Wolelibyśmy, aby to nie należało do nas, bierzemy te fragmenty swojej historii w nawias. To taka sytuacja, jakby magnes – przyciągając opiłki żelaza – usilnie starał się je od siebie odsunąć. Ani to sensu nie ma, ani szans na powodzenie. Poza tym… jeśli nie zgodzimy się na to, że grzeszyliśmy, to w jaki sposób przyjmiemy Krzyż Jezusa? Po co nam Jego męka, śmierć i zmartwychwstanie? Od czego ma nas ratować? Po co nam lekarz, jeśli nie mamy się źle? Prawda jest niestety taka, że mamy się źle, tylko bardzo nie chcielibyśmy tego przyznać. W pierwszych dniach tego Postu zapraszam Cię do stanięcia przed miłosiernym Bogiem, do wyznania Mu swojej grzeszności i zwrócenia się do Niego z pragnieniem wybawienia od śmierci, którą grzech powoduje.

2. Jeśli jesteś grzesznikiem, to mam dla Ciebie drugą dobrą wiadomość: Jezus przychodzi właśnie po to, aby wezwać Cię po imieniu, oczyścić, napełnić swoją miłością i pociągnąć do życia w Bogu. Dlatego wyobraź sobie Lewiego siedzącego w komorze celnej – symbolu grzeszności, zdradzania i wyzyskiwania własnego ludu. Zobacz też siebie przy nim. Bycie celnikiem wiązało się z samymi negatywnymi skojarzeniami: współpraca z okupantem (pomyśl jak nasze społeczeństwo widzi ludzi, którzy przed 89 rokiem „współpracowali”), łapówkarstwo, wyzyskiwanie ludzi, którzy nie mają możliwości obrony, niejako wyjście poza swój lud, odcięcie się i zwrócenie przeciw nim. Nie ma tu zbyt wielu powodów do sympatii. Pomyśl o swoich trudnościach, błędach, zniewoleniach… To jest taka komora celna. Co czujesz widząc taką scenę? A jednak przechodzący Jezus zobaczył Lewiego, powołał do pójścia za sobą. Powołuje też Ciebie. Wyobraź to sobie. Zobacz przechodzącego Jezusa, który zastrzymuje się przy Tobie. Nie spieszy się dalej, ale staje i zwraca się ku Tobie. Usłysz słowa, którymi się do Ciebie zwraca. Jakie uczucia się w Tobie budzą? Być może odzywają sie też jakieś pragnienia? Czy chcesz wyjść z komory celnej i iść za Panem?