Wprowadzenie do modlitwy na 18 Niedzielę zwykłą, 31 lipca, Uroczystość św. Ignacego z Loyoli, założyciela jezuitów

Tekst: Łk 12, 13 – 21 oraz Łk 14, 25 – 33

Prośba: o pójście za Chrystusem całym sobą i o wolność wewnętrzną.

1.   W dzisiejszej modlitwie można skorzystać z dwóch tekstów ewangelii, gdyż w jakimś sensie uzupełniają się. Jeden jest z niedzieli, drugi z uroczystości św. Ignacego. Oba mówią o wolności wewnętrznej, zarówno od bogactw materialnych, jak i bogactw relacji.

2.   Jezus wzywa dziś, by być bogatym u Boga i by mieć świadomość, że nasze życie nie jest zależne od mienia. Ilu z nas tak sądzi. Nie wprost, nie w deklaracjach, lecz w konkretnych czynach i wyborach życiowych. Albo w naszej mowie, kiedy zazdrościmy „bogatym”, bo przecież o tyle więcej mogą załatwić, tyle drzwi przed nimi otwartych, o których my tylko marzymy. To tylko nieliczne przykłady naszego myślenia. Jezus próbuje dziś to myślenie wyprostować, dając przykład bogacza, który tak bardzo skupił się na swoim bogactwie, że dobrobyt zagłuszył jego serce i głos wzywający do czegoś więcej, do zobaczenia kim jest i po co to bogactwo. Odpoczywaj, jedz, pij i używaj – to kwintesencja tego, do czego dąży nasze ego, nie przejmując się ani celem czy sensem życia, ani bliźnim, który jest obok mnie. Czy tak naprawdę chcesz żyć? Czy jest w Tobie pragnienie czegoś więcej? A owo „więcej” zrealizuje się, kiedy Twoje serce będzie coraz bardziej wolne od tego, co posiadasz. Z czego, oczywiście, masz korzystać, ale bez przywiązywania do tego serca.

3.   W drugim tekście Jezus mówi o swoistym wymaganiu w pójściu za Nim. I ta droga jest ważniejsza nawet od bliskich relacji, takich jak ojciec, matka, dzieci, bracia… a nawet relacji z samym sobą. Nie chodzi tu o to, by nie kochać siebie i bliskie mi osoby. Mieć wolność nawet od siebie – w znaczeniu z pierwszego punktu, kiedy to nie ego jest na pierwszym miejscu, nie jego wygody i dogadzanie sobie na różne sposoby, lecz Bóg. Nie tyle przyjemności, co wartości. Trudno nam wyrzec się wszystkiego, do czego wzywa Jezus na koniec tego tekstu. Nie ma to być cierpiętnictwo i marazm, lecz życie pełne pasji – pasji w podwójnym tego słowa znaczeniu (jako motoru życia, siły napędowej oraz jako męki, krzyża – o czym Jezus też dzisiaj mówi). Te słowa bardzo współbrzmią z tym, co przez wieki mówili mistycy – im bardziej nieobojętny jest mi Bóg, tym bardziej obojętne są mi rzeczy i tym wolniejszy jestem także od osób i relacji (dobrych samych w sobie).  Taki stan to nie jest „brak relacji”, lecz wolność serca, w której wszystko jest podporządkowane Bogu i Jego woli. Miej relacje, dużo i dobrych, ale zobacz te sytuacje czy osoby, w których nie jesteś do końca wolny, kiedy robisz coś z uwagi na opinię innych, kiedy relacje zamiast rozwijać – krępują Cię. Uświadom to sobie i proś dziś Pana o wolność – prawdziwą wolność w Nim.