Środa, 17 grudnia

Przeczytajmy epilog Apokalipsy św. Jana (22,16–21):

„Ja, Jezus, posłałem mojego anioła, by wam zaświadczyć o tym, co dotyczy Kościołów. Ja jestem Odrośl i Potomstwo Dawida, Gwiazda świecąca, poranna. A Duch i Oblubienica mówią: «Przyjdź!» A kto słyszy, niech powie: «Przyjdź!» I kto odczuwa pragnienie, niech przyjdzie, kto chce, niech wody życia darmo zaczerpnie. Ja oświadczam każdemu, kto słucha słów proroctwa tej księgi: Jeśliby ktoś do nich cokolwiek dołożył, Bóg mu dołoży plag zapisanych w tej księdze. A jeśliby ktoś odjął coś ze słów księgi tego proroctwa, to Bóg odejmie mu udział w drzewie życia i w Mieście Świętym, które są opisane w tej księdze. Mówi Ten, który o tym zaświadcza: «Zaiste, przyjdę niebawem». Amen. Przyjdź, Panie Jezu! Łaska Pana Jezusa ze wszystkimi!”.

  Tak brzmią ostatnie słowa natchnionego Pisma. To wołanie Kościoła, wołanie Oblubienicy, ale też wołanie Ducha. Wszelkie pragnienie, które rodzi się w Oblubienicy, jest echem pragnienia Ducha Świętego, by Pan powrócił. Duch pragnie powrotu Jezusa do Ojca, ale także powrotu Jezusa do Kościoła.

  Pamiętamy, na czym polega komunia: Jezus daje się człowiekowi, ale zawsze uprzednio daje się Ojcu. Dając się nam, daje się Ojcu, bo jest Mu posłuszny. A więc forma dania się nam jest dla Niego jednoczesnym daniem się Ojcu. Ale też Duch jest Duchem Ojca i Duchem Syna. Zarówno Syn, jak i Ojciec mogą wołać „Przyjdź!”. W Duchu jest pragnienie, w Ojcu jest pragnienie i w Synu jest pragnienie. „Pragnę” wypowiedziane na krzyżu oznacza „pragnę Ducha” i „pragnę Ojca” – „pragnę was”.

  „Przyjdź!” – jakaż to lapidarna prośba. Nie „napraw Kościół”, „nawróć mnie”, „uczyń cud”. Tylko: „Przyjdź!”. To wołanie może się zrodzić tylko z serca człowieka pragnącego, ubogiego. Prawdziwe ubóstwo jest bogactwem i polega na tym, że człowiek ma tylko sam siebie. Jest bogaty, bo może rządzić tym, co ma. Ma siebie i sobą rządzi. Ten, kto ma tylko siebie, oczekuje przyjścia drugiego, dlatego woła „Przyjdź!”. cdn. [Robert Woźniak, Szkoła patrzenia, s. 185]

Sposób modlitwy:

  1. Usiądź wygodnie i uspokój swoje myśli, serce, oddech – na ile Ci się uda.
  2. Rozpocznij znakiem krzyża. Uświadom sobie, że stajesz przed Panem, że On jest przy Tobie i patrzy na Ciebie wzrokiem pełnym miłości.
  3. Oddychaj spokojnie, zauważ że oddychasz, że przyjmujesz powietrze, a potem je oddajesz. To tchnienie życia, jesteś istotą żyjącą – otrzymałeś to od Boga.
  4. Do oddechu dołącz słowo, które każdego dnia będzie takim samym wołaniem: PRZYJDŹ, PANIE JEZU. Przy wdechu wypowiedz w sercu pierwsze słowo, przy wydechu – pozostałe dwa słowa. Jeśli Twój rytm jest inny, wypowiedz to zdanie w sercu i umyśle w Twoim rytmie, np. dwa słowa na wdechu, jedno na wydechu, lub nawet skracając formułę do słów: PRZYJDŹ, PANIE lub PRZYJDŹ, JEZU – jak dla Ciebie będzie lepsze. Niech każdy oddech będzie przesiąknięty tym wołaniem.
  5. Na początku poczujesz się nieswojo, być może nigdy się tak nie modliłeś. Ale nie zrażaj się tym. Wypowiadaj słowa (jeśli Ci się uda – w rytm oddechu) i skup się na nich, na tym, co wypowiadasz. Chodzi o to, byś w tej modlitwie był TU i TERAZ, by myśli nie uciekały do innych spraw i trosk.  Są to rozproszenia – jeśli się pojawią (a pojawią się na pewno), wtedy należy wracać do Słowa i do oddechu.
  6. Modlitwę zakończ oddaniem chwały Bogu odmawiając: Chwała Ojcu i czyniąc znak krzyża.
  7. Módl się w ten sposób przez 20 minut, a jak Ci się uda, to do 30 minut. Możesz również z tym Słowem chodzić przez cały dzień i w różnych porach dnia do niego wracać.
  8. Po modlitwie lub w innym dogodnym dla siebie czasie możesz zapisać w swoim duchowym dzienniku poruszenia: myśli, odczucia, intuicje, pragnienia, tęsknoty… które przyszły do Ciebie w trakcie modlitwy (których nie szukałeś, lecz przyszły same) albo w ciągu całego dnia.