Stwórcze działanie Boga układa się mniej więcej w takim porządku: mówi, oddziela, nazywa i widzi, że jest dobre. Bóg mówi najpierw, by coś zaistniało. Dostrzega potrzebę. W odniesieniu do naszego życia można powiedzieć, że zauważa jakiś brak lub problem. Dochodzi do ujawnienia. Czasami w określonych momentach życia, nie wiemy tak naprawdę, o co nam chodzi. Nie wiemy, czego potrzebujemy, by było lepiej. Nazwanie potrzeby jest wydobyciem jej na światło dzienne. Nie chodzi o to, by wydobyć ją w formie czystej i doskonałej. Dopiero kolejnym etapem jest oddzielenie światła od ciemności. Czyli przyjrzenie się elementom składowym potrzeby – naszym intencjom i możliwościom realizacji.

Kolejnym bardzo ważnym etapem jest nazwanie tego, co zostało wydzielone. Nazwanie uczuć, emocji, pragnień jest niejako przyznaniem zgody na ich istnienie. Adam nadając w Raju imiona zwierzętom pokazał, że to on nad nimi panuje. Nadać imię znaczy nadać istotę. Nazywając uczucia i problemy zaczynamy nad nimi panować. Ostatnim etapem jest zobaczenie dobra. Trudno jest nam przyznać czasem, że to, co jest niemiłe dla nas do przeżywania, jest też dobre. Ontologicznie rzecz ujmując wszystko, co istnieje, jest dobre. Dopiero tam, gdzie wchodzi etyka (czyn świadomy i dobrowolny) można określać o dobru lub złu moralnym.

Stworzenie świata jest przede wszystkim zaprowadzeniem porządku w chaosie. Jeśli czujesz, że masz w swoim życiu przestrzenie, którym brakuje uporządkowania, opowiedz o nich na modlitwie Bogu. Powiedz, oddziel, nazwij i zobacz dobro.