Wprowadzenie do modlitwy na środę, 8 lipca.

Tekst: Mt 10,1-7

Prośba: o łaskę przyjęcia Jezusa. jako mojego Zbawiciela.

Moment zebrania i rozesłania uczniów pojawia się we wszystkich Ewangeliach i to wielokrotnie. Różne fragmenty akcentują inne powody, grupy ludzi, do których apostołowie mają dotrzeć. Dzisiaj powodem dla którego mają iść jest niesienie uzdrowienia. Potrzebuje go zarówno dusza, nękana przez demony, ciało, obarczone fizycznymi dolegliwościami, jak i psychika, której tak trudno przyjąć, zaakceptować wszelkie słabości. Jezus zna ludzką naturę, patrzy na mnie i widzi całość. Wie, że gdy cierpi jedna z przestrzeni we mnie, odczuwają to, tracą na tym pozostałe. Dlatego dzisiaj chce mnie uzdrawiać. Co we mnie dziś szczególnie woła o uzdrowienie, promieniuje na całą moją istotę? Z jaką słabością sobie nie radzę i trudno mi ją zaakceptować?

Grupą docelową tego rozesłania nie są poganie, czy nawet Samarytanie. którzy wyznawali wiarę w Boga. To jeszcze nie ten moment. Żeby być posłanymi na krańce świata i głosić prawdę o zbawieniu wszelkiemu stworzeniu, Apostołowie muszą przejść przez etap głoszenia wśród swoich. Tak naprawdę trudniejszy, niż ten drugi. Ale konieczny. Czytając te zdania mam różne skojarzenia. Myślę o aktualnej sytuacji w naszym Kościele, o jego hierarchach, którzy też są ludźmi i bywa, że się zagubią, o osobach, które powszechnie uważa się za zagubione, a ja mam intuicję, że mogą być bliżej Prawdy niż niejeden „sprawiedliwy”. Ja też jestem zagubiona. Nie odchodzę z Kościoła, ale czuję się zagubiona w Nim. Często nie wiem co myśleć, czy reagować, a jeśli tak, to jak? Dzisiejsza modlitwa to czas, kiedy chcę to moje zagubienie wypowiedzieć przez Jezusem. On mnie zrozumie i z nim przyjmie. I wierzę, że mnie odnajdzie.

Apostołowie mają głosić, że „Bliskie już jest Królestwo niebieskie.” Dla Żydów, wśród których mieli pracować oznaczało to, że nadchodzi Mesjasz, który będzie panował nad całym ludem, że świat zostanie odmieniony. Tym, który przemienił świat jest Jezus Chrystus. Żyję w czasach mesjańskich, czyli po Jego przyjściu. Mogę sobie wyobrazić, że dla Synów Izraela to zdanie było prawdziwą Dobrą Nowiną. Było pocieszeniem, dawało nadzieję, zwiastowało Nowe Życie! Ale czy dla mnie mają takie znaczenie? Jakie zdanie ja chciałabym usłyszeć? Jakie słowa zbliżyłyby mnie do Jezusa, jako mojego Zbawiciela? Może jest jakiś obraz, dźwięk, który budzi moje serce, rozpala je, pociesza, wskazuje na Niego? Chcę go dziś poszukać i być dla siebie samej Apostołką Dobrej Nowiny!