Wprowadzenie do modlitwy na 14 Niedzielę zwykłą, 7 lipca

Tekst: Mk 6, 1-6

Prośba: o łaskę bycia w nieustannej bliskości z Bogiem. Proś także o serce, które będzie miękkie – przyjmujące Słowo Boga oraz inny punkt widzenia.

Myśli pomocne w rozważaniu:

Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. 

  • Jezus przychodzi do rodzinnego miasta, czyli do miejsca, przestrzeni i relacji, które są Mu bliskie. Tu są Jego korzenie, tu się wychował, tu uczył się życia. I przychodzi z tymi, którzy teraz są Mu bliscy – z uczniami. Ty jesteś także jednym z Jego uczniów. Gdzie jest On, tam i Ty (tam każdy z nas). Zauważ, że ta Ewangelia rozpoczyna się od bliskości – Jezus, który przychodzi do… przybliża się, chce być blisko.
  • To przychodzenie do rodzinnego miasta to także podróż wewnętrzna, duchowa. To spotkanie z tym, co dla Ciebie – wewnętrznie – jest bliskie. Zatrzymaj się chwilę przy tym. Ta bliskość wewnętrzna może oznaczać, że np. łatwiej Ci myśleć w taki sposób a nie inny (taki a nie inny sposób jest Ci bliski, jakby „rodzinny”), łatwiej Ci działać tak, a nie inaczej, łatwiej wchodzić w takie a nie inne schematy… jakby to była Twoja „rodzinna miejscowość”. 

…wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! (…)» I powątpiewali o Nim.

  • Jezus zaczyna mówić. Wypowiada Słowo Ojca. Bóg jest Miłością, więc ostatecznie słowo, które mówi jest o miłości i jest samą miłością. Temu dziwią się mieszkańcy Jego rodzinnej miejscowości. Bo Jezus mówi inaczej niż uczeni w Piśmie, niż faryzeusze. Oni próbują słowa Pisma tłumaczyć, interpretować je, często według tego, co sami do tego pododawali, co zniekształcili przez drobiazgowość i zatracenie ducha Prawa Bożego. Jezus mówi inaczej. Mówi prosto, dotyka serca, porusza…
  • Oni Go znają, pamiętają z dzieciństwa, młodości. I dziwią się. Zobacz, że kiedy my jesteśmy w tej bliskości wewnętrznej z naszym sposobem myślenia, patrzenia na ludzi i świat – to również dziwimy się temu, że ktoś mówi inaczej niż my, myśli inaczej niż my, robi inaczej… i zdarza się, że nie mamy otwartości na przyjęcie tego. Można powiedzieć, że to jest taka bliskość, która oddala. I może być tak, że nawet codziennie będziemy słuchali, czytali, rozważali Słowo Boże, ale jeśli w jakimś naszym zdaniu, przekonaniu, myśli jesteśmy mocno „zadomowieni”, to nie przyjmiemy tego, co Bóg do nas mówi, będziemy się dziwić, wątpić i wręcz odrzucimy Jego słowo. Albo tak je zinterpretujemy (po swojemu), że to już nie będzie Słowo Boga, ale nasze słowo.
  • Wtedy nie mogą się dziać cuda Bożej łaski. Wtedy nawet sam Jezus jest zdziwiony ich niedowiarstwu. Oznacza to, że trudno nam rezygnować z własnego zdania, przekonania, myśli. Tu może nastąpić to, co nazywamy zatwardziałością serca. Trudno nam kwestionować nasze własne zdanie i przekonanie na rzecz słowa samego Boga, a czasem i drugiego człowieka, który może mieć nawet rację, ale „ja wiem swoje i z tego nie zrezygnuję”. Bo w tym wszystkim chodzi o pyszne „ja”, które chce zawsze mieć rację i traci swoją elastyczność, zdolność przyjmowania Prawdy na rzecz „swojej prawdy – jedynej, słusznej, bo mojej”.

Na koniec tej modlitwy porozmawiaj z Jezusem o tym wszystkim, co Cię najbardziej poruszy, co przeżyjesz jako ważne dla Twego życia. Te poruszenia zapisz w swoim dzienniku, by bardziej Cię dotknęły i miały moc przemienić Twoje życie.