Wprowadzenie do modlitwy na poniedziałek, 10 listopada.
Tekst: Łk 17,1-6
Prośba: o łaskę umocnienia wiary w Jezusa.
1. Przebaczenie. Jezus naucza o potędze przebaczenia. Zdaje sobie sprawę, jak jest ono ważne dla każdego z nas. Dzięki przebaczeniu człowiek na nowo staje się wolny, zaczyna oddychać pełną piersią, czuje w sobie nową siłę do życia. Przebaczenie można porównać do odważnego kroku w nieznane. Tylko postawa zaufania Bogu sprawia, że podejmując ryzyko przebaczenia zachmurzenie serca przechodzi. Czy jestem gotowy na krok przebaczania tym, którzy byli zgorszeniem dla mnie i moich najbliższych? Czy jestem w stanie przebaczyć sobie samemu moje błędy i sytuacje, w których byłem zgorszeniem dla innych?
2. Wiara. Jezus naucza również o potędze wiary. Na szczerą prośbę uczniów: „Panie, przymnóż nam wiary” odpowiada mówiąc o nieskończonych możliwościach, jakie niesie ze sobą akt głębokiej wiary. Każdy z nas zaproszony jest do otwierania się na taką wiarę, do zrobienia kolejnego kroku na drodze jej rozwoju. Nie ma tu ludzi bardziej lub mniej uprzywilejowanych. Jaka jest moja droga wiary? W jakim miejscu obecnie się znajduję? Czy jest we mnie pragnienie czegoś więcej?
Dzisiejsze rozważanie dało mi nadzieję, zaakceptowanie swojej niedoskonałości, słabości w dążeniu za Panem. „…odpowiada mówiąc o nieskończonych możliwościach, jakie niesie ze sobą akt głębokiej wiary.” Im bardziej wierzę, tym mam wrażenie, że moja wiara jest coraz mniejsza, to jest jak z wiedzą” wiem, że nic nie wiem” , ale chyba w tym wszystkim to jest najbardziej fascynujące, że całe życie będę się uczyć wiary i wciąż ona będzie zaledwie ziarenkiem. Muszę jedynie zaakceptować w tym miejscu moją niemożność w osiągnięciu celu 100% zaufania, a jednocześnie dążyć do jak największego zaufania.
Pragnienie wiary jest we mnie ogromne, ale widzę wciąż jak słaba jest moja wiara. Łatwo powiedzieć zawierzam Bogu, ale czy moje serce, mój umysł, moje działanie potrafi to uczynić? Codziennie widzę jak Bóg działa w moim życiu, w poszczególnych sytuacjach, ale jest wiele zdarzeń, sytuacji, których nie mogę pojąć. Wiem, że tu na ziemi nie pojmę wszystkiego, ale myślę, ze stąd bierze się moja słaba wiara. Moje myśli nie są myślami Boga, dlatego, tak łatwo przyjąć to co ja pragnę, to co dobre, a to co trudne, to co rani, nie umiem z taką wiarą przyjąć. Jest to jednak to, co pomaga pokonywać siebie. Trwanie w obecności Boga, powoduje przemianę mojego serca, mojego umysłu, oczyszcza mnie. Czuję, że właśnie te trudne chwile prowadzą mnie do istoty jaką Bóg pragnął abym była, kiedy mnie stwarzał, uczy mnie wtedy miłości bezinteresownej, kochania Go nie za to co dla mnie robi, tylko za to, że JEST. Panie, proszę przymnóż mi wiary i umocnij moja wiarę!
JEZU UFAM TOBIE!