Wprowadzenie do modlitwy na Święto Świętych Apostołów Filipa i Jakuba, 6 maja.

Tekst: J 14,6-14

Prośba: o bycie coraz bardziej podobnym do Jezusa.

Na początku modlitwy przeczytajmy dzisiejszy fragment Ewangelii powoli, słowo po słowie. Jezus chce nam dzisiaj powiedzieć coś bardzo ważnego o Sobie. W Ewangelii wg św. Jana kilka razy używa porównań, żeby nam Siebie przybliżyć. Chcemy dziś nie tyle jak najlepiej Go zrozumieć, co przyjąć sercem Jego słowa. I zobaczyć jakie mają one znaczenie dla nas osobiście. Wszystkie trzy porównania wiążą się ze sobą, mają wiele wspólnego.

Jezus jest Drogą… Droga, to wytyczony kierunek, rozwój, proces. Możemy myśleć o niej bardzo dosłownie, przypominając sobie jakąś konkretną ulicę, trasę do domu, szkoły czy kościoła, do bliskiej osoby. Z tym słowem wiążą się też środki transportu. Każdy z nich, począwszy od pieszych wędrówek na samolocie czy statku skończywszy ma swoją wymowę. Drogę możemy pokonać szybko lub wolno, spiesząc się do celu lub delektując tym, co spotykamy „po drodze”. Ostatecznie, to droga może stać się celem. I chyba właśnie o to by chodziło. Jeśli  Jezus nazywa siebie drogą, to nie po to, żeby robić z niej jakiś dodatek, ale cel sam w sobie. Będąc w drodze, jestem w Jezusie.

Jezus jest Prawdą… To On mówi, że prawda nas wyzwoli (J 8,32). Ale do niej też dorastamy, zbliżamy się do prawdy, odkrywamy ją, poznajemy. I próbujemy być autentyczni, prawdziwi – jezusowi. Coraz bardziej podobni do Niego. Przyjmowanie Jezusa, jako Prawdy też wymaga drogi. Nie chodzi o to, że w Jego słowach otrzymamy odpowiedź na każde nasze pytanie w sensie encyklopedycznym, ale poznawanie, słuchanie Go, nauczy nas prawdy o nas samych. O byciu stworzonym na obraz Boga, ukochanym od samego początku, powołanym do miłości. Do stawania się miłością. Stając się coraz bardziej sobą, zbliżam się do Prawdy – Jezusa.

Jezus jest Życiem… W tym zawiera się wszystko. Bez życia nie byłoby nas. Nie byłoby niczego. Można powołać do życia, jeśli mamy się czym dzielić, przekazać życie. Ale życie można też stracić. I umrzeć za życia. Jezus pokazał nam, jak żyć nie bojąc się wchodzenia w śmierć. Pokazał, jak oddawać życie, żeby je znów odzyskać. Dla Niego było to naturalne, ponieważ jest źródłem Życia. My sami nie jesteśmy dla siebie źródłem życia. To w Nim są wszystkie nasze źródła (Ps 87,7). Ale nie musimy szukać Go daleko. Mój oddech, to Jego oddech. Moje rany są złączone z Jego ranami. W moich żyłach płynie Jego życiodajna Krew. Dla mnie bowiem żyć, to Chrystus (Flp 1,21).