MIŁOŚCI PRAGNĘ | REKOLEKCJE PASCHALNE 2019
Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego, 21 kwietnia
Rozpoczynając tę modlitwę, głęboko sobie uświadom, że gdziekolwiek teraz jesteś – stajesz w obecności Boga, który jest Miłością. Wyraź własnymi słowami Twoją otwartość na Jego delikatne przychodzenie oraz Twoje pragnienie bycia posłusznym Jego Słowu. Włącz świadomość Jego obecności i uważność na wszystko, co będzie chciał Ci powiedzieć: czy to przez poruszenia serca, przez myśli czy zaproszenie do działania.
Przeczytaj następnie zaproponowany tekst wraz z krótkim komentarzem. Niech to słowo prowadzi Cię przez dzisiejszy dzień. Możesz z tego tekstu uczynić np. 30-minutową modlitwę albo wziąć z niego to słowo, zdanie, frazę, która Cię najbardziej porusza i przez cały dzień do niej wracać, karmiąc się tym słowem, rozważając, pogłębiając, smakując. Trwaj w nim aż do nasycenia. Pozwalaj, by Bóg – Miłość karmił Cię sobą, czyli Miłością.
Tekst na dziś: J 20, 1-9
Pierwszą osobą, która znalazła się przy grobie była Maria Magdalena. Kontempluj jej miłość. Jest jedną z nielicznych, która wytrwała do końca przy krzyżu Jezusa. Teraz jest przy Jego grobie. Kochająca biegnie ku Ukochanemu wczesnym rankiem, jeszcze jest ciemno. To odpowiednia pora na spotkanie. Choć to spotkanie nie miało być w założeniu radosne, przecież Ukochany nie żyje. Być może chciała dopełnić obrzędów pogrzebowych, o czym wspominają inne ewangelie. Miłość, która jest do końca. Bądź tam z nią. Pusty grób nie jest dowodem na zmartwychwstanie. Miłość jednak potrzebuje spotkać się z jego pustką.
Przypatrz się również biegnącym uczniom. Wybiegają z domu na słowa Marii. Cała ta scena dzisiaj odbywa się w dużym ruchu, w biegu. Maria najpierw biegnie do uczniów, oni potem biegną do grobu. Kiedy dzieje się coś z Ukochanym, osoba kochająca zaczyna biec. Spieszy na spotkanie, choć nie wie jeszcze, jak ono będzie wyglądać i czego się spodziewać. Wystarczy kilka słów, by miłość została poruszona. Bo bez wątpienia spotykamy się z miłością. Zarówno Marii Magdaleny, jak i uczniów. Ta miłość wprawia ich w ruch.
Ta scena ma swoje wewnętrzne „uporządkowanie”. Pierwsza przy grobie jest Maria Magdalena. Ona bardzo umiłowała i była z Jezusem do końca. Potem przybiegają uczniowie. Pierwszy dobiega młodszy, lecz nie wchodzi do grobu, czeka na starszego, którego wpuszcza pierwszego. Potem cała scena w grobie – patrzą i widzą, że płótna i chusta również leżą w swoistym uporządkowaniu. Miłość jest uporządkowana. Jest pełna szacunku. Miłość ma również otwarte oczy i potrafi „czytać” rzeczywistość po znakach, jakie zostawia Ukochany. Widzimy to u najmłodszego, u Jana, który reprezentuje i uosabia w Kościele nurt charyzmatyczny, nurt mistyczny. On ujrzał i uwierzył. Piotr – reprezentujący hierarchię, potrzebuje więcej czasu.
Taka miłość nam się dzisiaj ukazuje. Miłość odnawiająca życie, które staje się pełne szacunku i uporządkowania. Życie wrażliwe na znaki. Życie wybiegające ku Ukochanemu, wychodzące Mu na spotkanie. Życie, które spotyka się z pustką grobu, ale wprawione w ruch, nie zostaje pustym. Miłość bowiem, nie mając nic, ma wszystko.
Na koniec dnia zatrzymaj się nad tym doświadczeniem modlitwy. Niezależnie w jaki sposób ją odbyłeś, przeprowadź krótką refleksję i pomyśl: Co było w tej modlitwie albo w dzisiejszym dniu najważniejsze dla Ciebie? Co dawało Ci siłę do działania, moc do kochania, przebaczania, angażowania się? Co zabierało Ci siły, podkopywało zaufanie do Boga i do siebie, dołowało? W jaki sposób dzisiaj doświadczałeś obecności Boga? W których zaś miejscach tej obecności nie doświadczałeś? Jak doświadczałeś dziś Miłości?
Zachęcamy do zapisywania swoich refleksji po modlitwie w formie dziennika duchowego. A jeśli chciałbyś podzielić się Twoim doświadczeniem z innymi (z wyłączeniem rzeczy bardzo osobistych), możesz to uczynić w komentarzu pod danym dniem lub na naszym profilu Facebooka.
Zanotowałam refleksję, ale dopiero dziś mam czas ją tu zapisać. A więc w wczoraj, w Wielką Sobotę, miałam BYĆ przy Nim, trwać w milczeniu. A dzisiaj, właściwie OD dzisiaj mam iść, a nawet biec – do Niego, za Nim. Bezruch śmierci ustąpił aktywności życia, aktywności mającej wyraźnie określony cel.
Podziwiam Marię Magdalenę za Jej odwagę, miłość, wierność, oddanie a nade wszystko za to, że jak Oblubienica szukała Pana – nie zmarłego, ale żyjącego.
Podziwiam Jana, który wszedł do grobu ” ujrzał i uwierzył”. Ale ujrzał wnikliwie. Bo kochał ponad miarę.
Łączyła ich miłość do Jezusa j połączył też pusty grób.
W tym pustym grobie sercem odpowiedzieli na miłość… Prawdziwą Miłość…
Uwięzienie, ubiczowanie i śmierć Jezusa na krzyżu odebrały uczniom to wszystko co do tej pory było ich nadzieją. Nadzieją na Króla Izraela, który wybawi ich z niewoli Rzymskiej. Po śmierci Jezusa pojawiła się pustka. Pustka śmierci i beznadziei. I dopiero wtedy w tę pustkę śmierci mógł wkroczyć Jezus Zmartwychwstały poprzez pustkę grobu. Pustka rozpaczy została przemieniona przez pustkę wiary i nadzieji. To miłość Jana do Jezusa ukazała mu w pustce grobu pełnię Zmatrwychwstania. Wtedy dopieru uczniowie Jezusa zobaczyli w pełni Jego boską naturę. Tak samo my musimy przejść przez ogołocenie z naszych ziemskich przywiązań i rozumień aby zobaczyć światłość Jezusa Zmartwychwstałego w pustce Grobu. Jezus poprzez pustkę ukazuje nam Swoją Pełnię obecności w Kościele. który reprezentują jego szaty, oraz w Piśmie Sw., które reprezentuje chusta.