Wprowadzenie do modlitwy na Niedzielę Wniebowstąpienia Pańskiego, 12 maja
Tekst: Dz 1, 1-11
Prośba: o wolność serca i otwartość na Ducha Świętego.
Myśli pomocne w rozważaniu:
…o wszystkim, co Jezus czynił i czego nauczał od początku… Im też po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje…
- Ewangelia jest o wszystkim, co Jezus czynił i nauczał. Słowa i czyny Boga wobec człowieka. Bóg, który nie przestaje działać w człowieku i świecie, który nieustannie zabiega o człowieka, szuka Go (a równocześnie człowiek szukać Boga – jest jedno i drugie). Człowiek żyjący Ewangelią to taki, który żyje słowem Boga i Jego czynami: przyjmuje Boże działanie wobec siebie i staje się do Niego podobny przez to, że podobnie czyni ludziom wokół siebie. Stawać się jak Bóg, podobny do Jezusa mocą Ducha Świętego. To nasza droga i cel tej drogi.
- W tym wszystkim Bóg daje wiele dowodów, że żyje. Spore części świata uważają, że Boga nie ma, że umarł, że nie interesuje się człowiekiem i światem albo że Bóg go nie obchodzi. Ale przecież w Bogu „żyjemy, poruszamy się i jesteśmy”. Bogiem oddychamy. On sam w ogóle nie zraża się tym, że człowiek uważa, iż Bóg „umarł”. On ciągle daje dowody tego, że żyje… Czy postrzegasz Go w sobie i wokół siebie? Jak przeżywasz Boga?
…wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym.
- To wszystko, co Bóg chce uczynić w nas i dla nas i przez nas – dzieje się mocą Ducha Świętego. Bez Jego pomocy nie jesteśmy w stanie powiedzieć, że Jezus jest Panem. Duch pozwala nam przybliżać się do Boga; On czyni w nas przestrzeń na modlitwę i On tę modlitwę prowadzi. On sam staje się w nas modlitwą, bo wie najlepiej, co uwielbi Ojca, wie też, czego nam potrzeba. Ważne, by przyzywać Ducha Świętego każdego dnia. Przyzywać, jakby miał przyjść, chociaż On zawsze zamieszkuje nas. „Przychodzi” z wnętrza naszego serca, naszego ducha. Tam jest Jego świątynia, w której pragnie, by Mu oddawać cześć „w duchu i prawdzie”.
Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu.
- Jezus odchodzi i uczniowie, a więc i my, nie zobaczymy Go już w takiej postaci. Czy w swoim sercu pozwolisz Mu odejść? Czy Jego odejście budzi w Tobie tęsknotę za Nim? Odszedł i zarazem JEST OBECNY. Jest niewidzialny, a zarazem daje się roz-poznać na różne sposoby. Jest niby daleko, a tak blisko, że „aż Go nie widać”. Pozwolić odejść nawet Jezusowi, ale to wszystko jest po to, by się z Nim ostatecznie zjednoczyć całkowicie i na zawsze. Nasze życie jest równocześnie procesem – drogą, podczas której korzystając z tego świata powoli uczymy się tego, byśmy sami odchodzili i byli „nieobecni” dla niczego i nikogo. Nieobecni – oznacza wolni, aby to wszystko co, opuszczę dla imienia Jezusa, odzyskać w Nim, kiedyś, nie wiadomo kiedy.
Na koniec tej modlitwy porozmawiaj z Jezusem o tym wszystkim, co Cię najbardziej poruszy, co przeżyjesz jako ważne dla Twego życia. Te poruszenia zapisz w swoim dzienniku, by bardziej Cię dotknęły i miały moc przemienić Twoje życie.
Z czym stanę przed Bogiem? Co mu przyniosę, co pokażę, co dam?…Czy z brakiem chęci na mówienie o Nim? Z lenistwem? Z marnowaniem czasu na nicnierobienie?…Przecież On każdego dnia daje mi szansę na czynienie tego co się Jemu podoba, co proponuje, co daje przez Słowo Boże…Dał samego siebie. I wciąż daje. Czy skorzystam? Tak! Bo po to to wszystko! Aby znaleźć się potem tam gdzie On jest, gdzie dziś poszedł. Aby odzyskać siebie w Nim.