Wprowadzenie do modlitwy na 2 Niedzielę Adwentu, 4 grudnia
Rekolekcje Adwentowe 2016 – DOŚWIADCZYĆ JEZUSA CAŁYM SOBĄ
Tydzień 2 – Jezus nauczający i rozumiany / nierozumiany
Tekst: Mt 3, 1 – 12
Na początku modlitwy uczyń znak krzyża i uświadom sobie przez chwilę, że Bóg jest teraz przy Tobie. Ponieważ chcesz z Nim rozmawiać, więc On Jest Obecny. Poproś Go więc w tym momencie, aby Duch Święty poruszał Twoją modlitwę, by On sam ją prowadził. Poproś także, by Pan usuwał w niej wszelkie przeszkody oraz by oczyścił Twoje zamiary, intencje, pragnienia, decyzje, czyny – by służyły tylko większej chwale Boga i dobru innych ludzi.
Zaangażuj teraz wyobraźnię. Jeśli potrzebujesz, przypomnij sobie fragment Pisma, którym będziesz się modlił. Następnie wyobraź sobie daną scenę. Zobacz Jana Chrzciciela nad rzeką Jordan, popatrz na tłumy, które z różnych części kraju przychodziły do niego. Wsłuchaj się w słowa, jakie do nich mówi. Jakie gesty wykonuje. Przyjrzyj się jego zaangażowaniu w to, co robi.
Poproś teraz Pana o owoc modlitwy. W dzisiejszej modlitwie poproś o łaskę zmiany myślenia (nawrócenia) pod wpływem Słowa Bożego.
1. Zanim pojawi się Jezus, spotykamy Jego poprzednika i kuzyna – Jana Chrzciciela. Jego wołanie jest dość podobne do Jezusowego. Wzywa do nawrócenia, co po grecku brzmi: „zmień myślenie”. Dlaczego nawrócenie jest zmianą myślenia, a nie zmianą postępowania? Kiedy Jezus kreśli obraz sądu ostatecznego, to jasno z niego wynika, że będziemy sądzeni z czynów miłości, a nie z tego, jak i o czym myśleliśmy. Potrzebujemy sobie jednak zadać pytanie: skąd płyną owe czyny miłości? Czy nie właśnie z naszego myślenia? Czy nie z tego, co myślimy o Bogu, sobie samych, o drugim człowieku czy o świecie wokół nas?
2. Ojcowie Pustyni mówili o walce z demonami i nazywali je ośmioma złymi myślami. Chodziło im o myśli, które my nazywamy pokusami. Pokusa to nic innego jak myśl, która pochodzi z fałszywego źródła i ma moc zatruć nasze życie, czyli doprowadzić nas do grzechu. Oczywiście z naszym udziałem, czyli naszej wolności i wolnej woli. Pokusa bowiem nie jest grzechem. Tym może być to, co z pokusą (myślą) uczynimy. Jeśli pójdziemy za nią i zrobimy to, do czego nas wzywa – wtedy pojawia się grzech. Sama pokusa jest swoistą próbą i pytaniem: za czym pójdę? Czy za miłości, dobrem, tym, co wartościowe? Czy pójdę w konsekwencji za Bogiem i Jego Słowem? Czy za tym, co mój umysł sobie wymyśli, że jest „dobre”? Grzech powstaje tam, gdzie człowiek nie idzie za dobrem obiektywnym, a więc ustanowionym przez Boga i strzeżonym np. przez przykazania, lecz idzie za „dobrem”, które człowiek sam sobie wymyśla i ustala jako „dobre”. To właśnie wydarzyło się w raju: „…tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3, 5). Znać w tym przypadku oznacza stanowić, co jest dobre, a co złe. I wiemy, że człowiek dzisiaj sam decyduje, co jest dla niego „dobre”. Nawrócenie jest zmianą tego właśnie fałszywego myślenia.
3. Jan Chrzciciel używa mocnych słów wobec faryzeuszów i saduceuszów, którzy przychodzili do niego nad Jordan. Z kontekstu by wynikało, że oni również przyjmowali chrzest, zanurzali się w wodzie, lecz mógł to być pusty gest, który nie prowadził ich do zmiany myślenia (nawrócenia). To właśnie wyrzuca im Jan. Oni bardziej niż zmiany myślenia, szukali usprawiedliwienia np. tym, że mają Abrahama za ojca, więc są z samego tego faktu ludem wybranym. Jezus potem nieraz powie, iż przynależność krwi (pokoleń) jest dużo słabsza niż przynależność ducha (kto pełni wolę Ojca, ten jest bratem Jezusa). Ta postawa faryzeuszów pokazuje, że w człowieku jest duża zdolność do oszukiwania samego siebie, usprawiedliwiania się czy rozmywania radykalnego wezwania do zmiany myślenia. Łatwiej jest przecież w Adwencie czy Wielkim Poście odmówić sobie słodyczy, alkoholu czy muzyki, aniżeli zmienić myślenie na temat naszych bliskich, sąsiadów, naszych krzywdzicieli (których osądziliśmy np. nie na podstawie całego ich życia, lecz jednej czy drugiej rzeczy, którą nam zrobili). Trudniej zmienić myślenie w miejscach, gdzie mamy utarte przekonania i stereotypy. Pomyśl o tym przez chwilę i przypomnij sobie jedną czy drugą osobę, która w Twojej ocenie jest trudna, a może wręcz zła czy podła. Czy jesteś w stanie zobaczyć w niej jakiekolwiek dobro, choćby najmniejsze? Czy jesteś w stanie to dobro uwypuklić, czy też bardziej jesteś skłonny je pomniejszać? Jak chciałbyś, by Ciebie potraktowano, gdy masz gorszy czas, trudniejsze chwile i nie wszystko Ci wychodzi?
4. Skoro jest w nas zdolność do myślenia fałszywego, to gdzie mamy szukać myśli prawdziwych? Czy w nas samych? Człowiek jest kiepskim sędzią we własnej sprawie i nasze myśli wcale nie muszą płynąć ze zdrowego źródła. Możesz sobie zrobić małe ćwiczenie: co myślisz na temat Boga? Wypowiedz przed sobą i przed Nim kilka określeń, które są Twoim przekonaniem na Jego temat. A teraz przypomnij sobie fragmenty z Pisma, w których Bóg sam siebie przedstawia. Czy to pasuje do tego, co jest w Twojej głowie? Podobnie popatrz, co myślisz o sobie. A co na Twój temat mówi Biblia (np. Iz 43, Oz 11, Ps 139, itp.)? Aby poznać prawdę o sobie potrzebujesz spotkać się z Prawdą, którą jest Bóg. Możesz poznać prawdę i trwać w niej będąc w relacji do Tego, który Cię stworzył i zna całą prawdę o Tobie. Podobnie możesz poznać prawdę o bliźnim, kiedy trwasz w relacji do Boga i do bliźniego. A nasze stereotypy czy przekonania o bliźnich czy świecie biorą się często z tego, co my uznajemy za „prawdę”, a nie z tego, co tą prawdą JEST w rzeczywistości. Prawda jest więc czymś do odkrywania, do poszukiwania, a nie do wymyślania (a to właśnie robi często nasz umysł). Zauważ, co czynimy, kiedy np. obgadujemy sąsiadów. Czy na podstawie faktów? Fakty służą nam wtedy zasadniczo do tego, by próbować „udowodnić” naszą tezę, a nie by dotrzeć do prawdy. Stąd – powtórzymy to po raz kolejny – potrzeba nawrócenia jako zmiany myślenia, które potem zmieni nasze działanie w czyny pełne miłości (bo nie będziemy patrzeć na świat i bliźniego według naszego, zepsutego przez grzech schematu, lecz przez pryzmat tego, jak Bóg – Prawda patrzy na niego i na nas).
5. Prawda to nie tylko fakty, ale także to, co się pod nimi kryje, czyli nasze intencje, pragnienia, motywacje – niewidoczne dla oka. Tu często stosujemy podwójne standardy osądu. Naszych bliźnich sądzimy po czynach (zrobił źle, więc jest zły, chciał źle, itd.), a siebie samych sądzimy według naszych intencji (wprawdzie zrobiłem coś złego, ale chciałem dobrze). Stajemy się wtedy fałszywymi sędziami, nie szukającymi prawdy. Potrzebujemy zmiany myślenia, by naprawdę zrozumieć – samych siebie, naszych bliźnich, rzeczywistość wokół nas. Warto uczyć się od Maryi, która nie dość, że niewiele mówi (na kartach Biblii), to wypowiadane przez nią słowa nie osądzają ani nie interpretują czy to bliźnich czy rzeczywistości. Ona stwierdza fakty, np. „nie mają już wina”. Ujawnia fakt pewnego braku przez swoim Synem i pozwala Mu działać. Życie w prawdzie jest paradoksalnie łatwiejsze, gdyż nie tracimy wtedy energii na tworzenie wymyślonego, sztucznego świata i na podtrzymywanie go w istnieniu, by inni się nie zorientowali, że to wymysł naszego umysłu, a nie prawda.
6. Uświadom sobie wagę myśli w naszym życiu i tego, że potrzebujemy zmieniać nasze myślenie, czyli nieustannie nawracać się. Nieustannie, gdyż grzech czyni w naszym myśleniu skazę, ranę, przez którą wsącza się w nasze życie śmiercionośny jad. Zmiana myślenia jest nam potrzebna, byśmy umieli podejść do naszych bliźnich (do siebie samych również) w sposób empatyczny i współczujący z nimi i ich sytuacją. Z tym zaś związane jest zrozumienie danego człowieka, okoliczności jego życia, jego wyborów, itp. Wtedy prawdziwie możemy bliźniemu okazać naszą wrażliwość i przyjąć go – pokochać takim, jaki jest.
Na koniec porozmawiaj z Panem o tym wszystkim, co zrodziło się w Twoim sercu pod wpływem dzisiejszej modlitwy. Wypowiedz przed Nim swoje uczucia – radości, pokoju, bezpieczeństwa, ale również smutku, obawy, lęku. Bądź szczery przed Panem. Możesz Mu podziękować za to, co odkryłeś, lub poprosić Go o coś, czego bardzo potrzebujesz. Porozmawiaj z Nim przez chwilę serdecznie – jak przyjaciel z przyjacielem.
Na zakończenie pomódl się słowami: Ojcze nasz…
Zachęcamy, byś zapisał sobie refleksje po modlitwie, jakieś szczególne poruszenia czy myśli, które będą takim swoistym dziennikiem duchowym z tych rekolekcji. Te zapiski mogą Ci pomóc zobaczyć drogę, po której Pan Cię prowadzi, ścieżki, po których On idzie z Tobą przez życie.
Od jakiegoś czasu zastanawiałam się, co naprawdę jest moim krzyżem, który powinnam nieść i chyba odkryłam, co nim jest. Okazuje się, że nie musiałam daleko szukać. Zdaje się, że do końca życia będę się zmagać ze swoją pychą i egoizmem. I z tym, że muszę sama siebie znosić. Ta zmiana myślenia nie następuje od razu – to jest dla mnie długotrwały i żmudny proces, a czasami wydaje mi się, że zamiast kroku w przód, robię trzy do tyłu.
Dla mnie najlepszym sposobem na zmianę tego jak myślę okazało się zmienić to, co i jak mówię. Im mniej mówię, tym lepiej jest z moim myśleniem, ale muszę przyznać, że czasami to, żeby czegoś nie powiedzieć więcej mnie kosztuje wysiłku niż udział w maratonie.
Ale działa.