Wprowadzenie do medytacji na sobotę, 3 listopada.

Tekst: Flp 1,18b-26

Prośba: o to, by Chrystus przemieniał mnie w Siebie.

  1. Żyć to Chrystus. Patrząc z boku na Świętego Pawła nie mam wątpliwości, że był Bożym Szaleńcem. W swojej gorliwości dorównywał Apostołom, był odważny w Słowie i czynach, radykalny, miał tupet. Miał też zdrowe poczucie własnej wartości i świadomość, jak wiele jego obecność znaczy dla wspólnoty wiernych. Nie chował tego za fałszywą skromnością. Mówił otwarcie, jak się czuje i jakie pragnienia przez niego przemawiają. Był żywym, prawdziwym człowiekiem. Pięknym człowiekiem. Skąd brała się ta jego wolność, swoboda życia? Z najgłębszego pragnienia, by jego życie było Życiem Chrystusa w nim. Pojawia się ono w wielu jego pismach. Aż do stwierdzenia: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20). Jego celem było stać się Chrystusem. A kim jest Chrystus? Prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Jest w pełni Sobą. Żyjąc Jego życiem, Paweł może śmiało powiedzieć, że Chrystus jest uwielbiony w jego ciele. Bo nie tylko życie duchowe podporządkował Chrystusowi, ale także cielesne, materialne, żyjąc pełnią życia w ciele. Co czuję czytając tak płomienny tekst Pawła? Do czego mnie on zachęca? Co dla mnie znaczy żyć? I kim jest dla mnie Chrystus? Czy stwierdzenie Jezusa: „Ja jestem (…) Życiem” (J 14,6) ma dla mnie osobiste znaczenie?
  2. Umrzeć – to zysk. Paweł mówi wprost, że chciałby już opuścić ziemię, ciało, ludzi, żeby przebywać w obecności Chrystusa. Śmierć cielesna jest dla niego zyskiem. Ale mówi też, że umarł dla prawa i  „razem z Chrystusem został przybity do krzyża” (por. Ga 2,19). Upodobnianie się do Mistrza nie dotyczy tylko nauczania tłumów, czynienia cudów, bycia dobrym. Chrystus to przede wszystkim Pascha. Nieustanne przechodzenie ze śmierci do życia. W ciągu swojego życia Paweł wielokrotnie „umierał”, wchodził w śmierć, wybierał ją, aby zyskać Życie. Dla niego takim umieraniem było pójście z Ewangelią do pogan, publiczne zwrócenie uwagi Piotrowi, odrzucenie na Areopagu, nie wspominając cierpień fizycznych. Z każdego trudnego doświadczenia wychodził mocniejszy i bardziej podobny do Chrystusa. Miał w sobie pasję Paschy.Umierał, żeby Żyć. Czy ja mam w sobie coś z tego? Czy znam smak ryzyka podjętego dla Chrystusa, dla pełni życia? Co byłoby dla mnie wejściem w śmierć? Czego się boję, ale czuję, że powinienem to zrobić, by pełniej żyć?