Wprowadzenie do modlitwy na czwartek, 21 listopada

Tekst: Łk 19, 41-44

Prośba: o smutek, który pomoże opłakać tracone przez grzech życie.

Myśli pomocne w rozważaniu:

Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim…

  • Jezus jest blisko Jerozolimy i płacze. Spróbuj być przy Nim w tym momencie w swojej wyobraźni, ale także uczuciami. To miasto jest dla Niego bardzo ważne. Tutaj „zagubił się” jako dwunastolatek, żeby powiedzieć rodzicom, że potrzebuje być „w sprawach swojego Ojca”. To w kierunku tego miasta zmierza całe trzy lata swojej publicznej działalności, bo tutaj właśnie dokona się to, co najważniejsze. To tutaj Bóg okaże najmocniej swoją miłość do człowieka. Najmocniej, najbardziej, naj…,  naj… a równocześnie najtragiczniej, w najbardziej szokujący sposób. Jerozolima. Ona jednak tego nie rozpoznaje. Jezus płacze.
  • Zauważ, że Jezus płacze, kiedy jest blisko Jerozolimy. Możemy płakać z kimś lub nad kimś wtedy, kiedy jesteśmy blisko niego, kiedy łączą nas więzi. Nad obcymi sobie ludźmi rzadko kiedy będziemy płakali. Te słowa mówią o Jezusowej bliskości – nie tylko do miasta (samych murów), lecz do ludzi, który kocha miłością Ojca, miłością Bożą.
  • Bądź przy Jezusie, przy Jego emocjach. Jezus nieustannie wyraża różne emocje, zdaje się, że najczęściej gniew. Jest on reakcją na to, co robią elity z wiarą, jaki ludzi wcale nie prowadzą ku Bogu a jedynie ku rygorystycznemu rytualizmowi, choć z imieniem Boga na ustach. Gniew. Dzisiaj jednak płacze. Kiedy jest czas na gniew, to Jezus pokazuje gniew. Ale teraz jest czas na łzy. To łzy smutku, które mówią o stracie. Jezus nie boi się pokazywać żadnych emocji i zawsze czy to adekwatnie do sytuacji. Jego emocjonalność nad Nim nie panuje, lecz dzięki niej nasz Pan może siebie wyrażać w sposób adekwatny. Staje się przez to prawdziwy i autentyczny. Prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek: i w gniewie, i w smutku.

…nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia.

  • łzy Jezusa mają konkretny „temat”. Są o nieprzyjęciu przez Żydów orędzia Boga Ojca, które przynosi Jezus. Odrzucają Go przez ciągłe wystawianie na próby, manipulacje, ukryte intencje, śledzenie Go. Trudno nam uwierzyć w miłość. Zranieni przez grzech stajemy się niewolnikami sposobu myślenia grzechu. A ta logika mówi, że ponieważ jestem nieczysty, to nie można mnie kochać takiego w sposób bezinteresowny. Muszę sobie zasłużyć na miłość, a nie przyjąć jej jako dar wraz z przebaczeniem. Niby nam się to zgadza, ale przyjąć to jest trudno, bo sobie poukładaliśmy swój świat, a Bóg wkracza w Niego i chce nam go „zepsuć”. Bo grzeszenie ma w sobie dynamikę „chcę grzeszyć więcej”. Trudno puścić grzeszenie na rzecz miłości, która nie daje gotowych i łatwych rozwiązań od razu. „Nasza nagroda jest w niebie” – mówi św. Paweł, a niestety niektórzy „otrzymali już swoją nagrodę”.
  • Jezusowy smutek jest o stracie prawdziwego życia, które ludzie tracą, kiedy Go nie przyjmują. My zaś często smucimy się z tego, że tracimy coś, co życia nie daje, ale do czego się mocno przywiązaliśmy i trudno to puścić. Jezus przepowiada ruinę. I z jednej strony ona się wydarzyła, kiedy Jerozolima została zburzona. Z drugiej strony jednak są to słowa o ruinie naszego życia, kiedy nie chcemy puścić grzechu by przyjąć miłość. Nie zawsze smucimy się z tego, że swoimi decyzjami tracimy Boga, miłość, prawdę, dobro, Życie… Raczej smucimy się, że coś nie idzie po naszej myśli, że życie się nie układa, że ludzie nie spełniają naszych oczekiwań (a nie mają takiego obowiązku!). Posłuchaj smutku Jezusa, pozwól, by zarezonował w Twoim sercu.

Na koniec tej modlitwy porozmawiaj z Jezusem o tym wszystkim, co Cię najbardziej poruszy, co przeżyjesz jako ważne dla Twego życia. Te poruszenia zapisz w swoim dzienniku, by bardziej Cię dotknęły i miały moc przemienić Twoje życie.