Wprowadzenie do modlitwy na środę, 13 października.
Tekst: Łk 11, 42-46
Prośba: o serce pełne miłosierdzia.
Może być trudno wysłuchać dzisiejszej Ewangelii. Jezus nie jest miłym człowiekiem, bezkonfliktowym, nieokreślonym. Potrafi nazywać rzeczy po imieniu. Wskazuje na błędy, poucza. Robi to z miłością i konsekwentnie. Jakie uczucia pojawiają się we mnie, gdy słyszę wypowiadane „biada”? Czy potrafię przyjąć Jezusa również w tej sytuacji?
Niewidoczny grób to dla Żydów nie tylko zagrożenie wpadnięciem do niego, ale także zaciągnięciem rytualnej nieczystości. Jestem niewidocznym grobem, kiedy prowadzę podwójne życie – na zewnątrz wszystko w porządku, uśmiech na pokaz, dobre wrażenie. A w środku śmierć. Doświadczenie wewnętrznej pustki, rozdwojenia, zgrzytu nie raz mi towarzyszy. Pojawia się, kiedy tracę kontakt ze sobą, ze swoimi uczuciami i potrzebami, podejmuję decyzje mechanicznie, bez refleksji. Jakie w sobie dzisiaj dostrzegam groby? Co wymaga ujawnienia, wyciagnięcia na światło?
Dla Jezusa dużo ważniejsze od spełniania rytuałów jest skupienie się na sprawiedliwości i miłości Bożej. Czyli na miłosierdziu, które postacią obu. Potrzebuję miłosierdzia w pierwszej kolejności do samej siebie – przyjęcia siebie ze wszystkim, co w sobie noszę, nie pognębiania się za słabości i upadki, potrzebuję spojrzenia z miłością. Potem będę mogła stosować miłosierdzie wobec innych – nie rozliczać ich szczegółowo ze wszystkiego, przebaczać, tłumaczyć, rozumieć, usprawiedliwiać. Ostatecznie Jezus chce, żebym była miłosierna jak Jego Ojciec. Jakie miejsce ma w moim życiu miłosierdzie?