Nie dzieje się nic nadzwyczajnego, żadnych cudów, sensacji… jest za to zwykła radość bycia razem. Jezus przychodzi też do Ciebie, swojego przyjaciela. Wyobraź sobie wasze spotkanie. Może zechcesz w tej modlitwie usiąść z Nim, ot tak po prostu, przy herbacie?

 

2.  Maria. Z tej radości bycia razem najbardziej czerpie Maria. Wygląda na to, że jest na tyle ucieszona przyjściem Jezusa, że wypada jej z głowy wszystko inne. Po prostu jest blisko. Tak to jest, że kiedy po dłuższym czasie spotykamy się z kimś kochanym, to radość przesłania wszystko inne, każdym zmysłem chłonie się tego drugiego: nie można się napatrzeć, głos tej osoby wypełnia uszy, czasem aż trzeba dotknąć, bo trudno uwierzyć, że to spotkanie rzeczywiście się dzieje! Spójrz na tą kobietę pochłoniętą spotkaniem z Jezusem. Może zechcesz, tak jak ona, usiąść u stóp Pana i przysłuchiwać się Mu.

3.  Marta wpadła w strapienie. Coś takiego się w niej wydarzyło, że dała się rozproszyć… Nie potrafiła z radością ugościć Jezusa. Zatrzymała się na samej pracy, jakby zapomniała o celu, którym było usłużenie Przyjacielowi, którego przecież przyjęła w swoim domu. Tak jakby oddzieliła samo spotkanie od rzeczy, które – całkiem naturalnie – trzeba wokół niego wykonać. Dała się ponieść emocjom i poszukała winnego: trafiło na siostrę, trochę też „dostało się” Jezusowi. A On, jak zawsze delikatny, przyjmuje ją z miłością, próbuje jej uświadomić, że niepotrzebnie tak bardzo przejmuje się różnymi rzeczami. A może Marta bierze na siebie zbyt wiele spraw?