Wprowadzenie do modlitwy na sobotę, 25 stycznia, Nawrócenie św. Pawła
Tekst: Dz 9, 1 – 22
Poproś dziś Pana o łaskę powtórnego nawrócenia.
1. Szaweł wierzył w Boga. Służył Mu gorliwie przez całe życie. Nie potrzebował nawrócenia od grzechu – jako faryzeusz przestrzegał z całą surowością wszystkie przepisy prawa. Choć sam w późniejszym wieku uzna to wszystko za śmieci, to jednak takie są fakty. Pomyśl w tym miejscu modlitwy o Twojej gorliwości i Twoim staraniu. To nie jest tak, że do niczego to nie jest potrzebne (bo np. tak powiedział św. Paweł). Jemu ten okres był bardzo potrzebny, to był fundament, na którym budował dalsze życie. Nie można budować życia prawdziwie chrześcijańskiego i duchowego bez fundamentu przykazań i moralności. Kto w tym się zaniedbuje, nigdzie w życiu duchowym nie dojdzie.
2. Jakiego więc nawrócenia potrzebował Szaweł? Można je nazwać drugim nawróceniem, które jest nawróceniem „do”. Najpierw człowiek odwraca się od zła i grzechu, by potem skierować się ku… Bo nasze serce nie znosi pustki. Szaweł potrzebuje zwrócić się ku Temu, którego prześladuje – Jezusa Chrystusa. Drugie nawrócenie polega na tym, iż człowiek uczy się rozpoznawać zło, które ukrywa się pod pozorem dobra. On myślał, że robił dobrze, niszcząc chrześcijaństwo. Poprzez oślepienie jego oczu Jezus otworzył oczy jego serca i uwrażliwił je na to. Ten sam Paweł powie później, że zły może się przebierać za anioła światłości – lecz to tylko złudzenie, któremu należy się przeciwstawiać. Nawrócenie do Chrystusa nie jest życiem jakąś swoją pobożnością, lecz pójściem po śladach Chrystusa. A On, bez wątpienia, zaprowadzi mnie aż na Golgotę.
3. Drugie nawrócenie wiąże się też z innymi pokusami. Zły duch wie, że nie skusi już człowieka do grzechów grubymi nićmi szytymi. Potrzebuje być bardziej subtelny. Do kradzieży czy zabójstwa nie będzie kusił – wie, że człowiek jest zbyt prawy, by się dał na to nabrać. Ale do skrócenia modlitwy? A i owszem, czemu nie. Wszak modlenie się mnie, czy więcej nie jest grzechem – ważne by się modlić. Ale pomniejszanie modlitwy może być pomniejszaniem dobra i złemu o to chodzi w drugim nawróceniu. By człowiek nie tyle czynił zło, ale został uśpiony przez czynienie mniejszego dobra, coraz mniejszego… aż stanie się letni, byle jaki, a z czasem może i obojętny. Tylko że nie ma nic gorszego w życiu duchowym niż obojętność. Patrz na życie Szawła i na swoje – czy masz w nim takie momenty (może być ich wiele), kiedy Bóg chce dokonać w Tobie drugiego nawrócenia?
Ja przeżyłam coś takiego jak nawrócenie Pawła. Też było to w drodze. Jechałam busem, obserwowałam zachód słońca i nagle mnie olśniło. „Ja jestem Jezus, który cię nie prześladuje” – tak teraz mogłabym to nazwać. Ale wtedy, już wieczorem, to moje doświadczenie opisałam cytatem z Listu św. Jana: „Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam”. Wcześniej przez kilka lat, kiedy uczyłam się wiary, często miałam skrupuły. Więc oprócz tych zdrowych zasad, miałam mnóstwo swoich, których „musiałam” przestrzegać, a jeśli się nie udało, to były straszne wyrzuty sumienia. Nawet jak ze skrupułów się wyleczyłam, to dalej patrzyłam na Pana Boga jako na kogoś, kto mnie dopuści do siebie, tylko wtedy kiedy będę godna, a jeśli zgrzeszę (mimo że to nie były ciężkie grzechy), to dopóki się nie upokorzę w spowiedzi, to nie mamy o czym rozmawiać. To była jakby kolejna moja „zasada”, chociaż wtedy nieuświadomiona. I wtedy, w tym busie, było to dzień po spowiedzi, kiedy przez cały miesiąc od ostatniej spowiedzi byłam blisko Pana Boga, to znaczy: nie czułam się żadnego dnia odrzucona z powodu moich grzechów, uświadomiłam sobie, że to nie dlatego przez ten miesiąc czuję się blisko Pana Boga, że się modlę i nie odchodzę, to jest skutek, ale dlatego, że wierzę, że Pan Bóg mnie kocha bezwarunkową miłością, że mnie nie zostawia. Wcześniej myślałam – nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy – że Pan Bóg jest ze mną, dopóki ja jestem z Nim i nie odchodzę, a wtedy gdy odejdę chociaż na trochę, to On już się ode mnie odwraca i już nie może być tak jak wcześniej, dopóki się nie upokorzę i nie uniżę w spowiedzi, wtedy mnie znowu przywraca do łask aż do następnego razu. A wtedy właśnie, w tej drodze to sobie uświadomiłam, i to, że tak nie jest naprawdę. Uwierzyłam miłości, jaką Bóg ma ku mnie. Nie jest mi żal moich zasad, że czasem tak dużo musiałam poświęcić, chociaż nie było trzeba, albo że robiłam naprawdę głupie rzeczy, bo myślałam, że jak tego nie zrobię, to jest to grzech. Teraz liczy się tylko, żebym była taką jaką On chce mnie mieć. I od tamtej pory Pan Bóg mnie ani razu nie zostawił. A za każdym razem kiedy się zgubię, to On mnie szuka, a kiedy mnie znajdzie, cieszy się mną i mówi do mnie spokojnie i delikatnie, zawsze tak samo: zgubiłaś mi się, szukałem cię, a teraz cię odnalazłem, jesteś Moja.
Tak bardzo potrzebny jest ten pierwszy okres – okres fundamentu na którym możemy budować życie w prawdziwej jedności i miłości z Bogiem. Świadectwo Pawła bardzo często powraca w moim sercu i uświadamia też, że nie wolno oceniać ludzi, że uczę się akceptować ich odmienność, że być może to jest ich droga do Boga. Moja droga również była bardzo kręta i różne wówczas wygłaszałam opinie na temat wiary i ludzi wierzących. Ten czas pokazuje mi i uczy mnie jak jestem słaba i krucha, że bez Boga jestem niczym i nic nie mogę. Najważniejsze jest dla mnie spotkanie z Panem – na modlitwie, w Komunii św, Eucharystii-tam szukam pomocy, wiary i miłości. Tam uczę się żyć z drugim człowiekiem, nieść Boga słowem, czynem. Panie, proszę o dary Ducha św. abym mogła iść Twoją drogą, drogą Prawdy i Miłości, abym umiała brać wzór ze św. Pawła i Jego gorliwości w głoszeniu Dobrej Nowiny.
Wiara w Chrystusa poprzez Jego powołanie jest radykalizmem, jest odrzuceniem starego człowieka (nie możesz być letni). Wtedy cała przeszłość jawi się nam jako nic nie warte działanie – jak powiedział św. Paweł – jako śmieci. Doświadczyłem łaski PANA i też widziałem swoje puste dłonie – dotychczasowe życie nie wnosiło nic duchowego innym ludziom. Wcześniej myślałem, że to ja muszę zrobić to, czy tamto, bez refleksji nad moimi działania – co byłoby wolą B0ga. Św. Paweł zrozumiał, że wszystkie nasze starania o przepisy Prawa są niczym wobec MIŁOŚCI. Tylko MIŁOŚĆ się liczy. Musimy podążać śladami Chrystusa.