Wprowadzenie do modlitwy na Niedzielę, 29 października, Rocznica poświęcenia własnego kościoła

Tekst:   Łk 19, 1-10

Prośba: o głęboką świadomość, że jestem „domem” Boga.

1.   Historia z Zacheuszem jest bardzo znana. Może dlatego w tej modlitwie będziemy mogli pójść głębiej. Najpierw Zacheusz – to człowiek, który nie prowadzi życia przykładnego. Jest bogaty, ale to bogactwo nie płynie z Bożego błogosławieństwa, lecz z układania się z okupantem i pobierania wyższych podatków, niż przewiduje okupant. Okrada więc swoich ziomków. Ten w ogóle jest zwierzchnikiem celników, więc „kradnie” więcej niż pozostali. Możemy sobie wyobrazić, że za tym może się kryć i jakaś forma korupcji, manipulacji, etc. Choć jest bogaty, to generalnie odrzucany przez pobratymców i tylko branżowo może mieć jakieś relacje – z podobnymi sobie. Zacheusz to każdy z nas. Bo każdy grzech jest de facto tym samym – próbujemy „ukraść” Bogu to, co tylko Jemu przynależy. Świadomość tego to już bardzo wiele.

2.   Tenże człowiek chce zobaczyć Jezusa. Tylko tyle. Ale jest tłum, który mu na to nie pozwala. Znajdujemy go więc na drzewie, gdzie z bezpiecznej odległości może obserwować okolicę i móc wypatrzeć także Tego, którego chce zobaczyć. Wysokość drzewa jest odpowiednia dla niego. Nabiera bowiem odpowiedniego dystansu do rzeczywistości i może wszystko ocenić na chłodno. Nie musi się też angażować, może tylko popatrzeć. Czy Ty angażujesz się w swoje życie, czy jesteś bardziej zdystansowany? A relacje z bliskimi? Są naprawdę bliskie, czy też „na odległość”? I nie chodzi tu o odległość w kilometrach, lecz w miłości…

3.   Dwa raz pada dzisiaj słowo „dom”. Wypowiada je Jezus. Najpierw, kiedy musi zatrzymać się u Zacheusza w domu, a potem, że zbawienie jest udziałem Jego domu. Wsłuchaj się w te słowa. Jezus bowiem chce się zatrzymać również i w Twoim domu. Nie chodzi Mu przy tym tylko o budynek, w którym mieszkasz, ściany, które oddzielają Cię od reszty świata. To Ty jesteś domem, w którym chce się zatrzymać Jezus. Czy przyjmiesz Go? Może masz nieposprzątane… a czy Zacheusz miał? Nie! W tym domu miał całe to bogactwo, którego się dochrapał kosztem innych. I tam wpuszcza Jezusa… rozradowany. Uświadom sobie te słowa: rozradowany! On Go naprawdę chce mieć w swoim życiu. Zszedł z drzewa na słowo Jezusa i postanowił nie być już zdystansowany i patrzeć na wszystko z góry – postanowił zaangażować się w życie przez miłość, czyli dawanie siebie (obraz rozdawania swoich bogactw). A potem drugi „dom” – zbawienie stało się udziałem domu Zacheusza. Dlaczego jego domu, a nie Jego samego? Bo to jest to samo. Zbawienie jest tam, gdzie wpuszczam Jezusa. Ale zbawienie to nie jakaś abstrakcja. To nic innego jak coraz głębsza relacja z Bogiem, który jest początkiem życia i jego spełnieniem. Uświadom sobie to wszystko i porozmawiaj z Jezusem o Twoim „domu”.