Wprowadzenie do modlitwy na sobotę, 8 października

Tekst: Ga 3, 22-29

Prośba: o łaskę świadomego przeżywania faktu, że jestem przyobleczony w Chrystusa.

1.   Najpierw wczytaj się w słowa św. Pawła. Mówi on o przyjściu wiary, tj. momencie, w którym na świat przyszedł Jezus, a także o całym okresie poprzedzającym, jako o wychowawcy – to okres Prawa. Nie oznacza to, że Prawo zostało zniesione, lecz wypełnione – dopełniło się w Jezusie. W Jezusie Prawo z zewnętrznych nakazów do spełnienia, staje się wewnętrznym „Prawem”, które można zawrzeć w jednym słowie – Miłość. Żyć wiarą oznacza żyć Bogiem, który JEST MIŁOŚCIĄ. Przez tę wiarę jesteśmy synami Bożymi, mówi Paweł. Zostaliśmy ochrzczeni w Chrystusie i przyobleczeni w Niego – ubrani jesteśmy Chrystusem. Uświadom to sobie, możesz również na modlitwie zapytać Jezusa, co to oznacza i jak się to spełnia w Twoim życiu.

2.   Zatrzymaj się chwilę na słowach o byciu przyobleczonym w Chrystusa. Skoro chrzest jest niezmazywalny, to znaczy, że owo przyobleczenie nie jest jak ubranie, które można zdjąć lub założyć wedle upodobania. To jest jak skóra, część mnie. Skóra, która z jednej strony chroni we mnie to, co pod nią  ukryte, z drugiej zaś komunikuje mnie ze światem zewnętrznym. W niej wszak złożony jest zmysł dotyku, dzięki któremu mogę poznawać otoczenie. Uświadom sobie, że skoro jesteś przyobleczony w Chrystusa, to On właśnie chroni w Tobie to, co wewnętrzne i intymne, a z drugiej strony w Nim odbywa się Twoja komunikacja z otoczeniem. W Nim, czyli w Miłości, oczywiście jeśli w taki sposób komunikujesz się ze światem…

3.   Ostatni aspekt tej modlitwy – na czym polega życie chrześcijanina, do czego zmierza? Do tego właśnie, bym „żył już nie ja, lecz by żył we mnie Chrystus” – jak mówi św. Paweł na innym miejscu. Moje życie ma ukazywać Chrystusa, a skoro On jest moją „skórą”, to potrzebuję powoli zdejmować z siebie to wszystko, co zakrywa Chrystusa w moim życiu. Powoli zdejmować maski, iluzje, fałszywe myślenie, fasady – to wszystko, za czym próbuję się schować. By ukazać Chrystusa potrzebuję stawać się sobą – bo On, przez mój chrzest, zechciał być mną, zechciał się ze mną złączyć, we mnie zamieszkać. Można więc powiedzieć, że nasze życie polega na tym, by stawać się nagim – tak jak było na początku w raju. To grzech wpędził człowieka w krzaki, to grzech sprawił, że człowiek do dzisiaj bawi się z Bogiem i bliźnim w chowanego, uciekając i chroniąc się za czym tylko się da. Przestał być prawdziwy, autentyczny, przestał być sobą. Kim chcesz być?