Było to bardzo mocne doświadczenie dla niego (spróbuj się w nie wczuć), bo „on wstał i poszedł za Nim”. Pomyśl przez chwilę o tych momentach w Twoim życiu, kiedy Bóg tak mocno Cię poruszył, że zmieniło to radykalnie Twoje życie. Przypomnij sobie te chwile, kiedy On Ciebie tak dotykał, że to „wprawiało w ruch” Twoje życie (celnik do tej pory siedział na jednym miejscu i zbierał podatki – odtąd poszedł za Jezusem).

2. Za Jezusem poszedł Mateusz, ale za chwilę czytamy, że kiedy Jezus siedział za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników. Jezus ma „coś” w sobie, co przyciąga ludzi, którymi inni pogardzają. Przychodzą do Niego, bo tu czują się bezpieczni (wobec atakujących ich ciągle faryzeuszów), czują się przyjęci, czują się kochani. Jezus powołując celnika Mateusza daje mu odczuć swoją miłość i akceptację, ale jednocześnie zaprasza go do pójścia za sobą. Bo Jezus nie daje nam odczuć swojej miłości tylko po to, by się nam zrobiło dobrze, ciepło i miło. On jednocześnie zaprasza, by pójść za Nim (niezależnie od tego, kim jesteś i co robisz). Pójść za Jezusem, by żyjąc z Nim – upodabniać się do Niego. To nic, że jesteśmy grzesznikami – On właśnie takich przyszedł powołać, celników i grzeszników woła do misji, do współpracy ze sobą. Czy przyjmiesz zaproszenie? Chcesz iść za Jezusem? Czy może wolisz siedzieć na miejscu, bo przecież dobrze jest jak jest…