Wprowadzenie do modlitwy na 23 Niedzielę zwykłą, 3 września
Tekst: Łk 14, 25 – 33
Prośba: o łaskę wolności wewnętrznej.
1. Jezus wzywa dziś do wyrzeczenia się wszystkiego. Mówi wręcz o nienawiści do najbliższych. To nie są nowe słowa, przecież znamy ewangelię i wiemy, że Jezus tak właśnie powiedział. Jak one dzisiaj brzmią w Twoim sercu? Jak Ciebie dzisiaj poruszają? Oprócz wymieniania różnych osób, mówi Jezus również o tym, by mieć w nienawiści samego siebie. Nie chodzi tu jednak o niszczenie siebie, poniżanie czy złe traktowanie. Każdy z nas jest stworzony przez Ojca jako dobry i mamy dbać o siebie i swoje życie. Tu chodzi o pewien dystans do siebie, szczególnie do tego, co nasze „ego” wymyśli. Tu chodzi o życie w jego doczesnym wymiarze, które jest wartościowe, ale nie jest absolutem. Tu chodzi o całkowite zwrócenie się ku Bogu i postawa, która tylko Jego stawia na JEDYNYM, najważniejszym miejscu w życiu. Tylko On jest punktem odniesienia, tzn. potrzebujemy siebie pytać, czy wszystko, co robię, jest w zgodzie z Miłością.
2. Dwie przypowiastki daje Jezus, by zilustrować to, o co Mu chodzi. Mówią one w swej istocie o wierności i konsekwentnym życiu. Pójście za Jezusem nie jest łatwe i wiąże się z wzięciem swojego krzyża. A tym krzyżem jest nasze życie z różnymi jego okolicznościami, na które mamy – a jeszcze częściej – nie mamy żadnego wpływu. A jednak nas spotykają i spadają na nas czasem jak krzyż właśnie. Wziąć swoje życie i iść za Jezusem, który pierwszy uczynił to samo. Życie, które po ludzku niekoniecznie będzie „udane”, tak jak Jego życie po ludzku udane nie było. Zaczął je bardzo ciężko, a skończył jeszcze gorzej – na krzyżu właśnie, pomiędzy dwoma łotrami. Ale w takim życiu odnalazł sens, takie życie zaprowadziło Go do pełni, która jest w Bogu. By to się ziściło, wzywa On by pójść za Nim w pełnej wolności, być wpatrzonym tylko w Niego i naśladowanie Go. Na tym polega prawdziwa wolność. Czy odkrywasz w sobie takie pragnienia? Czy rzeczywiście chcesz iść za takim Jezusem?
Dziekuje
Krzyz niose……od wielu lat. Bol jest po ludzku nie do udzwigniecia. Wymaga duzego samozaparcia aby go przyjac, znosic z miloscia i ofiarowac Bogu. Ale Jezus mowi, kto „nie ma wnienawisci ….siebie samego, nie moze byc moim uczniem”. I tu jest problem, bo to jest ogromnie trudne. Moje „ego” uparcie krzyczy i wciaz domaga sie swoich racji i szacunku. Jest we mnie niepewnosc: czy ide za Jezusem „utykajac”? Czy w ogole ide?
Ja to rozumiem inaczej – nienawiść jest przeciwieństwem miłości. Mieć w nienawiści samego siebie to nie stawiać siebie na piedestale, nie ubóstwiać, nie kręcić się wokół własnego pępka. Zasługujesz na szacunek i wysłuchanie swoich racji. Bóg nie stwarza bubli – wszystko, co stworzył, było dobre. Sama z siebie taka mądra nie jestem, tak się złożyło, że wysłuchałam lub przeczytałam dziś 3 kazania i tak zrozumiałam ten fragment 🙂
Dla współczesnych ludzi te hasła brzmią obco. To co zrobiliśmy w swoim zyciu dobre czy zle zawsze ma odbicie, nie mogę mieć wszystkiego o czym marze. Czy buduje przez cale życie tak jak tą wieże ale wszystko jest moim wyborem jak pójdę w stronę Jezusa drogą trudną ale jak pokazuje życie niektórych świętych tą prawdziwą lub drogą swoich zachcianek a po drodze zostają niezbudowane wieże …….nawet w tym momencie kiedy wydaje się ze wszystko za nami warto się obejrzeć a może uda sie zbudować wieżę z głośno bijących serc.
Słowo „nie nosi” a idzie za mną interpretuję jako „nie ma zamiaru nieść” a wydaje mu się , ze idzie za mną….wątek o wieży i o królu rozważającego jak postąpić w obliczu wojny to po prostu realizacja hasła mierz zamiary na siły (przerachuj je czy realnie je masz) a nie odwrotnie…..
Zaczęłam się zastanawiać nad tym fragmentem: „Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć. Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem.”
Wtrącenie o budowie wieży i szacowaniu sił na wojnie jest jakby „nie na temat”. Jaki ma związek z niesieniem swego krzyża i wyrzeczeniem? Bardzo mnie to zastanawia i sądzę, że będę do tego wracać.
Choc akurat słowa o budowaniu wieży (= dom, schronienie?) w kontekście krzyża i wyrzeczenia są bardzo „dla mnie” w tym momencie, bo tego nie mam i nie mogę mieć.
Chcę. Choć to bardzo trudne.