Wprowadzenie do modlitwy na sobotę, 9 stycznia
Tekst: 1 J 4, 11-18 oraz Mk 6, 45-52
Prośba: o miłość przewyższającą lęk.
Myśli pomocne w rozważaniu:
- Oba dzisiejsze teksty mówią o miłości i lęku. Tak widział rzeczywistość także A. de Mello, kiedy pisał, że na świecie istnieją tylko te dwie rzeczywistości: miłość i lęk. Albo działamy z miłości, albo lęku. Kiedy z miłości, wtedy jesteśmy otwarci, przyjmujący, zaangażowani, wychodzący ku innym, itp. Kiedy działamy z lęku, wtedy jesteśmy podejrzliwi, wycofani, dbający o siebie i chroniący się przed innymi, widzący świat i ludzi jako zagrożenie, itp. Zatrzymaj się przy tym przez chwilę.
- Jan pisze o tym, że w kim jest jeszcze lęk, to nie wydoskonalił się w miłości. Wcześniej mówi o dniu sądu i rozumiemy, że chodzi mu o sąd ostateczny. Jakby mówił, że kto w pełni miłuje, nie obawia się sądu. Ale stan takiej ufności Bogu jest możliwy także na ziemi. Już tu możemy kochać i ufać tak bardzo, że nie będziemy się obawiali ani sądu, ani potępienia. W miłości bowiem nie ma potępienia.
- Dzisiejsza nauka rozpoznaje dwa rodzaje lęku, używając czasem na ich rozróżnienie dwa słowa: strach i lęk. Strach byłby obawą przed rzeczywistym zagrożeniem, czyli jest uczuciem informującym nas przed tym, że coś nam zagraża: naszemu życiu lub zdrowiu, albo naszym bliskim. Lęk zaś informowałbym o zagrożeniu, które nie jest realne, ale nasz umysł uważa je za realne. Mamy czasem momenty, w których „boimy się na zapas”. Te lęki wzbudzają nasze myśli na temat jakiejś sprawy, a nie rzeczywistość. Wyczuwamy osoby lub sytuacje jako zagrażające nam i reagujemy wtedy lękiem, gdy tymczasem w rzeczywistości nic nam nie zagraża. Ten lęk potrafi być również taki, że pojawia się w nas w momencie, kiedy pojawiają się inne emocje – lęk je wtedy „przykrywa”, np. szef w pracy nakrzyczał na nas, budzi to naszą złość, bo jest niesprawiedliwe, ale ponieważ boimy się szefa, to zamiast złości uruchamia się w nas lęk (który blokuje tę złość). Ten lęk więc nie zawsze pomaga nam być autentycznie sobą.
- Popatrz w tym kluczu na uczniów, którzy przeżywają Jezusa jako zjawę, bo przecież nigdy nie widzieli, by ktoś chodził po wodzie. Widzieli Go wszyscy i zatrwożyli się (byli poruszeni). Bądź z nimi w łodzi. Jak Ty przeżywasz przyjście Jezusa? Bo ta scena pokazuje również, że można przestraszyć się Boga. Czy jest to rzeczywista obawa? Przypomnij sobie momenty z Twego życia, kiedy bałeś się Boga. A może i teraz odczuwasz przed Nim lęk i chcesz być blisko Niego, ale nie zbliżasz się za bardzo? A do tego Twój lęk wzbudza Jego zbliżanie się do Ciebie?
Na koniec tej modlitwy porozmawiaj z Jezusem o tym wszystkim, co Cię najbardziej poruszy, co przeżyjesz jako ważne dla Twego życia. Te poruszenia zapisz w swoim dzienniku, by bardziej Cię dotknęły i miały moc przemienić Twoje życie.