Wprowadzenie do medytacji na środę, 1 listopada
Uroczystość Wszystkich Świętych
Tekst: 1 J 3,1-3 lub Mt 5,1-12a
Prośba: o łaskę umocnienia wiary w życie wieczne.
1. „miłością obdarzył nas Ojciec”. Św. Jan pisze otwarcie o najwspanialszej prawdzie dotyczącej każdego z nas – jesteśmy ukochanymi dziećmi Ojca niebieskiego. Bez względu na obecną sytuację życiową jesteśmy kochani, bez względu na aktualny stan ducha jesteśmy kochani, bez względu na zdrowie czy chorobę jesteśmy kochani. Pobądź chwilę w ciszy z Ojcem, który cieszy się Tobą, szczególnie podczas tej modlitwy. Daj Mu radość patrzenia na ciebie. Jak się czujesz ze wzrokiem Ojca utkwionym w twoje serce?
2. „jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy”. Apostoł przypomina, że jesteśmy Bożymi dziećmi, ale nikt z nas nie wie „czym będziemy” w przyszłym świecie. Jedyną poszlaką jest fakt, że „będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest”. Święci, których dzisiaj czcimy mają ten wielki przywilej i radość oglądać Boga takim, jaki jest w rzeczywistości. Pomyślę o moich najbliższych, o których wierzę, że przebywają już z Bogiem i wyobrażę ich sobie rozmawiających i wpatrujących się w Osoby Boskie. Czym dla mnie jest ten moment? Jak wyobrażam sobie siebie w takiej sytuacji?
3. Błogosławieństwa. Jezus przedstawia na górze osiem błogosławieństw. Przeczytam każde z nich i wybiorę sobie te, które szczególnie przykuwają moją uwagę. Co takiego Jezus chce mi dziś powiedzieć poprzez wypowiedziane błogosławieństwa? W jakiej sferze mojego życia czuję się szczególnie zaproszony do pracy nad sobą? Co do tej pory udało mi się z pomocą łaski Bożej zmienić w sobie w świetle ośmiu błogosławieństw?
Dzisiejsza Ewangelia jest dla mnie jedną z najpiękniejszych zawartych w Piśmie Św. Oprócz Dekalogu stanowi fundament życia człowieka w dążeniu do świętości. Błogosławieństwo przekazywane innym jest wyrazem naszego wsparcia, pamięci, naszej życzliwości, miłości dla drugiego człowieka. Często zamiast błogosławieństwa człowiek może usłyszeć złorzeczenia od osób bliskich, sąsiadów, współpracowników.
Starajmy się błogosławić naszych bliźnich tak jak Chrystus błogosławi nam i z radością przyjmujmy błogosławieństwo przekazywane nam od innych. Być błogosławionym to być szczęśliwym, a być szczęśliwym to żyć w przyjaźni z Chrystusem i być świadomym, że On nas wspiera i błogosławi w naszej wędrówce do spotkania z Nim w wieczności.
„Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni”. Panie Jezu, z tym błogosławieństwem utożsamiam się często na ścieżce swojego życia. Jest ono dla mnie szczególnie jakoś bliskie. Często doznaję smutku, łez, nawet teraz, kiedy mocno przeżywam chorobę mojego taty zmagającego się z ostrą białaczką o niepomyślnym rokowaniu i widzę, jak jego stan pogarsza się z dnia na dzień, a ja nie mogę mu ulżyć w cierpieniu. Panie Jezu, przyjmij mój smutek, moje łzy.
„Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.” Najblizszej mi chyba do bycia „cichym”, choc czesto to nie jest moja decyzja, a moja wewnetrzna konstrukcja. A do tego nie do konca rozumiem, co to znaczy byc „cichym”; w Edycji sw Pawla jest to przetlumaczone jako „lagodni”. Niesamowity skad, choc moze przpadkowy, znalazlem w tlumaczeniu z greki tego fragmentu. Poniewaz nie znam greki, posluzylem sie tlumaczem. I poczatek tego blogoslawienstwa z greckego μακαριοι οι πραεις Google tlumaczy jako: Blessed are the things you do..
Znajac troche sprawnosc tego algorytmu, moze to tlumaczenie byc dosc daleko od poprawnego. Ale mnie uderzylo, ze blogoslawionymi moga byc „rzeczy”, ktore czynisz, ze dzialanie (nie gadanie, checi czy zamiary) moga byc przyczynkiem do bycia blogoslawionym, szczesliwym.
Błogosławieni ubodzy w duchu.
Kiedy swoją bezradność wobec grzechu we mnie i zła wokół mnie zaniosę do stóp krzyża, moja modlitwa staje się milczeniem, medytacją.
Kiedy swojej bezradności wobec grzechu we mnie i zła wokół mnie próbuję jakoś zaradzić, zaczynam kręcić się w błędnym kole bigoterii czyli dewocji.
Od tego się wszystko zaczyna