Wprowadzenie do modlitwy na czwartek, 7 listopada
Tekst: Łk 15, 1 – 10
Prośba: o wewnętrzne pojednanie, scalenie w miłosierdziu.
Myśli pomocne w rozważaniu:
- Do Jezusa przybliżają się celnicy i grzesznicy. Ci, którzy byli odrzucani, marginalizowani, źle traktowani. Czy Ty cały przychodzisz do Jezusa? A może masz w sobie takie przestrzenie, takich „celników i grzeszników”, o których Jezusowi nie mówisz i nie pozwalasz im się z Jezusem spotykać? Co w Tobie potrzebuje miłosierdzia, ale jeszcze nie spotkało się z Jezusem?
- Na to szemrzą faryzeusze i uczeni w Piśmie – czyli „porządni” obywatele, ułożeni, dbający o przestrzeganie reguł życia. Być może jakaś „porządna” część Ciebie nie dopuszcza owych „celników i grzeszników” do Jezusa? Może to nie wypada, może wstyd, może lęk przed odrzuceniem. Co Cię blokuje, byś naprawdę cały spotykał się z Jezusem – Miłosierdziem?
- Jezus na to wszystko opowiada dwie przypowieści. Zauważ, jaka radość jest w niebie, kiedy to, co zaginęło – odnajduje się. Jeśli udało Ci się zobaczyć coś w sobie, czego nie chcesz Jezusowi pokazywać, może warto teraz właśnie z tym czymś przed Nim stanąć. Czy chcesz doświadczyć niewiarygodnej radości? Oto stoisz przed taką szansą. Czy zaryzykujesz i otworzysz przed Nim celę więzienną swego serca, gdzie więzisz w sobie różnych „rzezimieszków i hultajów”? Czy zaprosisz Go, by wszedł i „jadł z nimi”? Czy nie poczujesz się wtedy cały nasycony miłością i miłosierdziem?
- Celnicy i grzesznicy w nas wcale nie muszą być grzechami, ściśle biorąc. To mogą być jakieś części Twego życia, nielubiane wady, a nawet wygląd ciała, itp. Coś, co mieści się może w szerokiej kategorii naszych słabości, niedoskonałości, albo wcale takie nie jest, tylko my je za takie uważamy. Jezus kocha i przyjmuje Ciebie całego, bez żadnego wyjątku. Trwaj na modlitwie w tym klimacie.
Na koniec tej modlitwy porozmawiaj z Jezusem o tym wszystkim, co Cię najbardziej poruszy, co przeżyjesz jako ważne dla Twego życia. Te poruszenia zapisz w swoim dzienniku, by bardziej Cię dotknęły i miały moc przemienić Twoje życie.
W którejś z niedawnych Ewangelii były słowa o tym, że Bóg nie brzydzi się niczego, co stworzył. Jeśli pomyśleć o tym w kontekście tego, czego w sobie nie lubimy lub się wstydzimy, może się okazać, że mamy w sobie gdzieś to obrzydzenie. I to piękne zdać sobie sprawę z tego, że Bóg nas tak nie traktuje – w każdym stanie, w jakim jesteśmy, przyjdzie żeby „z nami przebywać, „jeść i pić”, jeśli tylko otworzymy mu zaryglowane drzwi.
Nie wiem co powiedzieć… dotyka serca… dziękuję