – gdyby dobrze poszukać – znalazłoby się kilka drzazg, ale belki już dawno zostały za mną. Zasadniczo jestem porządnym człowiekiem”. A jednak nie ma świętego, który odważyłby się podpisać pod takim stwierdzeniem. Każdy z nich miał mocną świadomość swojej bardzo konkretnej, głęboko zakorzenionej grzeszności i zupełnej słabości wobec własnych wad, łatwości odpadania od Boga. Ten, kto zna swoje serce nie jest pochopny w rzucaniu kamieniami. Wie, że całe dobro zawdzięcza jedynemu Bogu. Jeśli chcesz, poproś Go dziś o łaskę zobaczenia swojej konkretnej wady i/albo grzechu. Niech to nie będzie mała drzazga, błahostka. Poproś Go o odwagę takiego spojrzenia i miłość, którą będziesz mógł do tej rany przyłożyć.

Jakie myśli, pragnienia, emocje budzą się w Tobie w odpowiedzi na te treści? może czujesz/pragniesz/potrzebujesz podjąć jakąś zmianę? Porozmawiaj z Bogiem o tym wszystkim, czego dał Ci w tej modlitwie doświadczyć.