Wprowadzenie do modlitwy na środę, 29 listopada

Tekst: Łk 21, 12-19

Prośba: o łaskę życia w prawdzie, zaufaniu Bogu i w miłości.

1.   Jezus mówi o prześladowaniach z powodu Jego imienia. Bo wobec Jego imienia nie można zostać obojętnym. W Jego imieniu jest nasze zbawienie, ono jest nośnikiem Bożej obecności, a więc Jego miłości, miłosierdzia, prawdy, dobra, ale równocześnie Jego imię przynosi podział, jest ono rozdzielające. Sam Jezus o tym mówi wyraźniej na innym miejscu. Jego imię rozdziela, ponieważ stawia całą rzeczywistość w prawdzie, a nie wszyscy – jak mówi św. Jan – umiłowali prawdę. Przy czym prawda to nie przekonania (zwłaszcza te moje, które są „mojsze” od innych). Prawda to Osoba: „Ja jestem… prawdą” – mówi Jezus. Z powodu tej prawdy mogą nas spotykać różne rzeczy w życiu. Wcale nie musi tu chodzić o wielkie prześladowania, jakich doznają chrześcijanie na całym świecie. Jaką prawdą żyję na codzień? Co lub kto jest dla mnie prawdą? Jeśli Ewangelia, czy odzwierciedla się to w moich codziennych wyborach?

2.    W centralnej części dzisiejszego tekstu znajdujemy słowa, by postanowić sobie w sercu nie obmyślać naprzód swojej obrony. W oryginale mamy: „Połóżcie więc w sercach waszych nie troszczyć się naprzód, jak bronić się…”. Położyć w sercu, czy też postanowić sobie oznacza moją decyzję, mój wybór tego, że nie będę się zabezpieczał przed tym, co mnie może w życiu spotkać. Oznacza to żyć tu i teraz, czyli odpowiadać na bieżącą sytuację, a nie martwić się, jak to będzie potem. O owym „tu i teraz” mówią również słowa „nie troszczyć się naprzód”. Jezus już kiedyś użył tych słów, kiedy pouczał, byśmy nie troszczyli się o to, co mamy jest, albo co pić, bo o to poganie zabiegają… (por. Mt 6, 25-34). I w oryginale nie ma zmiękczającego słowa „zbytnio”. Jest po prostu: nie troszczcie się. Tu możesz siebie zapytać, co jest Twoją troską? Nie chodzi o to, byś przestał pracować na chleb i przestał kupować pożywienie i odzienie. Tu chodzi o to, co jest Twoją troską, czym się za-martwiasz (czyli co w jakiś sposób czyni Cię „martwym”). Chodzi o taką troskę, która zabiera życie, spędza sen z powiek i nie pozwala trzeźwo spojrzeć na to, co JEST.

3.   W pierwszej części tekstu słyszymy, dokąd nas będą wlec: przed namiestników i królów, czyli władze, swego rodzaju autorytety. W środkowej części zobaczyliśmy, jak mamy się zachowywać: trwać wiernie przy sobie, w „tu i teraz”, odpowiadając (a więc będąc człowiekiem odpowiedzialnym) na to, co się dzieje. Bez lęku o to, jak to się skończy, bo o to dba Bóg. Naszą rolą jest zaufać i wytrwać. W ostatniej części mamy słowa o tym, kto nas będzie ciągał po sądach, kto nas będzie prześladował. To może trudne, ale mogą to być ci, którzy są nam najbliżsi, albo których uważamy za takich. To, co bliskie może nam również zagrażać, sam Jezus tego doświadczył, kiedy zdradził go najbliższy i zaparł się go również najbliższy. Bliskość świadczy o miłości, zażyłości, a miłość zawsze jest ryzykiem. Mimo to, nie ma innego sensu w naszym życiu, jak kochać. Bo z miłości powstaliśmy i do miłości jesteśmy powołani. W wytrwałości wobec tej miłości zyskamy nasze życie – mówi Jezus na sam koniec. Mamy więc modlitwę sklejoną z trzech tematów: prawdy, zaufania Bogu we wszystkim i miłości. Prawda prowadząca do zaufania, a to wszystko dzieje się w miłości. Czy tak pragniesz żyć? Jak to rozumiesz konkretnie w Twoim życiu? Porozmawiaj o tym na koniec z Jezusem.