Poniżej prezentujemy fragment artykułu zaczerpnięty ze strony Domu Rekolekcyjnego Jezuitów z Częstochowy. Całość artykułu znajdziesz TUTAJ.
Porządkowanie uczuć z udziałem twórczej wyobraźni
Wyobraźnia i jej rola w naszym życiu
Nie będzie wiele przesady w stwierdzeniu, że większą część życia spędzamy w świecie naszej wyobraźni. Aktualnie działająca na zmysły rzeczywistość odbierana w postaci wrażeń i spostrzeżeń jest nieprzerwanie przez nas interpretowana i konfrontowana z tym co wiemy, co pamiętamy, czego doświadczyliśmy wcześniej lub też… czego spodziewamy się doświadczyć. Poza tym bodźce napływające z otoczenia często uruchamiają całe łańcuchy skojarzeń, wspomnień, nowych idei i odkrywczych pomysłów. Można by więc powiedzieć, że wystawieni jesteśmy na jednoczesne oddziaływanie „dwóch rzeczywistości”: zewnętrznej (odbieranej zmysłami) i wewnętrznej (przechowywanej w obszernym rezerwuarze pamięci i ciągle gotowej do odtwarzania się jako wyobrażenia).
Praca wyobraźni towarzyszy prawie wszystkim naszym czynnościom złożonym. Nie można wyobrazić sobie (no właśnie!) działań kierowcy, stolarza czy inżyniera, a nawet tak prostych zdawałoby się czynności jak gotowanie, sprzątanie czy przyrządzanie smacznej potrawy bez udziału wyobraźni. Nasz umysł potrzebuje jej zarówno do przechowywania wspomnień jak i do odtwarzania ich z pamięci, do myślenia i planowania, jak też (może przede wszystkim) do rozwiązywania problemów.
Ale też wcale nie tak rzadko posługujemy się wyobraźnią w sposób, który nam szkodzi, pozbawia nas energii do działania, po prostu utrudnia życie. Używamy jej bowiem również do „produkowania” strachu, zazdrości, zawiści, różnorodnych lęków, do martwienia się o przyszłość, do snucia obaw i do wielu jeszcze innych niszczących nas stanów emocjonalnych. Wyobrażenia poruszają nas w tym samym stopniu, co zewnętrzne sytuacje i podniety. Wiadomo, że przy braku jakichkolwiek bodźców z zewnątrz możemy poczuć się zdenerwowani, jedynie „przypominając sobie” jakieś zdarzenie lub osobę. Tym, co wywołuje nasze emocje, jest tu tylko wyobrażenie – obraz powstały w naszej głowie.
Dla psychologów wyobraźnia to proces poznawczy polegający na umiejętności wytwarzania w umyśle dowolnych, odbieranych zmysłowo pobudzeń: obrazów, dźwięków, zapachów smaków, wrażeń dotykowych, a także tworzeniu obrazów zaistniałych kiedyś lub mogących zaistnieć sytuacji. Ale też wyobraźnia zdolna jest kreować sytuacje niemożliwe. Te fantastyczne wizje (bo tu używamy częściej terminu fantazja) występują nieraz w naszych snach, ale też czasem – gdy posiadają wartość estetyczną – stanowić mogą materiał inspirujący działania twórcze o charakterze artystycznym. I tak, jak dla artysty wyobraźnia jest tworzywem, dla filozofa narzędziem i elementem poznawania rzeczywistości, dla pedagoga podstawą procesów uczenia (posiadającą walor wychowawczy), to psychologia łączy ją z procesami pamięci, myślenia i emocji.
Spontanicznie wchodząc w świat naszej wyobraźni nie zastanawiamy się na ogół nad tym, jakie wartości zmysłowe tworzą owe – mniej lub bardziej wyraziste obrazy, zdolne nieraz bardzo silnie przykuć naszą uwagę. Przypominanie sobie zdarzeń z przeszłości np. wspomnień z dzieciństwa, spotkań z ukochaną osobą – czy też analizowanie „w głowie” tego, co nas czeka w przyszłej, nowej dla nas sytuacji, składa się jednak z wyraźnie doświadczanych zmysłowo właściwości. Można odczuwać wyraziście poszczególne bodźce i całą sytuację, jej nastrój i klimat poprzez „malowanie” w wyobraźni obrazów wzrokowych (z użyciem barwy, formy, światła itp.) albo też głównie poprzez „odczuwane na nowo” zapachy, słyszane odgłosy (warkot, szum, melodia) czy też odtwarzane zdania.
Zajmujący się badaniem procesu „wyobrażania sobie” naukowcy twierdzą, że w jego skład wchodzi prawdopodobnie szereg czynności takich jak generowanie wyobrażeń, przeglądanie wyobrażeń, porównywanie ich i szczególnie ważne dla twórczego myślenia: przekształcanie. Ta ostatnia zdolność jest bardzo ceniona i rozwijana przez różne „szkoły twórczości”. Wiadomo, że wyobraźnia i myślenie jako dwie czynności psychiczne leżą bardzo blisko siebie. Można powiedzieć, że proces myślenia większości ludzi opiera się głównie na wyobrażeniach i czują się oni niezbyt komfortowo, gdy muszą np. dłużej słuchać wykładu opartego tylko na pojęciach abstrakcyjnych. Okoliczność tę brał pewnie pod uwagę Pan Jezus zwracając się tak często do swych uczniów w obrazowych przypowieściach.
Ćwiczenia duchowne św. Ignacego z Loyoli a wyobraźnia
Można bez trudu zauważyć, że Ćwiczenia duchowne św. Ignacego Loyoli przyznają również ogromną rolę zarówno kierowanej jak i twórczej wyobraźni i to nie tylko w jej aspekcie wizualnym. Stawiane rekolektantowi zadania są bardzo konkretne i stanowią zazwyczaj próbę uaktualnienia w obrazach tego, co wymyka się zwykłym procesom myślenia i konceptualizacji. Ćwiczący uczy się kierować swoją dowolną uwagą, skupiać się wewnętrznie i nie ulegać przypadkowym skojarzeniom myślowym. Powinien umieć wytrwać w tej koncentracji, utrzymując wyobrażenie i rozwijając je zgodnie z powziętym planem lub ewangelicznym scenariuszem. Jego wyobraźnia ma być aktywna, ale też służyć ma modlitewnemu skupieniu nie rozpraszając się i nie wymykając spod kontroli. Św. Ignacy żąda od ćwiczącego dużej szczegółowości wykreowanego obrazu: każe go uzupełniać dźwiękiem, zapachem, smakiem, czuciem dotyku i ruchu w przestrzeni. Nazywa to applicatio sensuum – zastosowaniem zmysłów. Jest to jednak przede wszystkim wymóg całkowitej wewnętrznej koncentracji, która nie przychodzi łatwo, a w której plastyczność wyobraźni spełnia bardzo istotną rolę. Ćwiczenie wyobraźni zmierza tu do całkowitego zaangażowania człowieka, pełnej koncentracji jego woli, umysłu, uczuć i zmysłów i skierowania ich ku Bogu. Dopiero taki stan wewnętrznej koncentracji umożliwia modlitwę medytacyjną, która otwiera etap drogi duchowej nazywany via illuminativa (droga oświecenia).
Medytacja jest postawą modlitewną polegającą na podniesieniu myśli i uczuć do sfery nadprzyrodzonej. Jest to przede wszystkim modlitwa myśli, w której usiłujemy obserwować pewne aspekty świata materialnego w świetle Bożej obecności. Naszą wyobraźnię mobilizują przy tym różne modalności zmysłowe. A więc św. Ignacy Loyola nie dezawuuje bynajmniej poziomu fizyczno – fizjologicznego organizmu. Wielokrotnie podkreśla wręcz znaczenie sfery fizycznej i całej cielesności człowieka. Modlitwa nasycona emocjonalnie i budowana niejako na doświadczeniach płynących z wnętrza organizmu „wybucha samorzutnie wieńcząc rozmyślanie”. Jeden z uczniów Mistrza z Loyoli skarżył się podobno w liście w ten sposób: „Ojciec Ignacy chce z nas uczynić artystów – każe nam tworzyć obrazy rzeczy i osób, przyznawać się do własnych dzieł, a potem ulegać ich wpływowi (…)”. Jednakże w tym właśnie aspekcie współczesna psychofizjologia dostarcza dowodów pozwalających uznać genialność intuicji Świętego.
W życiu codziennym – na co zwraca nam uwagę psychologia – człowiek reaguje bowiem emocjami nie w odpowiedzi na konkretnie zaistniałą sytuację, lecz na swoje o niej wyobrażenie. Wiadomo, że również sama pobudzona wyobraźnia, tworzone przez nią wyobrażenia mogą w tym samym stopniu kierować naszymi działaniami, co realne sytuacje zewnętrzne. Wiele współczesnych szkół i nurtów w psychoterapii uznaje, że ćwiczenie wyobraźni może zmieniać zachowanie z tym samym lub przynajmniej podobnym skutkiem, co uczenie się czy rozumowanie logiczne. Tylko brak konkretnej wiedzy na temat funkcjonowania naszego umysłu jest częstą przyczyną niedoceniania wagi wyobraźni w wychowaniu, w formacji jak i w trudnościach dnia codziennego.
Korzystanie z daru twórczej wyobraźni dla celów terapii i rozwoju duchowego
Ktoś, kto ulega nerwicowym lękom na ogół zdaje sobie sprawę, że jego lęk „nie ma sensu”, że nie ma związku z realnym zagrożeniem zewnętrznym. Wie, że boi się sytuacji lub przedmiotów, które tak naprawdę niczym mu nie grożą, a więc takiej reakcji nie powinny wywoływać. To jego wyobraźnia go przeraża. Wyobraźnia, która wymknęła się spod kontroli świadomego umysłu.
Również człowiek ulegający złości ( a zwłaszcza z tzw. „zakorzenionym gniewem” jak nazywa to ks. Rossetti) reaguje na swoje wyobrażenie o sytuacji. Ludzie ci skarżą się nieraz „straciłem kontrolę nad własną złością – jest silniejsza ode mnie”. Wprawdzie wypowiedź taka sugeruje niemożność opanowania emocji, ale bliższe przyjrzenie się źródłom gniewu wskazuje również jasno na rolę wyobraźni.
Kontrola nad wyobrażeniami, sterowanie i dyscyplinowanie wyobraźni jest sprawą tak samo ważną jak jej rozwijanie i stymulowanie – choć często w praktyce jest to problem zupełnie niedoceniany. Jeśli uświadomimy sobie, jak wiele jest we współczesnym świecie sztucznie produkowanych obrazów, które ją nadmiernie pobudzają, nie powinniśmy się dziwić kłopotom dzieci z koncentracją uwagi, nadpobudliwością, agresywnością czy przeżywaniem irracjonalnych lęków. Kierowania swoimi wyobrażeniami człowiek powinien się uczyć możliwie wcześnie w trosce o własne zdrowie psychiczne.
Jednak nieumiejętność obchodzenia się z darem wyobrażni dotyczy dziś często w równym stopniu dzieci co i osób bardzo już dorosłych – przy czym ci ostatni w zadziwiająco łatwy sposób uzależniają się od swoich „zewnętrznie stymulowanych” wyobrażeń. I choć człowiek dojrzały powinien umieć wznieść się ponad zniewalający nacisk swoich popędów i emocji, to jednak wszechogarniająca „kultura wizualna” znieczula nas na sygnały ostrzegawcze płynące z wnętrza: nie tylko naszego organizmu, ale wręcz z wnętrza naszego ja.
„Nie obfitość wiedzy – mówi św. Ignacy – lecz wewnętrzne odczuwanie i smakowanie rzeczy zadowala i nasyca duszę” (CD 2). Konieczne jest dziś uczenie się nie tyle nowych informacji (które są już powszechnie dostępne), ale ich selekcji i kontroli, a także stawianie granic uzależniającym naszą wyobraźnię ingerencjom z zewnątrz. Uczenie się przejmowania odpowiedzialności za nasz wewnętrzny „obszar wolności” zmusza do czujności – wcześniej niż nastąpi jego zawłaszczenie, a później też nieuchronnie uzależnienie.
Z drugiej strony szereg badaczy podkreśla terapeutyczne znaczenie wyjścia poza pojęcia werbalne, poza czysto racjonalne interpretacje problemów człowieka – w stronę metafor i obrazów symbolicznych. Źródłem takich obrazów może być: teatr, film, muzyka, poezja czy sztuki plastyczne. Mogą one podsuwać nam obrazy poruszające wyobraźnię i emocje, splatające z sobą procesy poznawcze i emocjonalne. Ze względu na to, że są w stanie w krótkim czasie zintegrować wiele różnych treści i „sensów” zawartych w różnych narracjach, spełniają rolę katharsis, pozwalają człowiekowi zrzucić jakąś część obciążającego go wewnętrznego napięcia. Jednocześnie stymulując i odblokowując myślenie, dają też możliwość wprowadzenia porządku w bardzo nieraz męczącym chaosie uczuć i wartości.
Jeśli uważnie przyjrzymy się typowym sytuacjom, w których ludzie dramatycznie opowiadają o swoich krzywdach – drżąc, płacząc lub wygrażając swoim prześladowcom – możemy się zastanawiać, dlaczego takie powtarzające się odreagowania nie przynoszą im trwale spodziewanej ulgi? Wydaje się, że wszelkie okazjonalne opowieści, dla których niektórzy ciągle szukają słuchaczy, jedynie na chwilę zmniejszają doskwierający narratorowi ból, złość czy urazę. Można by wręcz wysunąć przypuszczenie, że „słowne odreagowanie” umacnia jedynie podmiot w określonej pozycji „ja”, z której to dokonuje on swoich narracji. Opowieści utrwalają jedynie istniejący już schemat interpretacji zewnętrznej sytuacji (tj. najczęściej: zachowania innych ludzi wobec niego), a także umacnia jeden określony punkt widzenia. Opowiadający nie dopuszcza już wewnętrznego dialogu, a jego narracje stają się „przepowiadanym monologiem”. Próby podważenia schematu opartego jedynie na słowie, są mało efektywne, ponieważ są przez podmiot traktowane, jako kolejny atak na jego subiektywną prawdę. Łatwiej pomóc takiemu człowiekowi uświadomić sobie możliwości zmiany odczuwania, jeśli spróbujemy dokonać innego „rozkładu znaczeń”, jeśli uda się przepracować jego emocjonalne doświadczenie niejako na nowo, poprzez język sztuki, „która sama w sobie jest środkiem wyrazu tego, co nieświadome lub niewyrażalne”. Stwarzaniem warunków dla takich działań i proponowaniem metod możliwie najbardziej skutecznych form pracy z wyobraźnią zajmuje się arteterapia.
dr Krystyna Sztuka
Częstochowa, maj 2008
w miare mozliwosci jesli mozna otrzymywac meile z takimi linkami to bardzo chetnie poprosze.Dziekuje .Z Panem Bogiem 🙂