Wprowadzenie do modlitwy na 15 Niedzielę zwykłą, 10 lipca

Tekst: Łk 10, 25 – 37 oraz Kol 1, 15 – 20

Prośba: o bycie podobnym do Chrystusa we wszystkim.

1.    W tej scenie możemy odnaleźć się w różnych postaciach. Możemy być owym człowiekiem napadniętym przez zbójców, możemy być kapłanem lub lewitą, możemy być jak ten samarytanin, a może nawet jak ów uczony w Piśmie, wystawiający Jezusa na próbę i pytający o to, kto jest moim bliźnim. Ale może się okazać, że każda z tych postaci jest w Tobie, każda z nich próbuje zagrać swoją rolę w Twoim życiu. Część Ciebie może mieć wątpliwości, czy wszyscy to moi bliźni, część Ciebie może zupełnie nie chcieć się angażować w życie innych, jak kapłan czy lewita. Ale może jest w Tobie część, która chce pomóc – jak samarytanin. Spróbuj uświadomić sobie Twoje podzielone wnętrze, podzielone serce, które równocześnie może chcieć i nie chcieć, mieć odwagę i lęk, chcieć coś zrobić i być sparaliżowanym. Warto sobie uświadomić, z czego to się bierze, gdzie jest źródło takiego stanu.

2.   Nieznajomy, który może nosić Twoje imię, schodzi z Jeruzalem do Jerycha. Schodzi, bo może ukształtowanie terenu jest takie, a może schodzi, bo jego życie powoli się stacza. I podczas gdy Jezus stale jest skierowany ku Jeruzalem, gdzie dopełni się zbawienie, on idzie w odwrotnym kierunku (jakby z tego uciekał). Jego sytuacja jest dramatyczna: napadnięty, wpół umarły, obdarty, okradziony i zostawiony na pastwę losu. Podobnie grzech czyni z człowiekiem. Jednak najpierw spotyka się z obojętnością kapłana i lewity. Dopiero samarytanin – obcy, nieprzyjaciel wręcz – zatrzymuje się. Wzrusza się głęboko (jest poruszony do głębi) i opatruje rany, zalewają je oliwą i winem. Wino to alkohol, który ma właściwości odkażające, oliwa zaś – jak balsam. Potem jest wieziony do gospody i dalej pielęgnowany. Przez obcego, przez nieprzyjaciela (bo kiedy grzeszę, to jestem dla Boga przeciwnikiem – staję po przeciwnej stronie niż On). Czy ta scena coś Ci mówi o Twoim życiu?

3.   Spójrz na to i z drugiej strony. Twoim bliźnim jest ten, który jest Twoim „przeciwnikiem”. Możesz przejść obok niego obojętnie uznając, że sam sobie powinien poradzić (bo sam sobie winny). Możesz nawet wzruszyć się głęboko, ale to nie wystarczy. Jezus wzywa, by czynić podobnie, jak ów „Przeciwnik” z ewangelii – Samarytanin. A może to postać samego Jezusa? O nim mówi dziś św. Paweł w drugim czytaniu, że jest obrazem Boga niewidzialnego, w Nim zostało wszystko stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie. Zarówno ja, jak i mój „przeciwnik”. I mało tego, Bóg chce przez Jezusa znów pojednać wszystko z sobą: wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża. Czy chcesz być podobny do Jezusa? Czy chcesz pójść w swojej drodze życiowej aż tak daleko, jak zaszedł On?